Dzień minął nam super cały dzień nad jeziorem. W dodatku pogoda cudowna. Szkoda ,że dzień się już kończy. Ale to co dobre szybko się kończy. Chyba nic mnie już nie zaskoczy. Ten wyjazd to był najlepszy pomysł na jaki mogli wpaść. Słonce kończyło swoją trasę żeby ukryć się za widnokręgiem. Był to cudowny widok. Piękny.
Nagle ktoś zakrył mi oczy.
- Kto to. Naill to ty odpowiedź do cholery.
- Dziewczynki takich słów nie używają. - usłyszałam głos Horana
- Horan głupku co ty wyrabiasz.
- Ej to zabolało ale co tam. Zaraz zobaczysz.
Szliśmy do ... właśnie nie wiem gdzie idziemy. Aż w pewnym momencie Naill się zatrzymał i odkrył mi oczy.
- Gdzie ty ... - chciałam coś powiedzieć ale gdy zauważyłam miejsce gdzie on mnie zabrał zaniemówiłam - Naill ale co to.
- Przecież mieliśmy mieć kolacje razem tak.
- No tak. Ale kiedy ty to uszykowałeś. To miejsce jest piękne.
- Już kiedy chłopaki podali pomysł z wyjazdem od razu wpadłem na ten pomysł.
- Dziekuję.
Powiedziałam i usiedliśmy na kocu który znajdował się przed jeziorem przy zachodzie słońca. O myśli o tym już zbierało mi się na łzy. Nigdy nie pomyślałabym że będę kiedyś tak szczęśliwa.
- Cieszę się że Ci się podoba.
- A jak mogłoby się nie podobać.
- Nie wiedziałem zbytnio co lubisz. Czy lubisz takie miejsca.
- Trafiłeś w dziesiątkę.
- Chciałem Ci tylko powiedzieć że Cię kocham.
- Jesteś słodki.
- Ach ten ja.
- Ja też Cię kocham.
Powiedziałam i podarowałam mu buziaka.
- Nie wiem co Ci powiedzieć. Jest tyle rzeczy które chciałbym Ci powiedzieć ale nie wiem jak. Od razu jak Cię zobaczyłem, już obruciłaś mi świat do góry nogami. A kiedy musiałem udawać że nic do ciebie nie czuję. To było dla mnie straszne. Nie wiem czym sobie zasłużyłem żeby być z tobą. Kocham to dla mnie za małe w znaczeniu słowo. Zdecydowanie za małe.
- Też tak uważam. Ale nie sądzisz że to dzieje się za szybko.
- Nie wiem.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia.
- Nigdy nie wierzyłem ale kiedy cię zobaczyłem uwierzyłem.
Między nami zapadła cisza ale nie czuliśmy się niezręcznie czuliśmy się cudownie razem. Oparliśmy się o siebie i patrzyliśmy na zachód słońca. Mogłabym tak siedzieć do końca życia. Ale szara rzeczywistość nadal trwała i będzie trwać. Wiedzieliśmy o tym ale się nie przejmowaliśmy bo byliśmy razem. Zawsze coś się stanie ale w związku potrzebne jest zaufanie. Przed nami wiele sprzeczek i problemów ale my się tym nie zamartwialiśmy.
I tą cudowną atmosferę przerwał mój telefon.
,, Maddie musimy porozmawiać to bardzo ważne. Przylecę jutro. Napiszesz nam adres a mi będziemy wieczorem.
Pa Tato. "
- Co się stało.
- Nic tato do mnie napisał że jutro przyleci i musimy porozmawiać.
- Ciekawe o co chodzi.
- Masz racje.
Jeszcze godzinkę tam posiedzieliśmy. I wróciliśmy do hotelu. Mieliśmy wszyscy ten sam apartament więc nie trudno było znaleźć. Krzyki było słychać na dworze.
Znaleźliśmy pokój i do niego weszliśmy.
- I jak kolacja się podobała. - zapytał Harry
- Bardzo ,cudowna.
- To się cieszymy. Jednak pomagaliśmy w przyszykowaniu tego wszystkiego. - powiedział Louis
- To gratuluję bo było cudownie. Naprawdę. - powiedziałam - Sorry że was zostawiam ale jestem zmęczona. Który to mój pokój.
- Ty będziesz w pokoju z Naillem. - powiedział zadowolony Harry - Ten pokój. - i pokazał palcem na drzwi
- Ale że co. - powiedziałam zdziwiona
- No przecież jesteście razem to o co chodzi. - powiedział Harry
- No ale wiesz jesteśmy razem może jeden dzień.
- Jeżeli nie chcesz to ja będę spać w salonie. - powiedział chyba lekko smutny Naill
- No dobra ok. Niech będzie chociaż trochę masz racje. Ale trochę się zaskoczyłam. Ja idę. Dobranoc.
Powiedziałam i udałam się do mojego pokoju który dziele z Naillem.
Jak zwykle prysznic i położyłam się do łóżka. Nie minęło nawet kilka chwil a już odpłynęłam.
,, Dzisiaj mam się spotkać z Naillem. Lily mi powiedziała że widziała go jak kupował pierścionek zaręczynowy. Wie też dlatego bo pytał się jej czy jest ładny. Więc możliwe że chce mi się oświadczyć. Jesteśmy razem 5 lat więc może uznał że to wystarczy by być stu procentowo pewny swoich uczuć. Ja byłam pewna już dawno ale to nie ważne. Jestem taka szczęśliwa. Dochodzi ósma więc zacznę się już szykować. Ubrałam się tak jak na co dzień. Zwiewna sukienka i baletki. Twarz jak zwykle pozostawiona w naturalnym stanie. Zeszłam po schodach do salonu. Na stole leżała karteczka.
,, Spotkajmy się pod restauracją. Jeżeli zależy Ci na nas będziesz wiedziała o którą chodzi. "
Jak mogłabym nie wiedzieć. Nasza pierwsza randka w Londynie. To pewnie ta restauracja.
Wzięłam torebkę i klucze. Na dworze nie było tak źle więc nie zakładałam nic na ramiona. Ruszyłam w stronę restauracji.
Byłam tuż pod wejściem kiedy zauważyłam Nailla z Maya. Kłócili się ale Naill to zaspokoił pocałunkiem. Jak on mógł , jak wogle mogłam mu wtedy uwierzyć że to było kłamstwo. I że jeszcze psuł dobre imię Davida. On nie miał jak się sprzeciwić bo nie żył. A Naill to perfidnie wykorzystał.
Na moje nieszczęście musiał mnie zauważyć.
- Maddie to nie tak jak myślisz.
- A niby jak.
Krzyknęłam przez łzy i zaczęłam biec w stronę domu. Ścieżkę do domu zagradzała mi tylko ulica. Oczy miałam całe zalane przez co nie widziałam prawie nic. Tylko światła odbijające się o moje oczy.
Gdy już byłam na środku drogi zatrzymało mnie auto które jechało prosto na mnie. Nic nawet nie zdążyłam powiedzieć. Bo byłam nieprzytomna.
Jedyne co pozostało to ból. Ale od bólu fizycznego gorszy był ból psychiczny. Który zafundował mi Naill. "
Nagle obudziłam się z krzykiem. To był tylko sen, to był tylko sen. Powtarzałam sobie w myśli. Zauważyłam na zegarze że jest trzecia w nocy. Mam nadzieję że nikogo nie obudziłam.
- Co się stało. - zapytał zatroskany Naill
- Zły sen nic więcej. Chodź spać.
- Dobranoc.
Powiedział i wtuliłam się w niego jakbym chciała żeby nigdy nie uciekł ani nie zostawił.
Resztę nocy spędziłam w silnych ramionach mojego ukochanego. Ale zawsze musi przyjść szara rzeczywistość.
Ale to było najgorsze że bardzo silny ból głowy nie dawał mi spokoju.
Postanowiłam dlatego wstać. Wezmę tabletkę i będzie dobre.
W salonie nikogo nie było więc spokojnie mogłam zażyć tabletkę bez żadnych zbędnych pytań.
Jedna tabletka ale ból nie ustaje a wręcz się powiększa.
Godzina mija a ból się zwiększa.
Druga tabletka ale ból nie zmniejsza się.
Trzecia tabletka i nic.
Aż gdy wstałam żeby wziąć następną straciłam przytomność.
******************
Apartament budził się do życia. Nail jednak pierwszy wrócił do świata żyjących.
Ruszył do salonu żeby pooglądać telewizor. Przeszkodził mu tylko widok jego ukochanej leżącej nieprzytomnej na ziemi. Koło niej leżała tylko pusta paczka po tabletkach przeciw bólowych.
- Maddie , Maddie obudź się. Nie żartuj. Ej. Maddie ! Maddie ! - krzyczał zdenerwowany a zarazem zrozpaczony chłopak
Dziewczyna nie reagowała. A on coraz bardziej się denerwował.
- Ej chłopaki budźcie się. - wrzeszczał Naill
- Co się stało. - zapytał Louis ale gdy zauważył Maddie żałował że się zapytał - Co jej się stało. Dzwońcie na pogotowie. Już. Szybko !
Tak jak kazał Louis tak zrobili. Harry wziął telefon i wybrał numer pogotowia.
- Już jadą. - powiedział i spojrzał na Naill który stał nad Maddie cały we łzach - Będzie dobrze. Nie wiemy co się stało. Może nic się jej wielkiego nie stało. Może tylko osłabła.
- Może masz racje.
Chwilę później pogotowie zabrało Maddie. Ale to nie koniec.
*********************
Obudziłam się w łóżku szpitalnym.
Ten ból nie dał mi spokoju i musiałam przedobrzyć z tabletkami. Albo nie wiem co. Myślałam że jestem tu sama ale gdy całkowicie się ocknęłam zauważyłam zmartwione twarze moich przyjaciół.
- Hej.
- Maddie wreszcie się obudziłaś. Martwiliśmy się. - zaczął Naill - Co Ci się stało?
- Nawet nie wiem. Głowa mnie piekielnie bolała. Więc poszłam do salonu po tabletkę i wzięłam ich kilka ale ból był coraz mocniejszy. A na sam koniec po prostu zemdlałam. A teraz leżę tu z wami.
- Już się obudziłaś to dobrze ,ale mam dla Ciebie złą wiadomość. - mówił lekarz - Twoja choroba się wzmocniła.
- Ale mówili mi że już prawie wyzdrowiałam. Że jest duża szansa że wrócę do normalnego życia.
- Ból głowy był objawem właśnie twojej choroby. Nie chce Cię straszyć ,ale moja praca każe mi to Ci powiedzieć. A więc zostało Ci mało czasu. Może jakiś rok ,a potem ach... Rozumiesz.
- Rozumiem. - Chciałam udawać twardą i obojętna ale nie potrafiłam, cała zalałam się łzami. Nie chciałam żeby oni to słyszeli. Ale też cieszyłam się bo znalazłam się w ramionach Nailla. - Nie da się nic jeszcze zrobić.
- Leczenia które przechodziłaś pomogły Ci ale chwilowo. Twój przykład jest trochę inny niż innych ludzi z tą chorobą. Twoja choroba jest tak jakby to nazwać bardziej wścibska i lubi zmylić posiadacza. Tak jak zrobiła z tobą. Przykro mi ale lepiej wykorzystaj te ostatnie chwile jak najlepiej. A wy jej w tym pomóżcie.
***********************
Hej sorry za moją długą nieobecność ale koniec roku i nie miałam czasu. Ale teraz kiedy będą wakacje nadrobię to trochę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz