Promienie słońca nie rozświetlały mi dziś pokoju. Tak jakby chmury płakały ze mną. Krople deszczu spadały na moje włosy gdy ja siedziałam na jednej z gałęzi drzew przed moim oknem. Ciągle po głowie chodziły mi m o j e słowa ,, Może powinniśmy zrobić sobie przerwę. " To były najgłupsze słowa jakie kiedykolwiek wypowiedziałam. Wiedziałam że coś pewnie palnę głupiego i potem będę żałować. Czemu byłam taka głupia. On pewnie już jest umówiony z Emmą na randkę. A ja ten dzień spędzę sama w łóżku z płaczem w oczach i złym nastrojem. Było mi cholernie zimno ,ponieważ na dworze była brzydka pogoda. Wiał wiatr a ja byłam cała mokra od deszczu i moich łez. Jednak moje rozpaczanie przerwało pukanie do drzwi. Wróciłam do pokoju rzuciłam się na łóżko i przykryłam kołdrą bo było mi zimno.
- Maddie jesteś tam ? - usłyszałam dobrze mi znany głos ale w tym momencie nie mogłam skojarzyć kto to był.
- Dajcie mi spokój! - krzyknęłam
- Proszę? To ja Harry. - czyli to był Harry
- Ok.
Po tym jak to powiedziałam do pokoju wszedł Harry ubrany w czarne rurki i biały podkoszulek który podkreślał jaki jest umięśniony. Muszę przyznać że wyglądał bardzo seksownie.
- Jak się czujesz słyszałem że się trochę pokłóciliście z Naillem ... Wszystko jest już ok racja ? - zapytał z nadzieją w głosie
Ale ja nie odpowiedziałam tylko wybuchłam płaczem.
- Nic nie jest ok! Nic! - wykrzyczałam przez łzy.
A Harry tylko podszedł do łóżka i usiadł koło mnie. Przytuliłam się do niego zanim zdarzył jeszcze coś powiedzieć. Odwzajemnił uścisk.
- Jeżeli nie chcesz opowiadać to nic nie mów.
- Zerwaliśmy ze sobą. - nie słuchałam co on przed chwilą do mnie powiedział dopiero teraz zrozumiałam że mówił że nie muszę mu tego mówić. Rozbeczałam się na maxa.
- Że co ?! Ale dlaczego? Przecież wy urodziliście się dla siebie. Nie pamiętasz, to przeznaczenie.
- Powiedzieliśmy że powinniśmy zrobić sobie przerwę.
- Wrócicie do siebie ,co nie ?
- Raczej nie.
- Czemu?
- Nie wiem. Nie wiem czy sama chce wrócić do niego. Zmienił się. To nie jest ten sam Naill. To nie ten Naill w którym się zakochałam.
- Może tak Ci się tylko wydaje. Może jest inaczej.
- Tamten Naill nie pozwolił by mi odejść. A ten zrobił to z chęcią.
- Nie możliwe.
- Właśnie że możliwe.
- Na jego miejscu nie pozwolił bym Ci odejść na krok a co dopiero takie coś. Zawsze mu zazdrościłem, że ma taką osobę przy sobie. Zazdrościłem że znalazł miłość swojego życia. A ja ukrywam swoje uczucia. Ja boje się wypowiedzieć tych dwóch słów. Tak jakby miały spalić mi gardło.
- Kim jest ta szczęściara.
Harry nie odpowiadał przez dłuższy czas.
- No powiedź.
Harry przybliżył się do mnie tak jak małe dziecko które chce wyjawić tajemnice ale tylko na ucho.
Harry przybliżył twarz żeby powiedzieć mi na ucho tajemniczą dziewczynę. Ale w ostatniej chwili obrócił moją twarz i położył na moich ustach łagodny pocałunek.
Oddaliliśmy nasze twarze i spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Ty. Ale ty musisz być z Naillem. Już się do tego przyzwyczaiłam. On musi Cię mieć. Nie ja. Cześć. - powiedział smutno i już chciał wstać ale ja złapałam go za rękę żeby się zatrzymał.
- Poczekaj. Czemu nie powiedziałeś tego wcześniej?
- Bo tak miało być. Naill w nowej szkole poznaje dziewczynę dawnego przyjaciela któremu kiedyś ,znasz tą historię nie musze jej mówić. Później niby zdradza ją z Mayą. Wrócą do siebie i wogle. A potem ze sobą zerwą bo muszą się o coś pokłócić.
- Ale o co chodzi?
- Nasz menager to wymyślił. Żeby była wielka sensacja. A ja musiałem to wszystko ukrywać. Wyrzucili by mnie z zespołu a ja skończyłem tylko podstawówkę. I nic więcej. Nie znajdę innej pracy. Od podstawówki zacząłem pracować tylko nad muzyką. Szkoły muzyczne itp.
- Czyli to wszystko było zaplanowane. A Louis naprawdę jest moim bratem czy nie.
- Jest.
- Chociaż jedna rzecz nie jest kłamstwem.
- Ale nie jest kłamstwem że ... że ... że ...
- Że co Harry?
- Że Cię kocham.
Powiedział i tym razem nie chciał wyjść jak najszybciej z mojego pokoju tylko nadal siedział i patrzył mi w oczy.
Ja też się popatrzyłam i tym razem to ja go pocałowałam. Nie sprzeciwiał się tylko oddawał pocałunki. Mieszkałam sama więc nikt nam nie przeszkodzi. A tato spał w hotelu. Czyli mam otwarte drzwi wejściowe. Oderwałam się od niego bez słowa zeszłam na dół zamknęłam drzwi i wróciłam do pokoju. Harry nadal tam siedział oszołomiony. Myślał nad czymś. Ja mu przerwałam tym że wskoczyłam na łóżko. Spojrzał na mnie. I znów się przylepiliśmy do siebie. Nasze łagodne grzeczne pocałunki zmieniły się w namiętne i naparczywe. Do gry doszły nasze języki które rozpoczęły swój taniec. Położyłam się na Harrym a on zaczął całować mi szyję. Ja w tym czasie ściągałam bluzkę Styles'owi. Zawsze chciałam zrobić to z odpowiednią osobą i Harry dla mnie był odpowiednią osobą. Nie byłam zdania że powinno być się po ślubie. Tak jak mówią chrześcijanie.
Po chwili nasze ubrania leżały na ziemi. Czułam się trochę skrępowana ale później przestałam.
- Chcesz tego ? Nie chcę żebyś później tego żałowała.
- Chce.
I my ... zrobiliśmy to. Miałam lekką satysfakcję. Ale nie żebym to zrobiła żeby się zemścić na Naillu. Czułam coś do Harrego od dawna. Byłam przy nim sobą i się tego nie wstydziłam. Czułam się dobrze. Nie wiem nawet czy się w nim nie zakochała.
Leżałam na jego gołym torsie a on bawił się moimi włosami. Muszę przyznać że ma umięśniony tors i jest ogólnie seksowny.
- Nie żałujesz? - zapytał mój Bóg Seksu
- Nie. A wręcz jestem szczęśliwa.
Powiedziałam i podarowałam mu buziaka.
- Nie mówmy im. - powiedziałam
- Masz rację. - odpowiedział
- Przyjdziesz wieczorem.
- Nie wiem czy wogle z tąd wyjdę. Masz wygodne łóżko.
- Ty jesteś wygodniejszy. - powiedziałam i się na nim położyłam.
- Nawet nie wiesz jak jestem szczęśliwy. Sprawiłaś że będę budzić się rano z uśmiechem na ustach bo wiem że ty o wszystkim wiesz i mnie nie odrzuciłaś.
- Ja też. Dzięki tobie zapomniałam o całym zamieszaniu z Naillem i wogle.
- Maddie ,ale to nie jest tak że chcesz sie tylko odegrać na Naillu.
- Nie. Naprawdę nie. Już od dawna dziwnie się czułam. Zaczynałam coś do Ciebie czuć ,chyba.
- Cieszę się.
- Chcesz coś zjeść. Nie jadłam jeszcze śniadania.
- Jasne.
- Co chcesz?
- Nie wiem zrób co chcesz. - powiedział i posłał mi swój słynny łobuzerski uśmiech.
- Ok.
Wstałam z łóżka ubrałam bieliznę.
- Mówiłem że seksownie wyglądasz w bieliźnie.
- Nie.
- To teraz Ci to mówię.
Powiedział Harry a ja ubrałam szlafrok.
- Będę tęsknić. - powiedział
- Ja bardziej. Zejdź na dół za chwilę. - powiedziałam i dałam mu buziaka
Zeszłam po schodach i weszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić naleśniki. To jest chyba jedyna rzecz jaką potrafię dobrze zrobić. Nie jestem dobrym kucharzem. Wyciągnęłam wszystkie składniki i usłyszałam Harrego schodzącego po schodach. Był ubrany w to samo co wcześniej więc się nie przyglądałam się zbytnio jego ubiorowi. Jedyne co było inne to jego włosy które były całe poczochrane. Usiadł przy stole i mi się przyglądał. Ja skończyłam robić naleśniki i podałam na dwa talerze. Podałam mu jeden a mi drugi.
Po kilku minutach talerze były puste.
- To było pyszne. - powiedział a na moich policzkach ukazały się rumieńce
- Dzięki.
- Słodko wyglądasz jak się rumienisz. - powiedział a ja byłam już po prostu burakiem
Rozmawialiśmy potem o wszystkim i o niczym. Dobrze mi się z nim rozmawiało. Ale ktoś musiał to przerwać. Dzwoniąc mi do drzwi. Podeszłam sprawdzić kto to. Tym kimś okazał się Naill. Co on tu robi. Może chce do mnie wrócić. A może, sama nie wiem.
- Harry to Naill. Schowaj się. Idź na górę. On nie może Cię teraz zobaczyć.
- Masz rację. Byłby wściekły.
Harry był już na górze ,a ja otworzyłam drzwi.
- Cześć. - powiedziałam smutnym głosem
- Hej muszę Ci coś powiedzieć. - powiedział Naill
- Co?
- Ja na prawdę Cię cały czas oszukiwałem. To wszystko wymyślił nasz menager. Żeby zrobić sensację. A ja się zgodziłem. Przepraszam że zmarnowałem Ci życie. Zostaniemy przyjaciółmi. Proszę.
- Nie wiem. Muszę to przemyśleć.
- Muszę Ci jeszcze coś powiedzieć. David żyje.
- Ale jak. Przecież byłam na jego pogrzebie. I ten list.
- To był jego brat bliźniak. On żyje. Kontaktował się ze mną i chciał się z tobą spotkać. Nie wiem czemu udawał że to on zginął ale tak jest. Muszę wracać. Pa.
- Cześć.
Zamknęłam drzwi. Nie rozumiałam już tego kompletnie. Osunęłam się po drzwiach. Wszystko to nie składało się w całość. Jakieś to wszystko pokręcone. Nie rozumiem. Postanowiłam pójść do Harrego.
Weszłam do mojego pokoju. Jedyne co tam zastałam to otwarte okno i kartkę na łóżku. Podeszłam i wzięłam kartkę do ręki.
,, Maddie , Maddie , naiwna Maddie.
Sorry że tak to się skończyło ale tak miało być. Ty jesteś super laską a ja chciałem Cię tylko zaliczyć przykro mi. Myślałaś że naprawdę Cię kocham. Naiwna.
P.S. Jestem dziś umówiony z Emmą zajebiście co nie.
Harry
P.S. Znowu ja wiem. Jesteś super w tych klockach może kiedyś to powtórzymy.
Harry "
Co jak on mógł. Ja mu wierzyłam. Nienawidzę go. Nie chcę żyć. To koniec. Nie chcę takiego życia.
Poszłam do łazienki wyciągnęłam żyletkę. To nie takie trudne. Tylko przyłożyć do ręki i pociągnąć. Dasz radę Maddie. Po chwili leżałam w kałuży krwi. I straciłam kontakt z rzeczywistością. Zemdlałam. Słyszałam tylko jak ktoś wchodzi do łazienki i zaczyna krzyczeć. Bierze telefon do ręki i dzwoni. Ale teraz całkowicie nic nie czuję.
*****************************
Hej mówiłam że rozdział pojawi się w niedzielę ale postanowiłam że wstawię go dziś. Chce odzyskać osoby które to czytały. Ostatni rozdział miał zero wyświetleń. Jest mi przykro że nikt nie docenia tego ile czasu straciłam na tego bloga. I nie wiem czy nie na marne go wogle piszę. Nikt go nie czyta więc chyba go szybciej skończę. Mam napisany epilog więc może napiszę z pięć rozdziałów i koniec. Chciałam dojść do czterdziestego ale już nie wiem. Decyzja zależy od was. Powierzam ją w wasze ręce.
Pa
Pati :'(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz