- Co ??!! - krzyknął Naill - Ale jak przez okno?!
- No ze złości wyrzuciłam go ,a okno akurat było otwarte więc go tam wyrzuciłam. - tłumaczyłam się mu
- Ale jak ty teraz zamierzasz otworzyć te drzwi?
- Nie wiem. Wywarzycie jak będziecie sobie chcieli.
- Bo to taka łatwa sprawa.
- Nom.
- Ta bardzo śmieszne. - powiedział i na chwilę zapadła cisza ,ale długo nie trwała bo znów usłyszałam głos Nailla - No i powiedziała że wyrzuciła klucz przez okno i trzeba teraz wydarzyć drzwi. Chyba że któryś chce się pobawić w poszukiwacza skarbów.
- Nie raczej nie będzie nam się chciało. - powiedział najprawdopodobnie Harry
I dobrze bo to wywarzanie u nich może trochę potrwać więc okurat chwilę od nich odpocznę. Miałam ich już trochę dość. Cały czas mnie okłamywali, wszyscy. Nawet Naill co mnie najbardziej zabolało. Ktoś z zewnątrz powiedział pewnie by że to nic strasznego matko o takie coś być złym. Ale jednak nie wie jak to jest na miejscu właśnie tej osoby. Tylko nie rozumiem dlaczego tego mi nie powiedzieli. Ale może jeszcze nic nie stracone. Może jeszcze zbudujemy szczęśliwą rodzine ,może rodzice się zejdą. A ja wreszcie będę miała brata tak jak zawsze chciałam. Tak szczerze mówiąc to zawsze chciałam mieć brata.
Moje rozmyślania przerwał jakieś głosy.
- Wiem mamy jeszcze zapasowy klucz. powiedział mój tato
- Super to niech pan po nie idzie. - powiedział Naill
- Ok.
- Nie musicie się fatygować. - powiedziałam. Nie chciałam ich teraz widzieć. Może jakoś ucieknę. Popatrzyłam na okno a za nimi zauważyłam drzewo. Właśnie za oknem miałam drzewo. Podeszłam do okna i je otworzyłam. Usłyszałam wkładanego klucza do zamka. Przyśpieszyłam ruchy i już byłam na drzewie. Może zachowywałam się jak małe dziecko które nie dostało cukierka ale trudno. Gdy byłam już prawie na samym dole usłyszałam tylko jedno.
- Kurna gdzie ona jest. Uciekła. Zachowuje się jak dziecko. - powiedział Naill
- Chociaż chwilę od was odpocznę. - powiedziałam ale nie za głośno żeby mnie nie usłyszeli
- Słyszeliście. To chyba Maddie. - powiedział Harry
- Nie chyba Ci się przesłyszało. - powiedział Louis
Kamień spadł mi z serca. Gdyby mnie usłyszeli. By zaraz za mną pobiegli i tyle mojego spokoju. Pójdę na impreze i wrócę.
------------------------------
Hejka to znowu ja. Sorki że trochę krótki ale jadę na kolonie i chciałam szybko napisać coś jeszcze. Teraz będzie przerwa 2 tygodnie. A potem wracam z nowymi pomysłami.
Pa :)
Pati :*
niedziela, 29 czerwca 2014
wtorek, 24 czerwca 2014
ROZDZIAŁ XVII ,, Chciałabym otworzyć ,ale wyrzuciłam klucz przez okno "
Dochodziło południe a ja leżałam jeszcze w szpitalnym łóżku. Promienie słońca nie oświecały mi twarzy bo na dworze padał deszcz. Myślałam nad swoim losem jaki dał mi Bóg. Został Ci rok życia powtarzał mi głos w mojej głowie. Jak chce wogle spędzić ten czas. Jest tyle rzeczy które chciałabym zrobić jest tyle na świecie rzeczy i miejsc jakie chciałabym zobaczyć. A teraz nic nie zobacze i nie zrobię. Mam dopiero osiemnaście lat a tyle mnie ominie. Już nie założę rodziny. Nie ułożę sobie życia z chłopakiem którego kocham. A miałam tyle planów na przyszłość i teraz co. Wszystko musze porzucić i o tych planach zapomnieć. Ale na całe szczęście nie zostałam sama. Mam jeszcze przyjaciół ,mam jeszcze Nailla.
Moje przemyślenia przerwał lekarz.
- Maddie możesz już wrócić do domu.
- Dziekuję. I do widzenia.
Stojąc już w drzwiach wyjściowych z pomieszczenia zatrzymały mnie słowa lekarza.
- Medycyna niestety jeszcze nie wymyśliła nic na tą chorobę. Przykro mi ,już nic nie da się zrobić. Jeszcze raz przykro mi.
Po słowach lekarza kilka łez spłynęło po moim policzku. Wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam do mojego domu. Założyłam kurtkę i weszłam na świeże powietrze. Deszcz swobodnie spadał na moje moje brązowe włosy. Niestety moja kurtka ani bluza nie ma kaptura. No trudno.
Mam nadzieję że chłopaki przywieźli moje torby do domu.
Podeszłam do drzwi ale nie musiałam się fatygować żeby je otworzyć bo Naill mnie w tym wyprzedził.
- Maddie wróciła. - zaczął wrzeszczeć Naill pewnie do chłopaków
- Tak wróciłam. Też się cieszę że Cię widzę. - powiedziałam a on mnie nagle przytulił
- Nigdy Cię już nie wypuszczę. Nigdzie mi już nie opuścisz.
- Ale ja wolę się nie udusić. Ok.
- Dobra. - powiedział i lekko zmniejszył uścisk. - Kocham Cię i nie pozwolę żeby ktoś mi Cię zabrał. Nie pozwolę żeby mi Cię zabrakło. Za żadne skarby.
- Ja też Cię kocham. Ale wieczorem mój tato przyjeżdża, żeby mnie odwiedzić. Więc muszą coś przyszykować do jedzenia.
- Odpuść to sobie nie wolisz ten czas spędzić ze mną.
- Wole ale nie mogę.
- Ok. Pomogę Ci. - powiedział a my nadal trwaliśmy w uścisku.
- Jak chcesz. - powiedziałam i podarowałam mu buziaka. Ale Naill nie był mi dłużny i oddał buziaka.
- Koniec tych czułości zaraz rzygnę. Za długo was wysłuchuje. I za długo się na to patrzę. Tej ostatniej sceny nie chciałem widzieć. - skarżył się Harry
- Jest zazdrosny bo jesteś ze mną i że się kochamy. Po prostu nikt Cię nie kocha. - mówił Naill
- Do szczęścia mi to nie potrzebne. - sprzeciwiał się Harry ale było widać w jego oczach ból
- Kiedyś znajdziesz miłość. Ja i Naill znaleźliśmy. A ty też ją kiedyś znajdziesz. - powiedziałam z czułością w głosie
- Dziekuję.
- Nie ma za co. Każdy zasługuje na miłość. - powiedziałam
- Czy mam się czuć zazdrosny lub zagrożony. - powiedział Naill
- Nie masz o co - zaczął Harry - Masz cudowną i wierną dziewczynę nie zmarnuj tego. - powiedział i wyszedł do kuchni. Chciałabym żeby znalazł sobie dziewczynę. Zasługuje na to. Naill mi opowiadał że kiedyś był bardzo zraniony przez taką jedną nie pamiętam jak miała na imię. Bardzo był później nieobecny i nie chciał z nikim rozmawiać. Musiała go bardzo zranić. Po tym wszystkim zasługuje na to by znaleźć tą jedyną.
- Nail musimy mu znaleźć dziewczynę. - szepnęłam mu na ucho żeby kędzierzawy nie usłyszał
- Czemu chcesz mu pomóc.
- Nie wiem. Po prostu sądzę że jednak zasłużył sobie żeby znaleźć tą jedyną. Każdy na to zasługuje.
- Ok. Ale zrobię to tylko dlatego że Cię kocham.
- Dziekuję. - powiedziałam i przy okazji obdarowywując go buziakiem w policzek - Znasz jakąś dziewczynę. Żeby była fajna ,zabawna i ładna.
- Ym pomyślmy ... Tak Ciebie.
- Ej nie żartuj sobie.
- Co mówię prawdę.
- Ale wiesz o co mi chodzi.
- Jedyną taką dziewczyną jaką znam jesteś ty. Ale mówię poważnie. Po prostu nie zwracam uwagi na inne dziewczyny. Ty jesteś dla mnie tą jedyną.
- A ty moim jedynym.
- Ej a ty wogle dałaś adres swojemu tacie.
- Zapomniałam. Dzięki.
Jak mogłam o tym zapomnieć. Wzięłam telefon i wystukałam sms-a do taty z napisanym adresem.
- Powiesz mu że jesteśmy razem. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie.
- Raczej tak. Szczerze mówiąc boje sie jego reakcji. Nie wiem jak się zachowa. Jednak to jest mój pierwszy poważny związek.
- Jeżeli uważasz że to jeszcze za wcześnie żeby mówić mu o nas to ok.
- Chce.
- To dobrze.
Naill nie pozwolił dojść mi do słowa bo złączył nasze usta pocałunku.
- A oni jak zwykle nie szczędzą sobie czułości. - i tą cudowną chwilę przerwał nam Louis
- Wiecie co to jest miejsce publiczne. Człowiek chce sobie przejść przez salon a tu ... Takie coś widzą. Chamstwo. - powiedział Liam
- Bez przesady już to dzisiaj słyszeliśmy. - powiedział mój chłopak
- Jesteście ... Ach szkoda gadać. - powiedział Liam
- A właśnie Maddie czy moglibyśmy przez jakiś czas zamieszkać? - zapytał Louis
- A co się stało. - zapytałam
- Nie nic tylko nas z tamtąd wyrzucili. - powiedział Louis
- Ok. Tylko mi domu nie rozwalcie. - powiedziałam - Ale będzie lekki problem gdzie mielibyście spać. Mam tylko wolne 4 miejsca. - powiedziałam
- Dobra to Naill śpi z tobą i wszyscy są Happy. - powiedział Zayn
- Ok. - powiedziałam - Niech wam będzie.
Naszą bardzo ciekawą konserwację przerwał dzwonek do drzwi co oznaczało że pewnie przyszedł mój tato. I się nie myliłam to był mój ojciec.
- Tato cześć. Dawno Cię nie widziałam.
- Mi też Cię miło widzieć.
- Chodź muszę Ci kogoś przedstawić. Znaczy kilka osób.
- Jasne.
Weszliśmy do środka. W salonie siedziało całe One Direction.
- Tato to jest Harry , Liam , to jest Zayn , to Louis ,a na sam koniec Nail. Naill jest moim chłopakiem. - powiedziałam. Podeszłam do Nailla a on objął mnie ramieniem.
- Miło mi pana poznać. - powiedział Naill podając rękę mojemu tacie
- Mi także. Ale Maddie jest bardzo ważna rzecz którą muszę Ci powiedzieć. Ale nie wiedziałem że ty go znasz.
- O co chodzi tato.
- Ty masz brata.
- Co ?!
- Masz brata. Jest nim Louis.
- Że co Louis ten Louis jest moim bratem ?! I teraz po tylu latach raczyłeś mi to powiedzieć?!
- Przepraszam. - powiedział widać że był smutny.
- A ty to wiedziałeś? - zapytałam z nadzieją że wszyscy tego przede mną nie ukrywali
- Wszyscy o tym wiedzieliśmy. - powiedział Harry
- Naill ty też ?! - powiedziałam ale będąc już strasznie wkurzona
- Tak. - odpowiedział smutno
- Jak mogliście przed mną to ukrywać. Zawsze myślałam że nie mam rodzeństwa. Już teraz wszystko widzę.
Powiedziałam i z płaczem uciekłam. Nie miałam gdzie uciec więc uciekłam do pokoju i zamknęłam go na klucz. A klucz wyrzuciłam.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Od dzieciństwa myślałam że jestem jedynaczką i że nie mam nikogo. Całymi dniami siedziałam i rozmyślałam jak to by było gdybym miała brata. Wtedy ochroniłby mnie przed wszystkimi niemiłymi żartami jakie fundowali mi w podstawówce. Może teraz miałam super w szkole ale kiedyś tak nie było. Byłam kozłem ofiarnym. By mi pomógł. Ale to mnie boli że nawet Naill mnie okłamał.
- Maddie kochanie otwórz! - krzyczał Naill
- Maddie! - nadal krzyczał - Obiecałem im że Ci nie powiem. Dotrzymuje obietnic więc nie mogłem. Kocham Cię i nie chce się z tobą kłócić. Gdybym mógł ... ,gdybym wiedział że to tak się skończy inaczej bym to skończył. Całkowicie inaczej. Proszę otwórz jestem sam.
- Chciałabym otworzyć ale wyrzuciłam klucz przez okno.
*****************
Hej :*
Sorki za moje nieobecności ale nie miałam ostatnio czasu. Jest rozdział sorry że trochę krótki ale więcej nie wycisnę z siebie. Na ten rozdział wena się skończyła. Mam nadzieję na komentarze bo jest ich masakrycznie mało i chce jeszcze powiedzieć że opowiadanie skończy się na 30 min. Chyba że wena się skończy to troszkę wcześniej.
Pa
Pati :*
Moje przemyślenia przerwał lekarz.
- Maddie możesz już wrócić do domu.
- Dziekuję. I do widzenia.
Stojąc już w drzwiach wyjściowych z pomieszczenia zatrzymały mnie słowa lekarza.
- Medycyna niestety jeszcze nie wymyśliła nic na tą chorobę. Przykro mi ,już nic nie da się zrobić. Jeszcze raz przykro mi.
Po słowach lekarza kilka łez spłynęło po moim policzku. Wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam do mojego domu. Założyłam kurtkę i weszłam na świeże powietrze. Deszcz swobodnie spadał na moje moje brązowe włosy. Niestety moja kurtka ani bluza nie ma kaptura. No trudno.
Mam nadzieję że chłopaki przywieźli moje torby do domu.
Podeszłam do drzwi ale nie musiałam się fatygować żeby je otworzyć bo Naill mnie w tym wyprzedził.
- Maddie wróciła. - zaczął wrzeszczeć Naill pewnie do chłopaków
- Tak wróciłam. Też się cieszę że Cię widzę. - powiedziałam a on mnie nagle przytulił
- Nigdy Cię już nie wypuszczę. Nigdzie mi już nie opuścisz.
- Ale ja wolę się nie udusić. Ok.
- Dobra. - powiedział i lekko zmniejszył uścisk. - Kocham Cię i nie pozwolę żeby ktoś mi Cię zabrał. Nie pozwolę żeby mi Cię zabrakło. Za żadne skarby.
- Ja też Cię kocham. Ale wieczorem mój tato przyjeżdża, żeby mnie odwiedzić. Więc muszą coś przyszykować do jedzenia.
- Odpuść to sobie nie wolisz ten czas spędzić ze mną.
- Wole ale nie mogę.
- Ok. Pomogę Ci. - powiedział a my nadal trwaliśmy w uścisku.
- Jak chcesz. - powiedziałam i podarowałam mu buziaka. Ale Naill nie był mi dłużny i oddał buziaka.
- Koniec tych czułości zaraz rzygnę. Za długo was wysłuchuje. I za długo się na to patrzę. Tej ostatniej sceny nie chciałem widzieć. - skarżył się Harry
- Jest zazdrosny bo jesteś ze mną i że się kochamy. Po prostu nikt Cię nie kocha. - mówił Naill
- Do szczęścia mi to nie potrzebne. - sprzeciwiał się Harry ale było widać w jego oczach ból
- Kiedyś znajdziesz miłość. Ja i Naill znaleźliśmy. A ty też ją kiedyś znajdziesz. - powiedziałam z czułością w głosie
- Dziekuję.
- Nie ma za co. Każdy zasługuje na miłość. - powiedziałam
- Czy mam się czuć zazdrosny lub zagrożony. - powiedział Naill
- Nie masz o co - zaczął Harry - Masz cudowną i wierną dziewczynę nie zmarnuj tego. - powiedział i wyszedł do kuchni. Chciałabym żeby znalazł sobie dziewczynę. Zasługuje na to. Naill mi opowiadał że kiedyś był bardzo zraniony przez taką jedną nie pamiętam jak miała na imię. Bardzo był później nieobecny i nie chciał z nikim rozmawiać. Musiała go bardzo zranić. Po tym wszystkim zasługuje na to by znaleźć tą jedyną.
- Nail musimy mu znaleźć dziewczynę. - szepnęłam mu na ucho żeby kędzierzawy nie usłyszał
- Czemu chcesz mu pomóc.
- Nie wiem. Po prostu sądzę że jednak zasłużył sobie żeby znaleźć tą jedyną. Każdy na to zasługuje.
- Ok. Ale zrobię to tylko dlatego że Cię kocham.
- Dziekuję. - powiedziałam i przy okazji obdarowywując go buziakiem w policzek - Znasz jakąś dziewczynę. Żeby była fajna ,zabawna i ładna.
- Ym pomyślmy ... Tak Ciebie.
- Ej nie żartuj sobie.
- Co mówię prawdę.
- Ale wiesz o co mi chodzi.
- Jedyną taką dziewczyną jaką znam jesteś ty. Ale mówię poważnie. Po prostu nie zwracam uwagi na inne dziewczyny. Ty jesteś dla mnie tą jedyną.
- A ty moim jedynym.
- Ej a ty wogle dałaś adres swojemu tacie.
- Zapomniałam. Dzięki.
Jak mogłam o tym zapomnieć. Wzięłam telefon i wystukałam sms-a do taty z napisanym adresem.
- Powiesz mu że jesteśmy razem. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie.
- Raczej tak. Szczerze mówiąc boje sie jego reakcji. Nie wiem jak się zachowa. Jednak to jest mój pierwszy poważny związek.
- Jeżeli uważasz że to jeszcze za wcześnie żeby mówić mu o nas to ok.
- Chce.
- To dobrze.
Naill nie pozwolił dojść mi do słowa bo złączył nasze usta pocałunku.
- A oni jak zwykle nie szczędzą sobie czułości. - i tą cudowną chwilę przerwał nam Louis
- Wiecie co to jest miejsce publiczne. Człowiek chce sobie przejść przez salon a tu ... Takie coś widzą. Chamstwo. - powiedział Liam
- Bez przesady już to dzisiaj słyszeliśmy. - powiedział mój chłopak
- Jesteście ... Ach szkoda gadać. - powiedział Liam
- A właśnie Maddie czy moglibyśmy przez jakiś czas zamieszkać? - zapytał Louis
- A co się stało. - zapytałam
- Nie nic tylko nas z tamtąd wyrzucili. - powiedział Louis
- Ok. Tylko mi domu nie rozwalcie. - powiedziałam - Ale będzie lekki problem gdzie mielibyście spać. Mam tylko wolne 4 miejsca. - powiedziałam
- Dobra to Naill śpi z tobą i wszyscy są Happy. - powiedział Zayn
- Ok. - powiedziałam - Niech wam będzie.
Naszą bardzo ciekawą konserwację przerwał dzwonek do drzwi co oznaczało że pewnie przyszedł mój tato. I się nie myliłam to był mój ojciec.
- Tato cześć. Dawno Cię nie widziałam.
- Mi też Cię miło widzieć.
- Chodź muszę Ci kogoś przedstawić. Znaczy kilka osób.
- Jasne.
Weszliśmy do środka. W salonie siedziało całe One Direction.
- Tato to jest Harry , Liam , to jest Zayn , to Louis ,a na sam koniec Nail. Naill jest moim chłopakiem. - powiedziałam. Podeszłam do Nailla a on objął mnie ramieniem.
- Miło mi pana poznać. - powiedział Naill podając rękę mojemu tacie
- Mi także. Ale Maddie jest bardzo ważna rzecz którą muszę Ci powiedzieć. Ale nie wiedziałem że ty go znasz.
- O co chodzi tato.
- Ty masz brata.
- Co ?!
- Masz brata. Jest nim Louis.
- Że co Louis ten Louis jest moim bratem ?! I teraz po tylu latach raczyłeś mi to powiedzieć?!
- Przepraszam. - powiedział widać że był smutny.
- A ty to wiedziałeś? - zapytałam z nadzieją że wszyscy tego przede mną nie ukrywali
- Wszyscy o tym wiedzieliśmy. - powiedział Harry
- Naill ty też ?! - powiedziałam ale będąc już strasznie wkurzona
- Tak. - odpowiedział smutno
- Jak mogliście przed mną to ukrywać. Zawsze myślałam że nie mam rodzeństwa. Już teraz wszystko widzę.
Powiedziałam i z płaczem uciekłam. Nie miałam gdzie uciec więc uciekłam do pokoju i zamknęłam go na klucz. A klucz wyrzuciłam.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Od dzieciństwa myślałam że jestem jedynaczką i że nie mam nikogo. Całymi dniami siedziałam i rozmyślałam jak to by było gdybym miała brata. Wtedy ochroniłby mnie przed wszystkimi niemiłymi żartami jakie fundowali mi w podstawówce. Może teraz miałam super w szkole ale kiedyś tak nie było. Byłam kozłem ofiarnym. By mi pomógł. Ale to mnie boli że nawet Naill mnie okłamał.
- Maddie kochanie otwórz! - krzyczał Naill
- Maddie! - nadal krzyczał - Obiecałem im że Ci nie powiem. Dotrzymuje obietnic więc nie mogłem. Kocham Cię i nie chce się z tobą kłócić. Gdybym mógł ... ,gdybym wiedział że to tak się skończy inaczej bym to skończył. Całkowicie inaczej. Proszę otwórz jestem sam.
- Chciałabym otworzyć ale wyrzuciłam klucz przez okno.
*****************
Hej :*
Sorki za moje nieobecności ale nie miałam ostatnio czasu. Jest rozdział sorry że trochę krótki ale więcej nie wycisnę z siebie. Na ten rozdział wena się skończyła. Mam nadzieję na komentarze bo jest ich masakrycznie mało i chce jeszcze powiedzieć że opowiadanie skończy się na 30 min. Chyba że wena się skończy to troszkę wcześniej.
Pa
Pati :*
czwartek, 19 czerwca 2014
ROZDZIAŁ XVI ,, A więc zostało Ci mało czasu. Może jakiś rok ,a potem ach... "
Dzień minął nam super cały dzień nad jeziorem. W dodatku pogoda cudowna. Szkoda ,że dzień się już kończy. Ale to co dobre szybko się kończy. Chyba nic mnie już nie zaskoczy. Ten wyjazd to był najlepszy pomysł na jaki mogli wpaść. Słonce kończyło swoją trasę żeby ukryć się za widnokręgiem. Był to cudowny widok. Piękny.
Nagle ktoś zakrył mi oczy.
- Kto to. Naill to ty odpowiedź do cholery.
- Dziewczynki takich słów nie używają. - usłyszałam głos Horana
- Horan głupku co ty wyrabiasz.
- Ej to zabolało ale co tam. Zaraz zobaczysz.
Szliśmy do ... właśnie nie wiem gdzie idziemy. Aż w pewnym momencie Naill się zatrzymał i odkrył mi oczy.
- Gdzie ty ... - chciałam coś powiedzieć ale gdy zauważyłam miejsce gdzie on mnie zabrał zaniemówiłam - Naill ale co to.
- Przecież mieliśmy mieć kolacje razem tak.
- No tak. Ale kiedy ty to uszykowałeś. To miejsce jest piękne.
- Już kiedy chłopaki podali pomysł z wyjazdem od razu wpadłem na ten pomysł.
- Dziekuję.
Powiedziałam i usiedliśmy na kocu który znajdował się przed jeziorem przy zachodzie słońca. O myśli o tym już zbierało mi się na łzy. Nigdy nie pomyślałabym że będę kiedyś tak szczęśliwa.
- Cieszę się że Ci się podoba.
- A jak mogłoby się nie podobać.
- Nie wiedziałem zbytnio co lubisz. Czy lubisz takie miejsca.
- Trafiłeś w dziesiątkę.
- Chciałem Ci tylko powiedzieć że Cię kocham.
- Jesteś słodki.
- Ach ten ja.
- Ja też Cię kocham.
Powiedziałam i podarowałam mu buziaka.
- Nie wiem co Ci powiedzieć. Jest tyle rzeczy które chciałbym Ci powiedzieć ale nie wiem jak. Od razu jak Cię zobaczyłem, już obruciłaś mi świat do góry nogami. A kiedy musiałem udawać że nic do ciebie nie czuję. To było dla mnie straszne. Nie wiem czym sobie zasłużyłem żeby być z tobą. Kocham to dla mnie za małe w znaczeniu słowo. Zdecydowanie za małe.
- Też tak uważam. Ale nie sądzisz że to dzieje się za szybko.
- Nie wiem.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia.
- Nigdy nie wierzyłem ale kiedy cię zobaczyłem uwierzyłem.
Między nami zapadła cisza ale nie czuliśmy się niezręcznie czuliśmy się cudownie razem. Oparliśmy się o siebie i patrzyliśmy na zachód słońca. Mogłabym tak siedzieć do końca życia. Ale szara rzeczywistość nadal trwała i będzie trwać. Wiedzieliśmy o tym ale się nie przejmowaliśmy bo byliśmy razem. Zawsze coś się stanie ale w związku potrzebne jest zaufanie. Przed nami wiele sprzeczek i problemów ale my się tym nie zamartwialiśmy.
I tą cudowną atmosferę przerwał mój telefon.
,, Maddie musimy porozmawiać to bardzo ważne. Przylecę jutro. Napiszesz nam adres a mi będziemy wieczorem.
Pa Tato. "
- Co się stało.
- Nic tato do mnie napisał że jutro przyleci i musimy porozmawiać.
- Ciekawe o co chodzi.
- Masz racje.
Jeszcze godzinkę tam posiedzieliśmy. I wróciliśmy do hotelu. Mieliśmy wszyscy ten sam apartament więc nie trudno było znaleźć. Krzyki było słychać na dworze.
Znaleźliśmy pokój i do niego weszliśmy.
- I jak kolacja się podobała. - zapytał Harry
- Bardzo ,cudowna.
- To się cieszymy. Jednak pomagaliśmy w przyszykowaniu tego wszystkiego. - powiedział Louis
- To gratuluję bo było cudownie. Naprawdę. - powiedziałam - Sorry że was zostawiam ale jestem zmęczona. Który to mój pokój.
- Ty będziesz w pokoju z Naillem. - powiedział zadowolony Harry - Ten pokój. - i pokazał palcem na drzwi
- Ale że co. - powiedziałam zdziwiona
- No przecież jesteście razem to o co chodzi. - powiedział Harry
- No ale wiesz jesteśmy razem może jeden dzień.
- Jeżeli nie chcesz to ja będę spać w salonie. - powiedział chyba lekko smutny Naill
- No dobra ok. Niech będzie chociaż trochę masz racje. Ale trochę się zaskoczyłam. Ja idę. Dobranoc.
Powiedziałam i udałam się do mojego pokoju który dziele z Naillem.
Jak zwykle prysznic i położyłam się do łóżka. Nie minęło nawet kilka chwil a już odpłynęłam.
,, Dzisiaj mam się spotkać z Naillem. Lily mi powiedziała że widziała go jak kupował pierścionek zaręczynowy. Wie też dlatego bo pytał się jej czy jest ładny. Więc możliwe że chce mi się oświadczyć. Jesteśmy razem 5 lat więc może uznał że to wystarczy by być stu procentowo pewny swoich uczuć. Ja byłam pewna już dawno ale to nie ważne. Jestem taka szczęśliwa. Dochodzi ósma więc zacznę się już szykować. Ubrałam się tak jak na co dzień. Zwiewna sukienka i baletki. Twarz jak zwykle pozostawiona w naturalnym stanie. Zeszłam po schodach do salonu. Na stole leżała karteczka.
,, Spotkajmy się pod restauracją. Jeżeli zależy Ci na nas będziesz wiedziała o którą chodzi. "
Jak mogłabym nie wiedzieć. Nasza pierwsza randka w Londynie. To pewnie ta restauracja.
Wzięłam torebkę i klucze. Na dworze nie było tak źle więc nie zakładałam nic na ramiona. Ruszyłam w stronę restauracji.
Byłam tuż pod wejściem kiedy zauważyłam Nailla z Maya. Kłócili się ale Naill to zaspokoił pocałunkiem. Jak on mógł , jak wogle mogłam mu wtedy uwierzyć że to było kłamstwo. I że jeszcze psuł dobre imię Davida. On nie miał jak się sprzeciwić bo nie żył. A Naill to perfidnie wykorzystał.
Na moje nieszczęście musiał mnie zauważyć.
- Maddie to nie tak jak myślisz.
- A niby jak.
Krzyknęłam przez łzy i zaczęłam biec w stronę domu. Ścieżkę do domu zagradzała mi tylko ulica. Oczy miałam całe zalane przez co nie widziałam prawie nic. Tylko światła odbijające się o moje oczy.
Gdy już byłam na środku drogi zatrzymało mnie auto które jechało prosto na mnie. Nic nawet nie zdążyłam powiedzieć. Bo byłam nieprzytomna.
Jedyne co pozostało to ból. Ale od bólu fizycznego gorszy był ból psychiczny. Który zafundował mi Naill. "
Nagle obudziłam się z krzykiem. To był tylko sen, to był tylko sen. Powtarzałam sobie w myśli. Zauważyłam na zegarze że jest trzecia w nocy. Mam nadzieję że nikogo nie obudziłam.
- Co się stało. - zapytał zatroskany Naill
- Zły sen nic więcej. Chodź spać.
- Dobranoc.
Powiedział i wtuliłam się w niego jakbym chciała żeby nigdy nie uciekł ani nie zostawił.
Resztę nocy spędziłam w silnych ramionach mojego ukochanego. Ale zawsze musi przyjść szara rzeczywistość.
Ale to było najgorsze że bardzo silny ból głowy nie dawał mi spokoju.
Postanowiłam dlatego wstać. Wezmę tabletkę i będzie dobre.
W salonie nikogo nie było więc spokojnie mogłam zażyć tabletkę bez żadnych zbędnych pytań.
Jedna tabletka ale ból nie ustaje a wręcz się powiększa.
Godzina mija a ból się zwiększa.
Druga tabletka ale ból nie zmniejsza się.
Trzecia tabletka i nic.
Aż gdy wstałam żeby wziąć następną straciłam przytomność.
******************
Apartament budził się do życia. Nail jednak pierwszy wrócił do świata żyjących.
Ruszył do salonu żeby pooglądać telewizor. Przeszkodził mu tylko widok jego ukochanej leżącej nieprzytomnej na ziemi. Koło niej leżała tylko pusta paczka po tabletkach przeciw bólowych.
- Maddie , Maddie obudź się. Nie żartuj. Ej. Maddie ! Maddie ! - krzyczał zdenerwowany a zarazem zrozpaczony chłopak
Dziewczyna nie reagowała. A on coraz bardziej się denerwował.
- Ej chłopaki budźcie się. - wrzeszczał Naill
- Co się stało. - zapytał Louis ale gdy zauważył Maddie żałował że się zapytał - Co jej się stało. Dzwońcie na pogotowie. Już. Szybko !
Tak jak kazał Louis tak zrobili. Harry wziął telefon i wybrał numer pogotowia.
- Już jadą. - powiedział i spojrzał na Naill który stał nad Maddie cały we łzach - Będzie dobrze. Nie wiemy co się stało. Może nic się jej wielkiego nie stało. Może tylko osłabła.
- Może masz racje.
Chwilę później pogotowie zabrało Maddie. Ale to nie koniec.
*********************
Obudziłam się w łóżku szpitalnym.
Ten ból nie dał mi spokoju i musiałam przedobrzyć z tabletkami. Albo nie wiem co. Myślałam że jestem tu sama ale gdy całkowicie się ocknęłam zauważyłam zmartwione twarze moich przyjaciół.
- Hej.
- Maddie wreszcie się obudziłaś. Martwiliśmy się. - zaczął Naill - Co Ci się stało?
- Nawet nie wiem. Głowa mnie piekielnie bolała. Więc poszłam do salonu po tabletkę i wzięłam ich kilka ale ból był coraz mocniejszy. A na sam koniec po prostu zemdlałam. A teraz leżę tu z wami.
- Już się obudziłaś to dobrze ,ale mam dla Ciebie złą wiadomość. - mówił lekarz - Twoja choroba się wzmocniła.
- Ale mówili mi że już prawie wyzdrowiałam. Że jest duża szansa że wrócę do normalnego życia.
- Ból głowy był objawem właśnie twojej choroby. Nie chce Cię straszyć ,ale moja praca każe mi to Ci powiedzieć. A więc zostało Ci mało czasu. Może jakiś rok ,a potem ach... Rozumiesz.
- Rozumiem. - Chciałam udawać twardą i obojętna ale nie potrafiłam, cała zalałam się łzami. Nie chciałam żeby oni to słyszeli. Ale też cieszyłam się bo znalazłam się w ramionach Nailla. - Nie da się nic jeszcze zrobić.
- Leczenia które przechodziłaś pomogły Ci ale chwilowo. Twój przykład jest trochę inny niż innych ludzi z tą chorobą. Twoja choroba jest tak jakby to nazwać bardziej wścibska i lubi zmylić posiadacza. Tak jak zrobiła z tobą. Przykro mi ale lepiej wykorzystaj te ostatnie chwile jak najlepiej. A wy jej w tym pomóżcie.
***********************
Hej sorry za moją długą nieobecność ale koniec roku i nie miałam czasu. Ale teraz kiedy będą wakacje nadrobię to trochę.
Nagle ktoś zakrył mi oczy.
- Kto to. Naill to ty odpowiedź do cholery.
- Dziewczynki takich słów nie używają. - usłyszałam głos Horana
- Horan głupku co ty wyrabiasz.
- Ej to zabolało ale co tam. Zaraz zobaczysz.
Szliśmy do ... właśnie nie wiem gdzie idziemy. Aż w pewnym momencie Naill się zatrzymał i odkrył mi oczy.
- Gdzie ty ... - chciałam coś powiedzieć ale gdy zauważyłam miejsce gdzie on mnie zabrał zaniemówiłam - Naill ale co to.
- Przecież mieliśmy mieć kolacje razem tak.
- No tak. Ale kiedy ty to uszykowałeś. To miejsce jest piękne.
- Już kiedy chłopaki podali pomysł z wyjazdem od razu wpadłem na ten pomysł.
- Dziekuję.
Powiedziałam i usiedliśmy na kocu który znajdował się przed jeziorem przy zachodzie słońca. O myśli o tym już zbierało mi się na łzy. Nigdy nie pomyślałabym że będę kiedyś tak szczęśliwa.
- Cieszę się że Ci się podoba.
- A jak mogłoby się nie podobać.
- Nie wiedziałem zbytnio co lubisz. Czy lubisz takie miejsca.
- Trafiłeś w dziesiątkę.
- Chciałem Ci tylko powiedzieć że Cię kocham.
- Jesteś słodki.
- Ach ten ja.
- Ja też Cię kocham.
Powiedziałam i podarowałam mu buziaka.
- Nie wiem co Ci powiedzieć. Jest tyle rzeczy które chciałbym Ci powiedzieć ale nie wiem jak. Od razu jak Cię zobaczyłem, już obruciłaś mi świat do góry nogami. A kiedy musiałem udawać że nic do ciebie nie czuję. To było dla mnie straszne. Nie wiem czym sobie zasłużyłem żeby być z tobą. Kocham to dla mnie za małe w znaczeniu słowo. Zdecydowanie za małe.
- Też tak uważam. Ale nie sądzisz że to dzieje się za szybko.
- Nie wiem.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia.
- Nigdy nie wierzyłem ale kiedy cię zobaczyłem uwierzyłem.
Między nami zapadła cisza ale nie czuliśmy się niezręcznie czuliśmy się cudownie razem. Oparliśmy się o siebie i patrzyliśmy na zachód słońca. Mogłabym tak siedzieć do końca życia. Ale szara rzeczywistość nadal trwała i będzie trwać. Wiedzieliśmy o tym ale się nie przejmowaliśmy bo byliśmy razem. Zawsze coś się stanie ale w związku potrzebne jest zaufanie. Przed nami wiele sprzeczek i problemów ale my się tym nie zamartwialiśmy.
I tą cudowną atmosferę przerwał mój telefon.
,, Maddie musimy porozmawiać to bardzo ważne. Przylecę jutro. Napiszesz nam adres a mi będziemy wieczorem.
Pa Tato. "
- Co się stało.
- Nic tato do mnie napisał że jutro przyleci i musimy porozmawiać.
- Ciekawe o co chodzi.
- Masz racje.
Jeszcze godzinkę tam posiedzieliśmy. I wróciliśmy do hotelu. Mieliśmy wszyscy ten sam apartament więc nie trudno było znaleźć. Krzyki było słychać na dworze.
Znaleźliśmy pokój i do niego weszliśmy.
- I jak kolacja się podobała. - zapytał Harry
- Bardzo ,cudowna.
- To się cieszymy. Jednak pomagaliśmy w przyszykowaniu tego wszystkiego. - powiedział Louis
- To gratuluję bo było cudownie. Naprawdę. - powiedziałam - Sorry że was zostawiam ale jestem zmęczona. Który to mój pokój.
- Ty będziesz w pokoju z Naillem. - powiedział zadowolony Harry - Ten pokój. - i pokazał palcem na drzwi
- Ale że co. - powiedziałam zdziwiona
- No przecież jesteście razem to o co chodzi. - powiedział Harry
- No ale wiesz jesteśmy razem może jeden dzień.
- Jeżeli nie chcesz to ja będę spać w salonie. - powiedział chyba lekko smutny Naill
- No dobra ok. Niech będzie chociaż trochę masz racje. Ale trochę się zaskoczyłam. Ja idę. Dobranoc.
Powiedziałam i udałam się do mojego pokoju który dziele z Naillem.
Jak zwykle prysznic i położyłam się do łóżka. Nie minęło nawet kilka chwil a już odpłynęłam.
,, Dzisiaj mam się spotkać z Naillem. Lily mi powiedziała że widziała go jak kupował pierścionek zaręczynowy. Wie też dlatego bo pytał się jej czy jest ładny. Więc możliwe że chce mi się oświadczyć. Jesteśmy razem 5 lat więc może uznał że to wystarczy by być stu procentowo pewny swoich uczuć. Ja byłam pewna już dawno ale to nie ważne. Jestem taka szczęśliwa. Dochodzi ósma więc zacznę się już szykować. Ubrałam się tak jak na co dzień. Zwiewna sukienka i baletki. Twarz jak zwykle pozostawiona w naturalnym stanie. Zeszłam po schodach do salonu. Na stole leżała karteczka.
,, Spotkajmy się pod restauracją. Jeżeli zależy Ci na nas będziesz wiedziała o którą chodzi. "
Jak mogłabym nie wiedzieć. Nasza pierwsza randka w Londynie. To pewnie ta restauracja.
Wzięłam torebkę i klucze. Na dworze nie było tak źle więc nie zakładałam nic na ramiona. Ruszyłam w stronę restauracji.
Byłam tuż pod wejściem kiedy zauważyłam Nailla z Maya. Kłócili się ale Naill to zaspokoił pocałunkiem. Jak on mógł , jak wogle mogłam mu wtedy uwierzyć że to było kłamstwo. I że jeszcze psuł dobre imię Davida. On nie miał jak się sprzeciwić bo nie żył. A Naill to perfidnie wykorzystał.
Na moje nieszczęście musiał mnie zauważyć.
- Maddie to nie tak jak myślisz.
- A niby jak.
Krzyknęłam przez łzy i zaczęłam biec w stronę domu. Ścieżkę do domu zagradzała mi tylko ulica. Oczy miałam całe zalane przez co nie widziałam prawie nic. Tylko światła odbijające się o moje oczy.
Gdy już byłam na środku drogi zatrzymało mnie auto które jechało prosto na mnie. Nic nawet nie zdążyłam powiedzieć. Bo byłam nieprzytomna.
Jedyne co pozostało to ból. Ale od bólu fizycznego gorszy był ból psychiczny. Który zafundował mi Naill. "
Nagle obudziłam się z krzykiem. To był tylko sen, to był tylko sen. Powtarzałam sobie w myśli. Zauważyłam na zegarze że jest trzecia w nocy. Mam nadzieję że nikogo nie obudziłam.
- Co się stało. - zapytał zatroskany Naill
- Zły sen nic więcej. Chodź spać.
- Dobranoc.
Powiedział i wtuliłam się w niego jakbym chciała żeby nigdy nie uciekł ani nie zostawił.
Resztę nocy spędziłam w silnych ramionach mojego ukochanego. Ale zawsze musi przyjść szara rzeczywistość.
Ale to było najgorsze że bardzo silny ból głowy nie dawał mi spokoju.
Postanowiłam dlatego wstać. Wezmę tabletkę i będzie dobre.
W salonie nikogo nie było więc spokojnie mogłam zażyć tabletkę bez żadnych zbędnych pytań.
Jedna tabletka ale ból nie ustaje a wręcz się powiększa.
Godzina mija a ból się zwiększa.
Druga tabletka ale ból nie zmniejsza się.
Trzecia tabletka i nic.
Aż gdy wstałam żeby wziąć następną straciłam przytomność.
******************
Apartament budził się do życia. Nail jednak pierwszy wrócił do świata żyjących.
Ruszył do salonu żeby pooglądać telewizor. Przeszkodził mu tylko widok jego ukochanej leżącej nieprzytomnej na ziemi. Koło niej leżała tylko pusta paczka po tabletkach przeciw bólowych.
- Maddie , Maddie obudź się. Nie żartuj. Ej. Maddie ! Maddie ! - krzyczał zdenerwowany a zarazem zrozpaczony chłopak
Dziewczyna nie reagowała. A on coraz bardziej się denerwował.
- Ej chłopaki budźcie się. - wrzeszczał Naill
- Co się stało. - zapytał Louis ale gdy zauważył Maddie żałował że się zapytał - Co jej się stało. Dzwońcie na pogotowie. Już. Szybko !
Tak jak kazał Louis tak zrobili. Harry wziął telefon i wybrał numer pogotowia.
- Już jadą. - powiedział i spojrzał na Naill który stał nad Maddie cały we łzach - Będzie dobrze. Nie wiemy co się stało. Może nic się jej wielkiego nie stało. Może tylko osłabła.
- Może masz racje.
Chwilę później pogotowie zabrało Maddie. Ale to nie koniec.
*********************
Obudziłam się w łóżku szpitalnym.
Ten ból nie dał mi spokoju i musiałam przedobrzyć z tabletkami. Albo nie wiem co. Myślałam że jestem tu sama ale gdy całkowicie się ocknęłam zauważyłam zmartwione twarze moich przyjaciół.
- Hej.
- Maddie wreszcie się obudziłaś. Martwiliśmy się. - zaczął Naill - Co Ci się stało?
- Nawet nie wiem. Głowa mnie piekielnie bolała. Więc poszłam do salonu po tabletkę i wzięłam ich kilka ale ból był coraz mocniejszy. A na sam koniec po prostu zemdlałam. A teraz leżę tu z wami.
- Już się obudziłaś to dobrze ,ale mam dla Ciebie złą wiadomość. - mówił lekarz - Twoja choroba się wzmocniła.
- Ale mówili mi że już prawie wyzdrowiałam. Że jest duża szansa że wrócę do normalnego życia.
- Ból głowy był objawem właśnie twojej choroby. Nie chce Cię straszyć ,ale moja praca każe mi to Ci powiedzieć. A więc zostało Ci mało czasu. Może jakiś rok ,a potem ach... Rozumiesz.
- Rozumiem. - Chciałam udawać twardą i obojętna ale nie potrafiłam, cała zalałam się łzami. Nie chciałam żeby oni to słyszeli. Ale też cieszyłam się bo znalazłam się w ramionach Nailla. - Nie da się nic jeszcze zrobić.
- Leczenia które przechodziłaś pomogły Ci ale chwilowo. Twój przykład jest trochę inny niż innych ludzi z tą chorobą. Twoja choroba jest tak jakby to nazwać bardziej wścibska i lubi zmylić posiadacza. Tak jak zrobiła z tobą. Przykro mi ale lepiej wykorzystaj te ostatnie chwile jak najlepiej. A wy jej w tym pomóżcie.
***********************
Hej sorry za moją długą nieobecność ale koniec roku i nie miałam czasu. Ale teraz kiedy będą wakacje nadrobię to trochę.
piątek, 6 czerwca 2014
ROZDZIAŁ XV ,, Teraz na pewno będę szczęśliwa. "
Kanapki były już gotowe. Weszliśmy do salonu i położyliśmy na stole. Jakimś dziwnym trafem wszyscy goście wyparowali. Zostaliśmy tylko ja One Direction Lily i Iz. Właśnie miałam pogadać z Iz.
- Iz się obudziła. - zapytałam schodzącą ze schodów Lily
- Tak właśnie się ubiera. A wy jesteście razem ? - zapytała dopiero teraz się skapnęłam że siedzę na kolanach Nailla
- Yyy ... Tak. - powiedzieliśmy
- Ale przecież ty mówiłeś że ...
- Ja ci później wszystko wyjaśnię. A tak na marginesie wieczorem idziemy na kolacje.
- Ok ,ale musisz mi to wyjaśnić.
- Spoko.
Naszą rozmowę przerwał hałas schodzącej ze schodów Iz i chłopaków oczywiście nie licząc Zayna i Nailla.
- O cześć. - powiedzieliśmy
- Co tu się dzieję. Maddie i Naill ale przecież on. - powiedział Harry
- Naill może powiedź im o co chodzi. - powiedział Zayn
- Mów. Należą nam się wyjaśnienia. - powiedzieli wszyscy
- Ok. - powiedział Naill i opowiedział nam całą historię od początku do końca. - Więc dlatego ta cała szopka była. Nie chciałem ale musiałem. On mógł jej coś zrobić.
- To takie słodkie. Mam nadzieję że będziecie razem szczęśliwi. - powiedział Harry i Louis
- Dzięki. Teraz na pewno będę szczęśliwa. - powiedziałam Naillowi do ucha
- Co tak szepczecie. - powiedziała Iz
-Nic ale Iz muszę z tobą porozmawiać.
- Ok to chodź do góry.
- Spoko.
Weszliśmy do pokoju i usiadłyśmy na moim łóżku.
- Iz mam pytanie które męczy mnie od czasu kiedy do mnie przyjechaliście.
- Chodzi ci o to - pokiwałam potwierdzająco głową - Justin po twoim wyjeździe strasznie się zmienił. Zaczął się stawać niemiły, arogancki i nieprzyjemny. Zaczął się puszczać jak dziewczyna. Nawet raz mnie przeleciał i zostawił. Wybaczyłam mu ale nadal czuję złość.
- Rozumiem dlatego. Nie wierzę że tak się zmienił.
- Niestety. Dlatego nie chciałam żeby znów Ci się spodobał bo wiedziałam że Cię zrani.
- Dziekuję.
- Za co.
- Nie wiem. Pomożesz mi przyszykować sie na kolacje z Nailem.
- Ok.
- Chodź do nich.
- Spoko.
Zeszłyśmy do salonu wszyscy już tam siedzieli.
- Dobra już jesteście więc mamy plan na dziś.
- Jaki. - zapytałam
- Pomyśleliśmy że skoro dziś jest taka ładna pogoda. Co w Londynie żadko bywa. Więc pomyśleliśmy żeby pojechać nad jezioro. - powiedział Naill
- Jasne będzie fajnie.
- To super jest już 12 to może się już zbierajmy. Znam takie super miejsce ale do niego jest ponad godzina drogi. Więc się już szykujcie dziewczyny żebyśmy nie musieli długo czekać. - powiedział Liam
- Ok. - powiedziałyśmy z dziewczynami
- To my idziemy wszystko spakować i się przebrać. Dobra. - powiedziałam
- Dobra to chodź. - powiedziała Lily i zabrała mnie i Iz na piętro
Na początku się przebrałyśmy. Założyłam swoje ulubione czarne bikini i na nie założyłam białą zwiewną sukienkę. Do tego białe baleriny. Twarz pozostawiłam bez makijażu. Dziewczyny też były już gotowe dlatego zaczęłyśmy pakować różne rzeczy. Gdy mieliśmy wszystko spakowane zeszliśmy do chłopaków który czekali na nas przed drzwiami wejściowymi.
- Co tak długo.
- Nie marudź. Idziemy? - zapytałam
- Idziemy.
Powiedzieli i wyszliśmy z mojego domu.
Droga nie zajęła nam dużo czasu tylko godzinka i znaleźliśmy się pod jakimś pensjonatem.
- Co my tu robimy.
- Mówiłem że znam takie super miejsce. Ale to jezioro zobaczyłem jak byłem tu na wakacjach w tym pensjonacie. I z chłopakami wymyśleliśmy żeby tu spać. Wynajmiemy jakiś mały apartament i wrócimy do domu jutro. - powiedział Liam
- To będzie ciekawy dzień. - powiedziałam szczęśliwa ale w głębi duszy byłam trochę smutna że nasza kolacja teoretycznie odwołana. Mówi się trudno i idzie się dalej.
- Chodźcie. - z moich przemyśleń wyrwał mnie głos mojego ukochanego
**********************
Hej sorry że długo nie było i że w dodatku jest krótki ale teraz koniec roku ja jestem w szóstej klasie więc muszę poprawić oceny a chce się dostać do takiego dobrego gimnazjum i nie mam teraz za dużo czasu na bloga. Ale obiecuje że jak oceny będą wystawione to rozdział będzie czyli za tydzień.
Pa
Pati :*
- Iz się obudziła. - zapytałam schodzącą ze schodów Lily
- Tak właśnie się ubiera. A wy jesteście razem ? - zapytała dopiero teraz się skapnęłam że siedzę na kolanach Nailla
- Yyy ... Tak. - powiedzieliśmy
- Ale przecież ty mówiłeś że ...
- Ja ci później wszystko wyjaśnię. A tak na marginesie wieczorem idziemy na kolacje.
- Ok ,ale musisz mi to wyjaśnić.
- Spoko.
Naszą rozmowę przerwał hałas schodzącej ze schodów Iz i chłopaków oczywiście nie licząc Zayna i Nailla.
- O cześć. - powiedzieliśmy
- Co tu się dzieję. Maddie i Naill ale przecież on. - powiedział Harry
- Naill może powiedź im o co chodzi. - powiedział Zayn
- Mów. Należą nam się wyjaśnienia. - powiedzieli wszyscy
- Ok. - powiedział Naill i opowiedział nam całą historię od początku do końca. - Więc dlatego ta cała szopka była. Nie chciałem ale musiałem. On mógł jej coś zrobić.
- To takie słodkie. Mam nadzieję że będziecie razem szczęśliwi. - powiedział Harry i Louis
- Dzięki. Teraz na pewno będę szczęśliwa. - powiedziałam Naillowi do ucha
- Co tak szepczecie. - powiedziała Iz
-Nic ale Iz muszę z tobą porozmawiać.
- Ok to chodź do góry.
- Spoko.
Weszliśmy do pokoju i usiadłyśmy na moim łóżku.
- Iz mam pytanie które męczy mnie od czasu kiedy do mnie przyjechaliście.
- Chodzi ci o to - pokiwałam potwierdzająco głową - Justin po twoim wyjeździe strasznie się zmienił. Zaczął się stawać niemiły, arogancki i nieprzyjemny. Zaczął się puszczać jak dziewczyna. Nawet raz mnie przeleciał i zostawił. Wybaczyłam mu ale nadal czuję złość.
- Rozumiem dlatego. Nie wierzę że tak się zmienił.
- Niestety. Dlatego nie chciałam żeby znów Ci się spodobał bo wiedziałam że Cię zrani.
- Dziekuję.
- Za co.
- Nie wiem. Pomożesz mi przyszykować sie na kolacje z Nailem.
- Ok.
- Chodź do nich.
- Spoko.
Zeszłyśmy do salonu wszyscy już tam siedzieli.
- Dobra już jesteście więc mamy plan na dziś.
- Jaki. - zapytałam
- Pomyśleliśmy że skoro dziś jest taka ładna pogoda. Co w Londynie żadko bywa. Więc pomyśleliśmy żeby pojechać nad jezioro. - powiedział Naill
- Jasne będzie fajnie.
- To super jest już 12 to może się już zbierajmy. Znam takie super miejsce ale do niego jest ponad godzina drogi. Więc się już szykujcie dziewczyny żebyśmy nie musieli długo czekać. - powiedział Liam
- Ok. - powiedziałyśmy z dziewczynami
- To my idziemy wszystko spakować i się przebrać. Dobra. - powiedziałam
- Dobra to chodź. - powiedziała Lily i zabrała mnie i Iz na piętro
Na początku się przebrałyśmy. Założyłam swoje ulubione czarne bikini i na nie założyłam białą zwiewną sukienkę. Do tego białe baleriny. Twarz pozostawiłam bez makijażu. Dziewczyny też były już gotowe dlatego zaczęłyśmy pakować różne rzeczy. Gdy mieliśmy wszystko spakowane zeszliśmy do chłopaków który czekali na nas przed drzwiami wejściowymi.
- Co tak długo.
- Nie marudź. Idziemy? - zapytałam
- Idziemy.
Powiedzieli i wyszliśmy z mojego domu.
Droga nie zajęła nam dużo czasu tylko godzinka i znaleźliśmy się pod jakimś pensjonatem.
- Co my tu robimy.
- Mówiłem że znam takie super miejsce. Ale to jezioro zobaczyłem jak byłem tu na wakacjach w tym pensjonacie. I z chłopakami wymyśleliśmy żeby tu spać. Wynajmiemy jakiś mały apartament i wrócimy do domu jutro. - powiedział Liam
- To będzie ciekawy dzień. - powiedziałam szczęśliwa ale w głębi duszy byłam trochę smutna że nasza kolacja teoretycznie odwołana. Mówi się trudno i idzie się dalej.
- Chodźcie. - z moich przemyśleń wyrwał mnie głos mojego ukochanego
**********************
Hej sorry że długo nie było i że w dodatku jest krótki ale teraz koniec roku ja jestem w szóstej klasie więc muszę poprawić oceny a chce się dostać do takiego dobrego gimnazjum i nie mam teraz za dużo czasu na bloga. Ale obiecuje że jak oceny będą wystawione to rozdział będzie czyli za tydzień.
Pa
Pati :*
wtorek, 3 czerwca 2014
ROZDZIAŁ XIV ,, Więc tak. Ja ty 20 kolacja kocham Cię. "
- Maddie ... nie.
- Widzisz jak się boisz.
- Daj spokój. Idę a ty idź spać.
- Dobranoc tchórzu.
Powiedziałam i odpłynęłam do krainy snów.
Obudził mnie straszny ból głowy. Takie uroki kaca. Bez zastanowienia wstałam i ruszyłam do kuchni po tabletki. Wyszłam na korytarz na którym leżeli jacyś ludzie. Trochę mnie to rozbawiło ale nieważne. Teraz miałam jeden cel który się nazywał tabletka na ból głowy.
Gdy wchodziłam do kuchni tam już ktoś był. Był to Zayn. Był bardzo smutny chyba że to było zmęczenie.
- Coś się stało?
- Co byś zrobiła gdyby ktoś cię o coś strasznie błagał ale ty nie jesteś w stanie tego zrobić.
- Nie wiem nie byłam nigdy w takiej sytuacji.
- Jasne, musisz pogadać z Nailem ja coś sądzę że ukrywa coś bardzo ważnego.
- Ale o co chodzi.
- Po prostu z nim pogadaj.
- Ok.
Jeszcze tylko sięgnęłam po tabletki i wyszłam z pomieszczenia. Chciałam poszukać Nailla ale długo szukać nie musiałam bo właśnie schłodził po schodach.
- O hej Nail. Musimy pogadać ale tak na poważnie.
- Ok. - powiedział przygnębiony
O co mu chodziło. Moja głowa była cała zapełniona myślami. Nadal jednak kochałam Nailla. Był moją drugą prawdziwą miłością. A licząc osoby które jeszcze żyją. To teoretycznie pierwszą.
Weszliśmy do mojego pokoju.
- Zayn mi mówił że coś bardzo ważnego ukrywasz. Mów.
- Nie mogę. Obiecałem mu. A raczej to ... Yyy nie ważne.
- O co chodzi.
Nie odpowiedział tylko spojrzał mi w oczy. Biło od niego ciepło. Jakby nie wiem sama. Jakby coś go przytaczało i nie dawało spokoju.
- Nie mogę. Ale on przecież ...
- Kto do cholery.
- David.
- Co on.
- On ... on ... to on mi kazał to wszystko powiedzieć. Ja nigdy nie chciałem być z tą całą Mayą. Później musiałem udawać że Cię nie kocham. Kocham Cię jak nikogo innego. Tylko Ciebie ale on mnie szantażował. Mówił że coś mi zrobi. Dlatego się odsunąłem i dlatego odegrałem tą całą szopkę. Ale kiedy on już nie żyje nic mi nie zrobi. A kiedy usłyszałem że jego wspólnik też umarł. Nie muszę już ukrywać i kłamać. Wiem że ty mi tego nie wybaczysz następne kłamstwa. Ale on by coś ci jeszcze zrobił. Bałem się o Ciebie. Kocham Cię.
- Naill na pewno mnie nie kłamiesz. Jja też cię kocham ale boje się że to następne kłamstwo. David mógł być do tego zdolny ale jednak. Przepraszam.
- Maddie. Zapytaj Zayna. Jemu może uwierzysz.
- Pa.
Wyszłam zszokowana z pokoju. Muszę zapytać Zayna czy to prawda.
- Zaaaaaayn. - wołałam przyjaciela
- Co się stało.
- Zayn to prawda że Nail szantażowany.
- Tak. Wiedział że jeszcze jego wspólnik jest na wolności ale jak się dowiedział że wiesz. To postanowił Ci to powiedzieć. Maddie Naill na prawdę Cię kocha. Prosił mnie żebym się tobą zajął bo on nie może. Czy ktoś komu osoba jest obojętna prosi o takie coś.
- Nie. Czyli to prawda. On na prawdę mnie kocha. Ale ja go też kocham. Muszę mu to wiedzieć. Racja.
- Tak leć już do niego.
- Pa.
Wbiegłam do swojego pokoju w którym na łóżku siedział smutny Naill.
- Nail wierzę Ci i cię też kocha.
Powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję.
- Nie pozwolę żeby ktoś mi cię zabrał. Kocham Cię. I nigdy nie zostawię.
- Ja Ciebie też.
- Co ty na to żebyśmy poszli dziś wieczorem na kolacje.
- Z tobą zawsze.
- Ale muszę Cię o coś zapytać. Maddie czy ty chcesz zostać moją dziewczyną.
- Tak. - powiedziałam i go przytuliłam
- Więc tak. Ja ty 20 kolacja kocham Cię.
- To mi się podoba.
- Mi podobasz się ty ale ok.
- A ty mi nie. - i wystawiłam mu język
- Zrywam z tobą.
- Żartowałam.
- Ok wybaczam Ci. Ale jest rzecz za którą cholernie tęskniłem. Po wylocie z Californi.
- Jaka.
- A taka.
Powiedział i złączył nasze usta w jedno. I znów motyle w brzuchu czemu on na mnie tak działa. Nogi mi się rozpłynęły. Na całe szczęście siedziałam bo bym się przewróciła.
- Dziekuję. - powiedział
- Za co.
- Że mi uwierzyłaś.
- Po prostu Ci ufam.
- Dziekuję.
- Dobra co ty na to żeby zrobić śniadanie.
- Spoko.
Wziął mnie za rękę i zeszliśmy do kuchni. Zayn nadal tam był i strasznie się zdziwił widząc nas razem trzymających się za ręce.
- Co się stało. - zapytałam
- Jesteście razem ?
- Tak.
- Gratulacje. - powiedział i szczerze się do nas uśmiechnął
- Chcesz śniadanie z Maddie będziemy robić.
- Ok. Pomóc?
- Nie trzeba. - powiedziałam
Z Nailem wzięliśmy się za robienie kanapek. Dzień super się zaczął. Ale mi została do wyjaśnienia jedna sprawa.
**********************
Hej
mam nadzieję że się podoba
niezła zmiana wydarzeń pewnie myśleliście że Maddie będzie z Zaynem a tu bam jest z Naillem. Czekam na wasze opinie w formie komentarzy i
Pa
Pati :*
- Widzisz jak się boisz.
- Daj spokój. Idę a ty idź spać.
- Dobranoc tchórzu.
Powiedziałam i odpłynęłam do krainy snów.
Obudził mnie straszny ból głowy. Takie uroki kaca. Bez zastanowienia wstałam i ruszyłam do kuchni po tabletki. Wyszłam na korytarz na którym leżeli jacyś ludzie. Trochę mnie to rozbawiło ale nieważne. Teraz miałam jeden cel który się nazywał tabletka na ból głowy.
Gdy wchodziłam do kuchni tam już ktoś był. Był to Zayn. Był bardzo smutny chyba że to było zmęczenie.
- Coś się stało?
- Co byś zrobiła gdyby ktoś cię o coś strasznie błagał ale ty nie jesteś w stanie tego zrobić.
- Nie wiem nie byłam nigdy w takiej sytuacji.
- Jasne, musisz pogadać z Nailem ja coś sądzę że ukrywa coś bardzo ważnego.
- Ale o co chodzi.
- Po prostu z nim pogadaj.
- Ok.
Jeszcze tylko sięgnęłam po tabletki i wyszłam z pomieszczenia. Chciałam poszukać Nailla ale długo szukać nie musiałam bo właśnie schłodził po schodach.
- O hej Nail. Musimy pogadać ale tak na poważnie.
- Ok. - powiedział przygnębiony
O co mu chodziło. Moja głowa była cała zapełniona myślami. Nadal jednak kochałam Nailla. Był moją drugą prawdziwą miłością. A licząc osoby które jeszcze żyją. To teoretycznie pierwszą.
Weszliśmy do mojego pokoju.
- Zayn mi mówił że coś bardzo ważnego ukrywasz. Mów.
- Nie mogę. Obiecałem mu. A raczej to ... Yyy nie ważne.
- O co chodzi.
Nie odpowiedział tylko spojrzał mi w oczy. Biło od niego ciepło. Jakby nie wiem sama. Jakby coś go przytaczało i nie dawało spokoju.
- Nie mogę. Ale on przecież ...
- Kto do cholery.
- David.
- Co on.
- On ... on ... to on mi kazał to wszystko powiedzieć. Ja nigdy nie chciałem być z tą całą Mayą. Później musiałem udawać że Cię nie kocham. Kocham Cię jak nikogo innego. Tylko Ciebie ale on mnie szantażował. Mówił że coś mi zrobi. Dlatego się odsunąłem i dlatego odegrałem tą całą szopkę. Ale kiedy on już nie żyje nic mi nie zrobi. A kiedy usłyszałem że jego wspólnik też umarł. Nie muszę już ukrywać i kłamać. Wiem że ty mi tego nie wybaczysz następne kłamstwa. Ale on by coś ci jeszcze zrobił. Bałem się o Ciebie. Kocham Cię.
- Naill na pewno mnie nie kłamiesz. Jja też cię kocham ale boje się że to następne kłamstwo. David mógł być do tego zdolny ale jednak. Przepraszam.
- Maddie. Zapytaj Zayna. Jemu może uwierzysz.
- Pa.
Wyszłam zszokowana z pokoju. Muszę zapytać Zayna czy to prawda.
- Zaaaaaayn. - wołałam przyjaciela
- Co się stało.
- Zayn to prawda że Nail szantażowany.
- Tak. Wiedział że jeszcze jego wspólnik jest na wolności ale jak się dowiedział że wiesz. To postanowił Ci to powiedzieć. Maddie Naill na prawdę Cię kocha. Prosił mnie żebym się tobą zajął bo on nie może. Czy ktoś komu osoba jest obojętna prosi o takie coś.
- Nie. Czyli to prawda. On na prawdę mnie kocha. Ale ja go też kocham. Muszę mu to wiedzieć. Racja.
- Tak leć już do niego.
- Pa.
Wbiegłam do swojego pokoju w którym na łóżku siedział smutny Naill.
- Nail wierzę Ci i cię też kocha.
Powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję.
- Nie pozwolę żeby ktoś mi cię zabrał. Kocham Cię. I nigdy nie zostawię.
- Ja Ciebie też.
- Co ty na to żebyśmy poszli dziś wieczorem na kolacje.
- Z tobą zawsze.
- Ale muszę Cię o coś zapytać. Maddie czy ty chcesz zostać moją dziewczyną.
- Tak. - powiedziałam i go przytuliłam
- Więc tak. Ja ty 20 kolacja kocham Cię.
- To mi się podoba.
- Mi podobasz się ty ale ok.
- A ty mi nie. - i wystawiłam mu język
- Zrywam z tobą.
- Żartowałam.
- Ok wybaczam Ci. Ale jest rzecz za którą cholernie tęskniłem. Po wylocie z Californi.
- Jaka.
- A taka.
Powiedział i złączył nasze usta w jedno. I znów motyle w brzuchu czemu on na mnie tak działa. Nogi mi się rozpłynęły. Na całe szczęście siedziałam bo bym się przewróciła.
- Dziekuję. - powiedział
- Za co.
- Że mi uwierzyłaś.
- Po prostu Ci ufam.
- Dziekuję.
- Dobra co ty na to żeby zrobić śniadanie.
- Spoko.
Wziął mnie za rękę i zeszliśmy do kuchni. Zayn nadal tam był i strasznie się zdziwił widząc nas razem trzymających się za ręce.
- Co się stało. - zapytałam
- Jesteście razem ?
- Tak.
- Gratulacje. - powiedział i szczerze się do nas uśmiechnął
- Chcesz śniadanie z Maddie będziemy robić.
- Ok. Pomóc?
- Nie trzeba. - powiedziałam
Z Nailem wzięliśmy się za robienie kanapek. Dzień super się zaczął. Ale mi została do wyjaśnienia jedna sprawa.
**********************
Hej
mam nadzieję że się podoba
niezła zmiana wydarzeń pewnie myśleliście że Maddie będzie z Zaynem a tu bam jest z Naillem. Czekam na wasze opinie w formie komentarzy i
Pa
Pati :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)