Dochodziło południe a ja leżałam jeszcze w szpitalnym łóżku. Promienie słońca nie oświecały mi twarzy bo na dworze padał deszcz. Myślałam nad swoim losem jaki dał mi Bóg. Został Ci rok życia powtarzał mi głos w mojej głowie. Jak chce wogle spędzić ten czas. Jest tyle rzeczy które chciałabym zrobić jest tyle na świecie rzeczy i miejsc jakie chciałabym zobaczyć. A teraz nic nie zobacze i nie zrobię. Mam dopiero osiemnaście lat a tyle mnie ominie. Już nie założę rodziny. Nie ułożę sobie życia z chłopakiem którego kocham. A miałam tyle planów na przyszłość i teraz co. Wszystko musze porzucić i o tych planach zapomnieć. Ale na całe szczęście nie zostałam sama. Mam jeszcze przyjaciół ,mam jeszcze Nailla.
Moje przemyślenia przerwał lekarz.
- Maddie możesz już wrócić do domu.
- Dziekuję. I do widzenia.
Stojąc już w drzwiach wyjściowych z pomieszczenia zatrzymały mnie słowa lekarza.
- Medycyna niestety jeszcze nie wymyśliła nic na tą chorobę. Przykro mi ,już nic nie da się zrobić. Jeszcze raz przykro mi.
Po słowach lekarza kilka łez spłynęło po moim policzku. Wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam do mojego domu. Założyłam kurtkę i weszłam na świeże powietrze. Deszcz swobodnie spadał na moje moje brązowe włosy. Niestety moja kurtka ani bluza nie ma kaptura. No trudno.
Mam nadzieję że chłopaki przywieźli moje torby do domu.
Podeszłam do drzwi ale nie musiałam się fatygować żeby je otworzyć bo Naill mnie w tym wyprzedził.
- Maddie wróciła. - zaczął wrzeszczeć Naill pewnie do chłopaków
- Tak wróciłam. Też się cieszę że Cię widzę. - powiedziałam a on mnie nagle przytulił
- Nigdy Cię już nie wypuszczę. Nigdzie mi już nie opuścisz.
- Ale ja wolę się nie udusić. Ok.
- Dobra. - powiedział i lekko zmniejszył uścisk. - Kocham Cię i nie pozwolę żeby ktoś mi Cię zabrał. Nie pozwolę żeby mi Cię zabrakło. Za żadne skarby.
- Ja też Cię kocham. Ale wieczorem mój tato przyjeżdża, żeby mnie odwiedzić. Więc muszą coś przyszykować do jedzenia.
- Odpuść to sobie nie wolisz ten czas spędzić ze mną.
- Wole ale nie mogę.
- Ok. Pomogę Ci. - powiedział a my nadal trwaliśmy w uścisku.
- Jak chcesz. - powiedziałam i podarowałam mu buziaka. Ale Naill nie był mi dłużny i oddał buziaka.
- Koniec tych czułości zaraz rzygnę. Za długo was wysłuchuje. I za długo się na to patrzę. Tej ostatniej sceny nie chciałem widzieć. - skarżył się Harry
- Jest zazdrosny bo jesteś ze mną i że się kochamy. Po prostu nikt Cię nie kocha. - mówił Naill
- Do szczęścia mi to nie potrzebne. - sprzeciwiał się Harry ale było widać w jego oczach ból
- Kiedyś znajdziesz miłość. Ja i Naill znaleźliśmy. A ty też ją kiedyś znajdziesz. - powiedziałam z czułością w głosie
- Dziekuję.
- Nie ma za co. Każdy zasługuje na miłość. - powiedziałam
- Czy mam się czuć zazdrosny lub zagrożony. - powiedział Naill
- Nie masz o co - zaczął Harry - Masz cudowną i wierną dziewczynę nie zmarnuj tego. - powiedział i wyszedł do kuchni. Chciałabym żeby znalazł sobie dziewczynę. Zasługuje na to. Naill mi opowiadał że kiedyś był bardzo zraniony przez taką jedną nie pamiętam jak miała na imię. Bardzo był później nieobecny i nie chciał z nikim rozmawiać. Musiała go bardzo zranić. Po tym wszystkim zasługuje na to by znaleźć tą jedyną.
- Nail musimy mu znaleźć dziewczynę. - szepnęłam mu na ucho żeby kędzierzawy nie usłyszał
- Czemu chcesz mu pomóc.
- Nie wiem. Po prostu sądzę że jednak zasłużył sobie żeby znaleźć tą jedyną. Każdy na to zasługuje.
- Ok. Ale zrobię to tylko dlatego że Cię kocham.
- Dziekuję. - powiedziałam i przy okazji obdarowywując go buziakiem w policzek - Znasz jakąś dziewczynę. Żeby była fajna ,zabawna i ładna.
- Ym pomyślmy ... Tak Ciebie.
- Ej nie żartuj sobie.
- Co mówię prawdę.
- Ale wiesz o co mi chodzi.
- Jedyną taką dziewczyną jaką znam jesteś ty. Ale mówię poważnie. Po prostu nie zwracam uwagi na inne dziewczyny. Ty jesteś dla mnie tą jedyną.
- A ty moim jedynym.
- Ej a ty wogle dałaś adres swojemu tacie.
- Zapomniałam. Dzięki.
Jak mogłam o tym zapomnieć. Wzięłam telefon i wystukałam sms-a do taty z napisanym adresem.
- Powiesz mu że jesteśmy razem. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie.
- Raczej tak. Szczerze mówiąc boje sie jego reakcji. Nie wiem jak się zachowa. Jednak to jest mój pierwszy poważny związek.
- Jeżeli uważasz że to jeszcze za wcześnie żeby mówić mu o nas to ok.
- Chce.
- To dobrze.
Naill nie pozwolił dojść mi do słowa bo złączył nasze usta pocałunku.
- A oni jak zwykle nie szczędzą sobie czułości. - i tą cudowną chwilę przerwał nam Louis
- Wiecie co to jest miejsce publiczne. Człowiek chce sobie przejść przez salon a tu ... Takie coś widzą. Chamstwo. - powiedział Liam
- Bez przesady już to dzisiaj słyszeliśmy. - powiedział mój chłopak
- Jesteście ... Ach szkoda gadać. - powiedział Liam
- A właśnie Maddie czy moglibyśmy przez jakiś czas zamieszkać? - zapytał Louis
- A co się stało. - zapytałam
- Nie nic tylko nas z tamtąd wyrzucili. - powiedział Louis
- Ok. Tylko mi domu nie rozwalcie. - powiedziałam - Ale będzie lekki problem gdzie mielibyście spać. Mam tylko wolne 4 miejsca. - powiedziałam
- Dobra to Naill śpi z tobą i wszyscy są Happy. - powiedział Zayn
- Ok. - powiedziałam - Niech wam będzie.
Naszą bardzo ciekawą konserwację przerwał dzwonek do drzwi co oznaczało że pewnie przyszedł mój tato. I się nie myliłam to był mój ojciec.
- Tato cześć. Dawno Cię nie widziałam.
- Mi też Cię miło widzieć.
- Chodź muszę Ci kogoś przedstawić. Znaczy kilka osób.
- Jasne.
Weszliśmy do środka. W salonie siedziało całe One Direction.
- Tato to jest Harry , Liam , to jest Zayn , to Louis ,a na sam koniec Nail. Naill jest moim chłopakiem. - powiedziałam. Podeszłam do Nailla a on objął mnie ramieniem.
- Miło mi pana poznać. - powiedział Naill podając rękę mojemu tacie
- Mi także. Ale Maddie jest bardzo ważna rzecz którą muszę Ci powiedzieć. Ale nie wiedziałem że ty go znasz.
- O co chodzi tato.
- Ty masz brata.
- Co ?!
- Masz brata. Jest nim Louis.
- Że co Louis ten Louis jest moim bratem ?! I teraz po tylu latach raczyłeś mi to powiedzieć?!
- Przepraszam. - powiedział widać że był smutny.
- A ty to wiedziałeś? - zapytałam z nadzieją że wszyscy tego przede mną nie ukrywali
- Wszyscy o tym wiedzieliśmy. - powiedział Harry
- Naill ty też ?! - powiedziałam ale będąc już strasznie wkurzona
- Tak. - odpowiedział smutno
- Jak mogliście przed mną to ukrywać. Zawsze myślałam że nie mam rodzeństwa. Już teraz wszystko widzę.
Powiedziałam i z płaczem uciekłam. Nie miałam gdzie uciec więc uciekłam do pokoju i zamknęłam go na klucz. A klucz wyrzuciłam.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Od dzieciństwa myślałam że jestem jedynaczką i że nie mam nikogo. Całymi dniami siedziałam i rozmyślałam jak to by było gdybym miała brata. Wtedy ochroniłby mnie przed wszystkimi niemiłymi żartami jakie fundowali mi w podstawówce. Może teraz miałam super w szkole ale kiedyś tak nie było. Byłam kozłem ofiarnym. By mi pomógł. Ale to mnie boli że nawet Naill mnie okłamał.
- Maddie kochanie otwórz! - krzyczał Naill
- Maddie! - nadal krzyczał - Obiecałem im że Ci nie powiem. Dotrzymuje obietnic więc nie mogłem. Kocham Cię i nie chce się z tobą kłócić. Gdybym mógł ... ,gdybym wiedział że to tak się skończy inaczej bym to skończył. Całkowicie inaczej. Proszę otwórz jestem sam.
- Chciałabym otworzyć ale wyrzuciłam klucz przez okno.
*****************
Hej :*
Sorki za moje nieobecności ale nie miałam ostatnio czasu. Jest rozdział sorry że trochę krótki ale więcej nie wycisnę z siebie. Na ten rozdział wena się skończyła. Mam nadzieję na komentarze bo jest ich masakrycznie mało i chce jeszcze powiedzieć że opowiadanie skończy się na 30 min. Chyba że wena się skończy to troszkę wcześniej.
Pa
Pati :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz