niedziela, 13 lipca 2014

Koniec :'( Przeczytajcie to proszę

Więc to już koniec mojego bloga ale mam pomysł na nowy. Ale mam ostatnią prośbę. Jeżeli ktoś to czytał chodzi mi o całego bloga to żeby zostawił tu komentarz. Bardzo o to proszę.
Pati :*

sobota, 12 lipca 2014

Epilog ,, Kiedyś musi nadejść koniec. "


Nadchodzi wreszcie czas kiedy życie nie ma nam już nic do zaoferowania. Nadchodzi czas kiedy życie , kiedy Bóg nie ma pomysłu na nasze dalsze życie. Albo prościej mówiąc nadchodzi koniec naszego życia. Każdy kiedyś musi umrzeć taki już jest los człowieka. Człowiek musi się urodzić aby potem umrzeć. Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz. Na mnie nadszedł już ten czas. Dla mnie śmierć straciła swoją grozę. Nie boję sie śmierci bo się na nią przygotowałam. Wiedziałam że i tak umrę. Wiedziałam że nie ma dla mnie ratunku.
      Kieruję się w tamto miejsce. W miejsce gdzie nie ma zła gdzie jest same dobro. Każdego czeka kiedyś to miejsce ale jeżeli sobie na to zasłużymy. Ja jeszcze tego nie wiem. Ale mam nadzieję. Każdy musi się na to miejsce starać.
      Nie wiem czy ktoś będzie za mną tęsknić przez co mnie to boli. Ale kiedyś i tak się tego dowiem.
       Będę za Naillem tęsknić. Kocham go ,ale wiem że Naill mnie nie kocha. Ale miałam nadzieję, to utrzymywało mnie dużej przy życiu. Chcę żeby sobie ułożył życie. Żeby był szczęśliwy. Ale zaboli mnie jeżeli znajdzie sobie kogoś. Zawsze chciałam być tą jedyną do końca życia. Ale to może być niemożliwe w naszym wypadku.
       
         - Maddie umarła będąc kochana przez nas wszystkich ,nigdy o niej nie zapomnimy ,bo była wielką częściom mojego, naszego życia. Znaliśmy się tylko lekko ponad rok. Ale wiedziałem że ją kocham. Nie mógłbym teraz z kimś innym być ponieważ ona była dla mnie tą jedyną. Chciałbym łączyć z nią wspólną przyszłość ale i tak wiedziałem że nadejdzie dzień taki jaki mamy dziś. Żałuję że nie powiedziałem jej prawdy. Jedyną rzecz jaką chcę Ci jeszcze powiedzieć to są trzy słowa. Kocham Cię Maddie. - powiedział Naill na pogrzebie Maddie swojej jedynej miłości


************************

Więc to jest już koniec ale tylko dzięki wam. To wy mnie do tego zmusiliście. Ja nie chce się smucić że nikt tego nie czyta. Trudno.
Więc na razie. Pa. Może jeszcze wrócę.
Pati :*

Rozdział XXI ,, Jestem żywym trupem "


Obudziłam się w sali szpitalnej. Panowała tam grobowa cisza. Jedyny dźwięk jaki był to bicie mojego serca na jakimś urządzeniu. Nigdy się na tym nie znałam więc nie wiem jak to się nazywa. Byłam tam sama. Odrazu przypomniał mi się jeden horror. Nagle do pokoju wszedł lekarz.
- Dzień dobry. - powiedział niewysoki brunet z tygodniowym zarostem w średnim wieku
- Dzień dobry.
- Maddie ,tak?
- Tak.
- Mogę mowić po imieniu. - zapytał a ja pokiwałam potwierdzająco głową
- Więc Maddie. Coś ty sobie zrobiła. Straciłaś dużo krwi. - powiedział a ja popatrzyłam na rękę która była w licznych pocięciach - Twój organizm przez to się osłabił przez co twoja choroba się wzmocniła. Poprzedni lekarz dawał Ci rok życia. Ale przez to został Ci może miesiąc górą dwa.
- Ale na pewno nie ma nic. - powiedziałam cicho łkając
- Nie ma. Teraz przez dwa tygodnie będziesz na obserwacji. Może się coś polepszy. Może pożyjesz miesiąc dłużej.
- Oczywiście.
- A i jakieś dwie dziewczyny i chłopak czekają przed salą. Wpuścić?
- A czy ten chłopak ma loki.
- Nie.
- To można.
Powiedziałam i lekarz wpuścił Iz , Lily i ... Nailla. Tak się cieszyłam że go widzę.
- Maddie jak się czujesz ? - zapytała Lily
- Nie za dobrze. Ręką cholernie boli. - powiedziałam łapiąc się za rękę.
- Po co to zrobiłaś. - zapytał Naill z troską w głosie
Ja nie zamierzałam odpowiadać. Co miałam powiedzieć. Nikt mnie nie kocha. Chce się zabić. Nie mam dla kogo żyć więc po co mam się tu męczyć. Uznaliby mnie za wariatkę i na jakąś terapię wysłali. Ja po prostu nie mam po co tu żyć. Okazało się że obydwoje niby mnie kochali a okazało się że nie. Rodzice mają mnie w dupie. A Lily i Iz są przyjaciółkami ale nie dadzą mi miłości. Lesbijką nie jestem. Więc odpowiedzcie mi po co tu mam się męczyć. Po co.
- Powiedz Maddie chcemy Ci pomóc. - powiedział Naill
- Ty. Ty chcesz mi pomóc. Cały czas mnie okłamywałeś. I teraz mówisz że chcesz mi pomóc. - powiedziałam z oburzeniem w głosie
- Tak ... Tak chce Ci pomóc. Bo mi na tobie zależy. Ok. - powiedział i posmutniał - Jesteś moją jedyną przyjaciółką. Chociaż pewnie nie chcesz nią być. Nie dziwię Ci się. Myślisz że mam łatwe życie. Coś ty. Nawet nie wiesz jakie mam skomplikowane życie. I nie mam przy sobie osoby która by mi uprościła życie jednym uśmiechem. - powiedział i posmutniał. Wyglądał jakby miał zaraz się popłakać. Współczuję mu.
- A ja mam niby lepiej. Za jeden ewentualnie dwa miesiące skończę życie. Umrę! Zawsze myślałam że ty wtedy będziesz ze mną a Ciebie nie ma. Myślałam że naprawdę mnie kochasz. Myślałam że to prawdziwa miłość. Ogólnie myślałam że miłość istnieje jeszcze na tym świecie dla mnie. I jej dla mnie zabrakło. - powiedziałam i się rozpłakałam. Zaczeło mi się kręcić w głowie. Miałam mroczki przed oczami. Serce waliło mi jak oszalałe. Oczy same mi się zamykały. Serce które przed chwilą waliło jak oszalałe przestało bić.
*************************
- Panie doktorze Maddie zemdlała. Pomóżcie. - krzyczałem ile sił
- Co się stało. - do sali wszedł lekarz
- Maddie serce jej nie bije. Niech pan pomoże jej. - powiedziałem panikując
- Wyjdźcie. Musimy ją ratować bo umrze. - powiedział poważnie lekarz
Tak jak kazał wyszliśmy. Minuty w tym momencie ciągły się nieubłagalnie. Minuta przeobrażała się w godzinę. Siedzieliśmy może pięć minut a mi wydawało się jakbyśmy czekali tu z cały dzień. Tak się o nią bałem. To wszystko moja wina. To przeze mnie. Czemu jej to zrobiłem. Po co słuchałem naszego menadżera. Teraz pewnie byłaby szczęśliwa w domu z osobą którą kocha. Lily i Iz siedziały cicho popłakując. A ja w myślach obwiniałem się za to wszystko.
*********************
Jestem przywiązana do cienkiej nitki i jedno przetarcie a nitka się urwie. Wiszę nad wielką pustką. Ale w oddali widzę światło. Przesuwam się w stronę światła. W pustce jest cholernie zimno a ja chcę się ogrzać. Wiem że tam będzie cieplej. Nagle ktoś próbuje przeciąć nitkę na której wiszę. Spadam i spadam i nie mogę przestać. Aż nagle wpadam do korytarza. Na końcu jego jest światło kieruję się w tamtą stronę. Aż dotarłam do mojego celu. Czyli jednak choroba ze mną wygrała. Nie lubię przegrywać ale taka choroba jest trudnym przeciwnikiem, ponieważ ma wspólników który udawali że są po twojej stronie. Zabijała mnie od środka. Aż wreszcie wygrała wcześniej niż myśleliśmy. A może wygrała walkowerem. Może ja po prostu się poddałam. Przestałam walczyć bo mi się już nie chciało. Odpuściłam. Dałam jej wygrać. Ale może tak już musiało być. Czeka mnie sąd. Okaże się czy zasłużyłam żeby teraz odpocząć od wszystkiego. Od bólu jaki dostałam na ziemi. Okaże się. Może nie zasłużyłam i czeka mnie wieczna męczarnia. Ale chyba za to cierpienie które dostałam zasługuje na chwilę odpoczynku. Proszę Boże zabierz mnie do siebie.
************************

To jest ostatni rozdział. Zawiodłam się na was. Jutro epilog i koniec. Mam dosyć ja się staram a nikt tego nie czyta. Dlatego kończę. Może coś jeszcze napiszę ale nie wiem.

Pa
Pati :*

czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział XX ,, Nie chce żyć. "

Promienie słońca nie rozświetlały mi dziś pokoju. Tak jakby chmury płakały ze mną. Krople deszczu spadały na moje włosy gdy ja siedziałam na jednej z gałęzi drzew przed moim oknem. Ciągle po głowie chodziły mi m o j e słowa ,, Może powinniśmy zrobić sobie przerwę. " To były najgłupsze słowa jakie kiedykolwiek wypowiedziałam. Wiedziałam że coś pewnie palnę głupiego i potem będę żałować. Czemu byłam taka głupia. On pewnie już jest umówiony z Emmą na randkę. A ja ten dzień spędzę sama w łóżku z płaczem w oczach i złym nastrojem. Było mi cholernie zimno ,ponieważ na dworze była brzydka pogoda. Wiał wiatr a ja byłam cała mokra od deszczu i moich łez. Jednak moje rozpaczanie przerwało pukanie do drzwi. Wróciłam do pokoju rzuciłam się na łóżko i przykryłam kołdrą bo było mi zimno.
- Maddie jesteś tam ? - usłyszałam dobrze mi znany głos ale w tym momencie nie mogłam skojarzyć kto to był.
- Dajcie mi spokój! - krzyknęłam
- Proszę? To ja Harry. - czyli to był Harry
- Ok.
Po tym jak to powiedziałam do pokoju wszedł Harry ubrany w czarne rurki i biały podkoszulek który podkreślał jaki jest umięśniony. Muszę przyznać że wyglądał bardzo seksownie.
- Jak się czujesz słyszałem że się trochę pokłóciliście z Naillem ... Wszystko jest już ok racja ? - zapytał z nadzieją w głosie
Ale ja nie odpowiedziałam tylko wybuchłam płaczem.
- Nic nie jest ok! Nic! - wykrzyczałam przez łzy.
A Harry tylko podszedł do łóżka i usiadł koło mnie. Przytuliłam się do niego zanim zdarzył jeszcze coś powiedzieć. Odwzajemnił uścisk.
- Jeżeli nie chcesz opowiadać to nic nie mów.
- Zerwaliśmy ze sobą. - nie słuchałam co on przed chwilą do mnie powiedział dopiero teraz zrozumiałam że mówił że nie muszę mu tego mówić. Rozbeczałam się na maxa.
- Że co ?! Ale dlaczego? Przecież wy urodziliście się dla siebie. Nie pamiętasz, to przeznaczenie.
- Powiedzieliśmy że powinniśmy zrobić sobie przerwę.
- Wrócicie do siebie ,co nie ?
- Raczej nie.
- Czemu?
- Nie wiem. Nie wiem czy sama chce wrócić do niego. Zmienił się. To nie jest ten sam Naill. To nie ten Naill w którym się zakochałam.
- Może tak Ci się tylko wydaje. Może jest inaczej.
- Tamten Naill nie pozwolił by mi odejść. A ten zrobił to z chęcią.
- Nie możliwe.
- Właśnie że możliwe.
- Na jego miejscu nie pozwolił bym Ci odejść na krok a co dopiero takie coś. Zawsze mu zazdrościłem, że ma taką osobę przy sobie. Zazdrościłem że znalazł miłość swojego życia. A ja ukrywam swoje uczucia. Ja boje się wypowiedzieć tych dwóch słów. Tak jakby miały spalić mi gardło.
- Kim jest ta szczęściara.
Harry nie odpowiadał przez dłuższy czas.
- No powiedź.
Harry przybliżył się do mnie tak jak małe dziecko które chce wyjawić tajemnice ale tylko na ucho.
Harry przybliżył twarz żeby powiedzieć mi na ucho tajemniczą dziewczynę. Ale w ostatniej chwili obrócił moją twarz i położył na moich ustach łagodny pocałunek.
Oddaliliśmy nasze twarze i spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Ty. Ale ty musisz być z Naillem. Już się do tego przyzwyczaiłam. On musi Cię mieć. Nie ja. Cześć. - powiedział smutno i już chciał wstać ale ja złapałam go za rękę żeby się zatrzymał.
- Poczekaj. Czemu nie powiedziałeś tego wcześniej?
- Bo tak miało być. Naill w nowej szkole poznaje dziewczynę dawnego przyjaciela któremu kiedyś ,znasz tą historię nie musze jej mówić. Później niby zdradza ją z Mayą. Wrócą do siebie i wogle. A potem ze sobą zerwą bo muszą się o coś pokłócić.
- Ale o co chodzi?
- Nasz menager to wymyślił. Żeby była wielka sensacja. A ja musiałem to wszystko ukrywać. Wyrzucili by mnie z zespołu a ja skończyłem tylko podstawówkę. I nic więcej. Nie znajdę innej pracy. Od podstawówki zacząłem pracować tylko nad muzyką. Szkoły muzyczne itp.
- Czyli to wszystko było zaplanowane. A Louis naprawdę jest moim bratem czy nie.
- Jest.
- Chociaż jedna rzecz nie jest kłamstwem.
- Ale nie jest kłamstwem że ... że ... że ...
- Że co Harry?
- Że Cię kocham.
Powiedział i tym razem nie chciał wyjść jak najszybciej z mojego pokoju tylko nadal siedział i patrzył mi w oczy.
Ja też się popatrzyłam i tym razem to ja go pocałowałam. Nie sprzeciwiał się tylko oddawał pocałunki. Mieszkałam sama więc nikt nam nie przeszkodzi. A tato spał w hotelu. Czyli mam otwarte drzwi wejściowe. Oderwałam się od niego bez słowa zeszłam na dół zamknęłam drzwi i wróciłam do pokoju. Harry nadal tam siedział oszołomiony. Myślał nad czymś. Ja mu przerwałam tym że wskoczyłam na łóżko. Spojrzał na mnie. I znów się przylepiliśmy do siebie. Nasze  łagodne grzeczne pocałunki zmieniły się w namiętne i naparczywe. Do gry doszły nasze języki które rozpoczęły swój taniec. Położyłam się na Harrym a on zaczął całować mi szyję. Ja w tym czasie ściągałam bluzkę Styles'owi. Zawsze chciałam zrobić to z odpowiednią osobą i Harry dla mnie był odpowiednią osobą. Nie byłam zdania że powinno być się po ślubie. Tak jak mówią chrześcijanie.
Po chwili nasze ubrania leżały na ziemi. Czułam się trochę skrępowana ale później przestałam.
- Chcesz tego ? Nie chcę żebyś później tego żałowała.
- Chce.
I my ... zrobiliśmy to. Miałam lekką satysfakcję. Ale nie żebym to zrobiła żeby się zemścić na Naillu. Czułam coś do Harrego od dawna. Byłam przy nim sobą i się tego nie wstydziłam. Czułam się dobrze. Nie wiem nawet czy się w nim nie zakochała.
Leżałam na jego gołym torsie a on bawił się moimi włosami. Muszę przyznać że ma umięśniony tors i  jest ogólnie seksowny.
- Nie żałujesz? - zapytał mój Bóg Seksu
- Nie. A wręcz jestem szczęśliwa.
Powiedziałam i podarowałam mu buziaka.
- Nie mówmy im. - powiedziałam
- Masz rację. - odpowiedział
- Przyjdziesz wieczorem.
- Nie wiem czy wogle z tąd wyjdę. Masz wygodne łóżko.
- Ty jesteś wygodniejszy. - powiedziałam i się na nim położyłam.
- Nawet nie wiesz jak jestem szczęśliwy. Sprawiłaś że będę budzić się rano z uśmiechem na ustach bo wiem że ty o wszystkim wiesz i mnie nie odrzuciłaś.
- Ja też. Dzięki tobie zapomniałam o całym zamieszaniu z Naillem i wogle.
- Maddie ,ale to nie jest tak że chcesz sie tylko odegrać na Naillu.
- Nie. Naprawdę nie. Już od dawna dziwnie się czułam. Zaczynałam coś do Ciebie czuć ,chyba.
- Cieszę się.
- Chcesz coś zjeść. Nie jadłam jeszcze śniadania.
- Jasne.
- Co chcesz?
- Nie wiem zrób co chcesz. - powiedział i posłał mi swój słynny łobuzerski uśmiech.
- Ok.
Wstałam z łóżka ubrałam bieliznę.
- Mówiłem że seksownie wyglądasz w bieliźnie.
- Nie.
- To teraz Ci to mówię.
Powiedział Harry a ja ubrałam szlafrok.
- Będę tęsknić. - powiedział
- Ja bardziej. Zejdź na dół za chwilę. - powiedziałam i dałam mu buziaka
Zeszłam po schodach i weszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić naleśniki. To jest chyba jedyna rzecz jaką potrafię dobrze zrobić. Nie jestem dobrym kucharzem. Wyciągnęłam wszystkie składniki i usłyszałam Harrego schodzącego po schodach. Był ubrany w to samo co wcześniej więc się nie przyglądałam się zbytnio jego ubiorowi. Jedyne co było inne to jego włosy które były całe poczochrane. Usiadł przy stole i mi się przyglądał. Ja skończyłam robić naleśniki i podałam na dwa talerze. Podałam mu jeden a mi drugi.
Po kilku minutach talerze były puste.
- To było pyszne. - powiedział a na moich policzkach ukazały się rumieńce
- Dzięki.
- Słodko wyglądasz jak się rumienisz. - powiedział a ja byłam już po prostu burakiem
Rozmawialiśmy potem o wszystkim i o niczym. Dobrze mi się z nim rozmawiało. Ale ktoś musiał to przerwać. Dzwoniąc mi do drzwi. Podeszłam sprawdzić kto to. Tym kimś okazał się Naill. Co on tu robi. Może chce do mnie wrócić. A może, sama nie wiem.
- Harry to Naill. Schowaj się. Idź na górę. On nie może Cię teraz zobaczyć.
- Masz rację. Byłby wściekły.
Harry był już na górze ,a ja otworzyłam drzwi.
- Cześć. - powiedziałam smutnym głosem
- Hej muszę Ci coś powiedzieć. - powiedział Naill
- Co?
- Ja na prawdę Cię cały czas oszukiwałem. To wszystko wymyślił nasz menager. Żeby zrobić sensację. A ja się zgodziłem. Przepraszam że zmarnowałem Ci życie. Zostaniemy przyjaciółmi. Proszę.
- Nie wiem. Muszę to przemyśleć.
- Muszę Ci jeszcze coś powiedzieć. David żyje.
- Ale jak. Przecież byłam na jego pogrzebie. I ten list.
- To był jego brat bliźniak. On żyje. Kontaktował się ze mną i chciał się z tobą spotkać. Nie wiem czemu udawał że to on zginął ale tak jest. Muszę wracać. Pa.
- Cześć.
Zamknęłam drzwi.  Nie rozumiałam już tego kompletnie. Osunęłam się po drzwiach. Wszystko to nie składało się w całość. Jakieś to wszystko pokręcone. Nie rozumiem. Postanowiłam pójść do Harrego.
Weszłam do mojego pokoju. Jedyne co tam zastałam to otwarte okno i kartkę na łóżku. Podeszłam i wzięłam kartkę do ręki.
,, Maddie , Maddie , naiwna Maddie.
Sorry że tak to się skończyło ale tak miało być. Ty jesteś super laską a ja chciałem Cię tylko zaliczyć przykro mi. Myślałaś że naprawdę Cię kocham. Naiwna.
P.S. Jestem dziś umówiony z Emmą zajebiście co nie.
Harry
P.S. Znowu ja wiem. Jesteś super w tych klockach może kiedyś to powtórzymy.
Harry "
Co jak on mógł. Ja mu wierzyłam. Nienawidzę go. Nie chcę żyć. To koniec. Nie chcę takiego życia.
Poszłam do łazienki wyciągnęłam żyletkę. To nie takie trudne. Tylko przyłożyć do ręki i pociągnąć. Dasz radę Maddie. Po chwili leżałam w kałuży krwi. I straciłam kontakt z rzeczywistością. Zemdlałam. Słyszałam tylko jak ktoś wchodzi do łazienki i zaczyna krzyczeć. Bierze telefon do ręki i dzwoni. Ale teraz całkowicie nic nie czuję.

*****************************

Hej mówiłam że rozdział pojawi się w niedzielę ale postanowiłam że wstawię go dziś. Chce odzyskać osoby które to czytały. Ostatni rozdział miał zero wyświetleń. Jest mi przykro że nikt nie docenia tego ile czasu straciłam na tego bloga. I nie wiem czy nie na marne go wogle piszę. Nikt go nie czyta więc chyba go szybciej skończę. Mam napisany epilog więc może napiszę z pięć rozdziałów i koniec. Chciałam dojść do czterdziestego ale już nie wiem. Decyzja zależy od was. Powierzam ją w wasze ręce.
Pa
Pati :'(

Rozdział XIX ,, Jeżeli nam na sobie zależy to do siebie wrócimy "

PRZECZYTAJCIE NOTKE POD POSTEM

Ubrałam swoją ulubioną turkusową sukienkę ,czarny sweterek i czarne baletki. Na to torebkę od Tiffan'ego.
A zapomniałam ,przecież jak wzięłam te ciuchy, oczywiście chłopacy są tak tępi że nie zauważyli że wróciłam do pokoju i znów uciekłam oknem.
Do klubu nie miałam daleko więc szybko się tam dostałam. Był to mój ulubiony klub. Czesto tam wychodziłam żeby oderwać się od rzeczywistości. Żeby zatopić ból w kolorowych drinkach.
Stojąc w drzwiach klubu ujrzałam osobę której za żadne skarby bym się nie spodziewała. Stała tam Emma. Teraz mój największy wróg. Ale wyglądała inaczej. Jej brąz włosy pokrywała blond farba a jej skórę pokrywała mała warstwa samoopalacza. Jak nie Emma, ale trzeba przyznać że wyglądała ładnie. Miałam złe przeczucie. Bałam się że coś kombinuje, ale może chce się zmienić.
- Maddie ! - i znów usłyszałam ten słodziutki głos. To była Emma.
- Emma ? - zapytałam, ale i tak wiedziałam, że to na pewno ona.
- Tak. Trochę się zmieniłam, ale też chce zacząć wszystko od nowa. Tęsknię za naszą przyjaźnią. Byłam zazdrosna że każdy chłopak za tobą latał, a za mną nikt. Przepraszam.
- Też trochę za tym tęsknię, ale nie mogę zapomnieć o tym co zrobiłaś.
- Wiem. Wybaczysz?
- Tak.
Powiedziałam i się przytuliłyśmy.
- Przyjaciółki? - zapytała z nutką nadzieji w głosie
- Tak. Co ty na to żeby napić się czegoś?
- Ok.
Po kilku drinkach, albo było ich kilkanaście, byłyśmy nieźle wstawione. Nie wiedzieliśmy co robimy, ale wtedy zabawa jest najlepsza.
**************************
Nie mieliśmy pojęcia gdzie może znajdować się Maddie. Szukaliśmy jej w każdym zakamarku domu, ale nigdzie jej nie ma. Pewnie jakoś wyszła, ale gdzie.
- Wiem gdzie może być. - powiedział jej tato - Obok jest klub gdzie lubiła chodzić wieczorami na imprezy.
- To idziemy. - powiedziałem
Bardzo blisko to było. Weszliśmy do środka i zauważyliśmy Maddie tańczącą z jakąś dziewczyną. Piękna blondynką. Nawet nie zwróciłem uwagi na Maddie tylko na tajemniczą dziewczynę. Jej piękne blond włosy podczas tańca pięknie spadały jej na twarz. Ja chyba się zakochałem. Miłość od pierwszego wejrzenia.
***********************
Przy drzwiach zauważyłam chłopaków i tatę. Jak oni mnie znaleźli. A no właśnie tato przecież wie że to jest mój ulubiony klub. Spojrzałam przez otwarte drzwi na dworze było już ciemno więc musze już trochę tu siedzieć. Zaczęłam się lekko kolebać. Obiecuje sobie że już nigdy się tak nie upije. Głowa mnie niemiłosiernie bolała.
- Maddie tu jesteś. - zawołali
- Zostawcie mnie zostaje tutaj z Em. - powiedział chociaż język strasznie mi się plątał
- Wracasz do domu jesteś pijana. - powiedział Harry z poczekaj ... z troską i z zmartwieniem w głosie? Dziwne trochę.
- Kochanie wracamy. - powiedział mój tato
Smuciło mnie zachowanie Nailla nie zwracał na mnie uwagi. Patrzał na tłum i raz czy dwa razy zerknął na Emmę. Nie ukrywam że jestem zazdrosna. Teraz od przyjścia do klubu spojrzał na mnie może raz.
- Naill coś się stało? - zapytałam mojego ukochanego
- Nic , jak ty byś się czuła na moim miejscu. Chciałem to wszystko z tobą wyjaśnić a ty uciekłaś z domu. - powiedział Naill ale można było wyczuć że kłamie
- Nie kłam nie o to Ci chodzi. Jeżeli chcesz skończyć ten związek to tylko mi powiedz. Ja ... Ja nie rozumiem po tym co przeszliśmy.  Po tych wzlotach i upadkach powinniśmy być pewni co do siebie czujemy. Pamiętasz co się działo. To ja raczej powinnam być nadal na Ciebie wściekła za te wszystkie kłamstwa. Za to że ukrywałeś przede mną że jesteś sławny. Za udawaną dziewczynę. I wiele innych. A ja ci to wszystko wybaczyłam a ty co.
- Nie oto chodzi. - powiedział zdezorientowany Naill
- Nie przerywaj mi! A może znów to było kłamstwo. To że niby mnie kochasz! Może wszystkie te chwilę które spędziliśmy razem nic dla Ciebie nie znaczą!
Naill jednak milczał w całym pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza. Naill chyba już od minuty nic nie powiedział. Zdenerwowało mnie to. Alkohol buzował we mnie jak nie wiem co.
- Powiedz coś do cholery!!!
- Jesteś pijana wróćmy do domu. - powiedział spokojnie ale bez przekonania czy to co mówi ma dla kogoś jakiś sens
- Ok. Jak chcesz!
Powiedziałam i wybiegłam z budynku co chwilę potykając się o własne nogi. Moje myśli zaczęły tworzyć wielką plątaninę.  Dobiegłam do domu i pobiegłam do swojego pokoju. Płakałam jak szalona. Co mu sie stało, gdzie jest mój Naill. Gdzie jest Naill dla którego tyle poświęciłam. Gdzie jest Naill dla którego uciekłam z domu ,bo nie chciałam żeby cierpiał. To nie jest już ten sam chłopak. A w szczególności, to nie jest ten chłopak w którym się zakochałam. Może Emma, może to jest przyczyna całego zamieszania. Naill może się ... może się w ... może się w niej ... może się w niej zakochał. Nie, nie, nieee !!! To byłoby niemożliwe. Pewnie Emmie spodobał się Harry i wreszcie sobie znajdzie dziewczynę. Ale nie Naill on nie.
Alkohol który jeszcze w dużej ilości znajdował się w moim organiźmie panował nade mną. Nie chciałam przez to popełnić błędu, którego będę żałować do końca życia.
- Maddie! - krzyczał Naill
- Co chcesz?!
Nie usłyszałam odpowiedzi ,ale za to usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
- Co chcesz ode mnie?
- Chce porozmawiać. - powiedział Naill swoim łagodnym i miłym dla uszu głosem
- O czym. Że to koniec. Że chcesz ze mną zerwać, bo to była tylko jedna wielka gra. A ja byłam zabawkom.
- Nie. Kocham Cię, ale nie wiem co się dzieje pomiędzy nami. Nie rozumiem. Zawsze było tak dobrze ,a teraz często się kłócimy.
- Kłócimy?! Słaba wymówka Horan. Może powinniśmy zrobić sobie przerwe. Może nie dorośliśmy do prawdziwego związku. Jesteśmy jeszcze dzieciakami. Jeżeli nam na sobie zależy to do siebie wrócimy. Racja ? - zapytałam z nadzieją w głosie
- Tak. Masz racje. Zależy mi na tobie ale obydwóm nam sie to przyda.
- Ok. Mogę ostatni raz Cię przytulić.
- Tak.
I chwilę później znalazłam się w objęciach Nailla.
- Wyjeżdżamy z chłopakami w trasę po jutrze.
- Szkoda.
- Pa.
- Cześć.
I wyszedł z pokoju ,odszedł. A ja zostałam sama z myślami. Byłam na siebie wściekła że pozwoliłam mu odejść. Miałam nadzieję że wróci i powie że tego nie chce ale tak nie było. Jednak to nie był już ten sam Naill. Przerwa chyba dobrze nam zrobi.


*******************

Sorry za długą nieobecność ale jestem na koloni i ledwo znalazłam wi-fi żeby napisać ten rozdział. Jeszcze raz sorry. A następny rozdział w niedzielę bo w sobotę wracam.
Pa
Pati ;*