Notka pod postem
*************
Gdy wchodziliśmy do domu. Zapytałam się:
- Ej chciałabyś u mnie spać. Sorry chłopaki ale chciałam zrobić dziś babski wieczór.
- A ja jestem kobietą tylko mam przebranie. - powiedział Naill
- Niestety nie.
Zrobił słodkie oczy i nie umiałam im odmówić. Ale nie mogłam tego po sobie pokazać.
- Ym... no nie wiem. - powiedziałam
- Ploooooszeeee - i znów te słodkie oczka ,czemu on ma takie piękne oczy
- Możesz przestać. - mówiłam i zakrywałam sobie oczy
- Ach ten mój urok. Wiesz jak się cieszę że ja ci się podobam.
- Ty ... Ty mi się podobasz. Ha ha ha.
- A nie podobam ? - zapytał i stanął na przeciwko mnie. Poczułam jego perfumy i po prostu odpłynęłam. Czemu on taki jest. Zna moje słabe strony. A jedną z nich jest on.
- Ymmm ... Nie.
- Nie fair. - powiedział i się obrócił i udawał że jest obrażony.
- Nie fochaj się.
- Chłopcy idziemy. - powiedział i obrócił się na pięcie.
- Lily co o tym sądzisz.
- Mogą zostać. - powiedziała mi na ucho
- No dobra. Ale ja Cię nie posłucham. Chłopcy moi kochani. Oczywiście że nie możecie zostać. Sorry znaczy możecie.
- Jej. - podbiegł do mnie Naill i przytulił
- Dobra dosyć tych czułości. Zazdrośni będą.
- Nie będziemy. - powiedział Louis
- Może ty ale ja byłbym zazdrosny o taką laskę.
- Dobra, dobra ... To czyli zostajecie.
- Tak.
- Ok ja z Lily pojedziemy do niej po rzeczy a wy pójdźcie do siebie.
- Ej Maddie a El mogłaby przyjść?
- Jasne.
- A kto to? - zapytała Lily
- Dziewczyna Louisa. - Lily tak jakby zrobiła się smutna
- Dobra chłopcy won mi stąd.
- Ej może grzeczniej do mnie. - powiedział Naill
- A co.
- Nie dostaniesz nagrody.
- A przepraszam.
- Ok.
- A jaka nagroda. - i zaczęłam udawać małą dziewczynkę proszącą o nagrodę
- Zobaczysz. - mówił trzymając mój podbródek i czemu on musi tak mówić takim cudnym głosem ... Ooooo mamo
- Idźcie już.
- Papapa.
- Cześć.
Poszłyśmy do domu Lily żeby zabrać jej rzeczy. Byliśmy już pod moim domem gdy zauważyłam dobrze mi znane auto. Czarny Mercedes.
- Hej kuzynko. - krzyknął do mnie mój kolega i kuzynka. Ciekawe czy już są razem.
- Hej co wy tu robicie.
- A ... chcieliśmy cię odwiedzić dawno cię nie widzieliśmy.
- Jacie jak się cieszę. Chodźcie do środka.
- Mam nadzieję że nie przeszkadzamy.
- Oczywiście że nie. A ta jest Lily moja przyjaciółka. To jest Izabel ale mówimy Iz. A to Justin.
- Miło mi was poznać. - powiedziała Lily . Chyba nie podoba jej się Justin. Widzę jak na niego patrzy. Szkoda myślałam że się polubią. Ale też mam ulgę Justin podoba mi się od strasznie dawna. Myślałam że go nigdy nie zobaczę ale się myliłam. Teraz to uczucie znów powróciło, czemu. Myślałam że to koniec. Ale jednak nie.
- Idźcie do salonu. A i właśnie moi znajomi przyjdą.
- Ok. - powiedzieli razem a ja usłyszałam dzwonek do drzwi. A tam kto jak nie chłopcy.
- Cześć.
- Siemka. - powiedzieli chłopcy chórem
- Chce wam przedstawić Iz i Justina.
- Maddie czyli nie mam u ciebie szans. Kurde masz już chłopaka. - powiedział Harry trzymając rękę na moim ramieniu.
- Justin to nie mój chłopak. - ściągnęłam jego rękę z mojego ramienia - A i tak bym z tobą nie była.
- A właśnie El nie mogła przyjść. Bardzo chciała ale się źle poczuła. - powiedział Louis
- Nie no ok. Szkoda. Ale damy rade bez niej. - powiedziałam i odwróciłam się w stronę Iz
- Ej Iz który ci się podoba. - szepnęłam jej na ucho.
- Ten z lewej.
- Ma na imię Liam.
- Mam nadzieję że ja też mu się podobam.
- Ej co chcecie robić.
- Zagrajmy w prawda czy wyzwanie . - powiedział Harry
- Ok. - powiedzieliśmy chorem
Wzięliśmy butelką i usiedliśmy na ziemi.
- Ja zacznę. - powiedziałam
- Liam.
- Ej boje sie.
- Prawda czy wyzwanie.
- Prawda.
- Ymm ... Na ile ci się podoba Iz. Od 1-10.
- Nie wiem 8.
- Uuuuuuuu ... - zaczęli wszyscy
- No co. - powiedział Liam
- Dobra kręć.
- O mój kochany Zayn.
- Wyzwanie.
- Idź mi przynieś picie. No co nie mam pomysłu a chce mi się pić.
Zayn przyniósł Liamowi picie. Kręciliśmy kilka razy. Harry teraz kręcił. Wypadło na mnie. Czemu. Pewnie będę musiała go pocałować. A może się zdziwię. Ale nie będę dawać prawdy bo pewnie coś wymyśli a ja nie chce kłamać. Chce mówić samą prawdę.
- Pra...
- Wyzwanie.
- Yyy ... pocałuj swojego chłoptasia.
- Justina.
- Ychy.
- Yyy ... Serio.
- Dawaj.
Ok to tylko gra ale jak uczucia powrócą. Przybliżyliśmy się do siebie i nasze usta się złączyły. Nasze pocałunki zaczęły się robić coraz bardziej namiętne. Ale nie chcieliśmy tego po sobie poznać. Tak jak myślałam uczucia wróciły. Ale Naill nie wiem co z nim. Ale Justin on ... Nie wiem nawet co powiedzieć.
- Dobra, dobra koniec tego dobrego. - powiedział Harry i nas odciągnął od siebie.
Zrobiło mi się głupio że ktoś nas musiał rozłączać. Aż tak długo to trwało. - Jak się przyssali do siebie. A wy mówicie że nic pomiędzy wami nie ma.
- Bo nie ma. Jesteśmy przyjaciółmi.
- Tak ,tak. - powiedział Harry śmiejąc się pod nosem
- Dobra niech ci będzie. Matko jest już północ.
- My będziemy się zbierać. - powiedział Liam który rozmawiał z Iz.
- Masz rację. - powiedzieli
Zebrali się pożegnali i wyszli. Naill cały czas był smutny. Ciekawe czemu.
- Fajni są. - powiedziała Iz
- Ale naj fajniejszy Liam. - powiedziałam - Co nie?
- Tak i to jak. - powiedziała będąc daleko w myślach.
- Maddie ja się będę zbierać. - powiedziała Lily
- A nie zostaniesz na noc.
- Nie chce robić problemu i masz gości.
- No co ty. Będziemy się cieszyć. Racja.
- No. - powiedziała dwójka
- Ok. Zostanę. - powiedziała Lily
- Super. Ja pójdę uszykować wam pokoje.
- Pomogę Ci. - powiedział Justin
- Ok.
Weszliśmy do pokoju gościnnego. Wzięliśmy kołdry i tak dalej. Cisza jaka nastała była niesamowita. Musiałam ją przerwać.
- Yyy... Justin jeżeli chodzi o to co się stało.
- Nic nie mów. Jesteśmy przyjaciółmi nie możemy tego zniszczyć.
- Masz racje. Chciałam to samo powiedzieć. Nasza przyjaźń jest najważniejsza.
- Ale ci powiem że nieziemsko całujesz.
- Ej. - powiedziałam i go popchnęłam
- Co mówię prawdę. Zazdroszcze temu kto jest twoim wybrańcem.
- A ja twojej. Dobra koniec.
- Ok. Możesz czasami mnie pocałować bo to było przyjemne.
- Zaraz cię walne.
- No dobra ,dobra.
- No właśnie.
- A który ci się podoba?
- Ty.
- Tak ,tak. No naprawdę. Powiedź jesteśmy przyjaciółmi. A przyjaciele sobie o takich rzeczach mówią.
- A może się na początku zapytaj czy wogle ktoś mi się podoba.
- Bo dobra czyli podoba ci się ktoś.
- Może. Dobra podoba mi się.
- Kto.
- Tego to ci nie powiem.
- No dobra nie będę naciskać. Tęskniłem za tobą.
- Ja bardziej.
- Nie bo ja.
- Ja.
- Ja.
- Ta to niby udowodnij.
- Na serio chcesz.
- No dawaj.
I mnie pocałował czemu. Mam mętlik w głowie. Na początku Naill ,teraz znowu Justin. Zgłębialiśmy nasze pocałunki. Ale ja to przerwałam. Nie chciałam ale musiałam.
- Obiecaj że już nigdy tego nie zrobimy. Jesteśmy przyjaciółmi. Nie chcę tego psuć. Jesteś dla mnie jak brat. Kocham cię jak brata.
- Ja ciebie też.
- Ale jak brata oczywiście.
- Tak.
- Chodź na dół do dziewczyn.
Dziewczyny oglądały wiadomości. Ale ich miny nie były normalne. Były przerażone. W szczególności Lily.
- Co się stało? - zapytałam
- David... Sama zobacz.
- On - myśli miałam zmieszane z jednej strony chciałam płakać a z drugiej byłam zmieszana - miał wypadek ,nie żyje.
************
Sorry że nie było długo rozdziału ale byłam przez trzy dni na wycieczce i nie było tam neta więc sorry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz