niedziela, 13 lipca 2014

Koniec :'( Przeczytajcie to proszę

Więc to już koniec mojego bloga ale mam pomysł na nowy. Ale mam ostatnią prośbę. Jeżeli ktoś to czytał chodzi mi o całego bloga to żeby zostawił tu komentarz. Bardzo o to proszę.
Pati :*

sobota, 12 lipca 2014

Epilog ,, Kiedyś musi nadejść koniec. "


Nadchodzi wreszcie czas kiedy życie nie ma nam już nic do zaoferowania. Nadchodzi czas kiedy życie , kiedy Bóg nie ma pomysłu na nasze dalsze życie. Albo prościej mówiąc nadchodzi koniec naszego życia. Każdy kiedyś musi umrzeć taki już jest los człowieka. Człowiek musi się urodzić aby potem umrzeć. Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz. Na mnie nadszedł już ten czas. Dla mnie śmierć straciła swoją grozę. Nie boję sie śmierci bo się na nią przygotowałam. Wiedziałam że i tak umrę. Wiedziałam że nie ma dla mnie ratunku.
      Kieruję się w tamto miejsce. W miejsce gdzie nie ma zła gdzie jest same dobro. Każdego czeka kiedyś to miejsce ale jeżeli sobie na to zasłużymy. Ja jeszcze tego nie wiem. Ale mam nadzieję. Każdy musi się na to miejsce starać.
      Nie wiem czy ktoś będzie za mną tęsknić przez co mnie to boli. Ale kiedyś i tak się tego dowiem.
       Będę za Naillem tęsknić. Kocham go ,ale wiem że Naill mnie nie kocha. Ale miałam nadzieję, to utrzymywało mnie dużej przy życiu. Chcę żeby sobie ułożył życie. Żeby był szczęśliwy. Ale zaboli mnie jeżeli znajdzie sobie kogoś. Zawsze chciałam być tą jedyną do końca życia. Ale to może być niemożliwe w naszym wypadku.
       
         - Maddie umarła będąc kochana przez nas wszystkich ,nigdy o niej nie zapomnimy ,bo była wielką częściom mojego, naszego życia. Znaliśmy się tylko lekko ponad rok. Ale wiedziałem że ją kocham. Nie mógłbym teraz z kimś innym być ponieważ ona była dla mnie tą jedyną. Chciałbym łączyć z nią wspólną przyszłość ale i tak wiedziałem że nadejdzie dzień taki jaki mamy dziś. Żałuję że nie powiedziałem jej prawdy. Jedyną rzecz jaką chcę Ci jeszcze powiedzieć to są trzy słowa. Kocham Cię Maddie. - powiedział Naill na pogrzebie Maddie swojej jedynej miłości


************************

Więc to jest już koniec ale tylko dzięki wam. To wy mnie do tego zmusiliście. Ja nie chce się smucić że nikt tego nie czyta. Trudno.
Więc na razie. Pa. Może jeszcze wrócę.
Pati :*

Rozdział XXI ,, Jestem żywym trupem "


Obudziłam się w sali szpitalnej. Panowała tam grobowa cisza. Jedyny dźwięk jaki był to bicie mojego serca na jakimś urządzeniu. Nigdy się na tym nie znałam więc nie wiem jak to się nazywa. Byłam tam sama. Odrazu przypomniał mi się jeden horror. Nagle do pokoju wszedł lekarz.
- Dzień dobry. - powiedział niewysoki brunet z tygodniowym zarostem w średnim wieku
- Dzień dobry.
- Maddie ,tak?
- Tak.
- Mogę mowić po imieniu. - zapytał a ja pokiwałam potwierdzająco głową
- Więc Maddie. Coś ty sobie zrobiła. Straciłaś dużo krwi. - powiedział a ja popatrzyłam na rękę która była w licznych pocięciach - Twój organizm przez to się osłabił przez co twoja choroba się wzmocniła. Poprzedni lekarz dawał Ci rok życia. Ale przez to został Ci może miesiąc górą dwa.
- Ale na pewno nie ma nic. - powiedziałam cicho łkając
- Nie ma. Teraz przez dwa tygodnie będziesz na obserwacji. Może się coś polepszy. Może pożyjesz miesiąc dłużej.
- Oczywiście.
- A i jakieś dwie dziewczyny i chłopak czekają przed salą. Wpuścić?
- A czy ten chłopak ma loki.
- Nie.
- To można.
Powiedziałam i lekarz wpuścił Iz , Lily i ... Nailla. Tak się cieszyłam że go widzę.
- Maddie jak się czujesz ? - zapytała Lily
- Nie za dobrze. Ręką cholernie boli. - powiedziałam łapiąc się za rękę.
- Po co to zrobiłaś. - zapytał Naill z troską w głosie
Ja nie zamierzałam odpowiadać. Co miałam powiedzieć. Nikt mnie nie kocha. Chce się zabić. Nie mam dla kogo żyć więc po co mam się tu męczyć. Uznaliby mnie za wariatkę i na jakąś terapię wysłali. Ja po prostu nie mam po co tu żyć. Okazało się że obydwoje niby mnie kochali a okazało się że nie. Rodzice mają mnie w dupie. A Lily i Iz są przyjaciółkami ale nie dadzą mi miłości. Lesbijką nie jestem. Więc odpowiedzcie mi po co tu mam się męczyć. Po co.
- Powiedz Maddie chcemy Ci pomóc. - powiedział Naill
- Ty. Ty chcesz mi pomóc. Cały czas mnie okłamywałeś. I teraz mówisz że chcesz mi pomóc. - powiedziałam z oburzeniem w głosie
- Tak ... Tak chce Ci pomóc. Bo mi na tobie zależy. Ok. - powiedział i posmutniał - Jesteś moją jedyną przyjaciółką. Chociaż pewnie nie chcesz nią być. Nie dziwię Ci się. Myślisz że mam łatwe życie. Coś ty. Nawet nie wiesz jakie mam skomplikowane życie. I nie mam przy sobie osoby która by mi uprościła życie jednym uśmiechem. - powiedział i posmutniał. Wyglądał jakby miał zaraz się popłakać. Współczuję mu.
- A ja mam niby lepiej. Za jeden ewentualnie dwa miesiące skończę życie. Umrę! Zawsze myślałam że ty wtedy będziesz ze mną a Ciebie nie ma. Myślałam że naprawdę mnie kochasz. Myślałam że to prawdziwa miłość. Ogólnie myślałam że miłość istnieje jeszcze na tym świecie dla mnie. I jej dla mnie zabrakło. - powiedziałam i się rozpłakałam. Zaczeło mi się kręcić w głowie. Miałam mroczki przed oczami. Serce waliło mi jak oszalałe. Oczy same mi się zamykały. Serce które przed chwilą waliło jak oszalałe przestało bić.
*************************
- Panie doktorze Maddie zemdlała. Pomóżcie. - krzyczałem ile sił
- Co się stało. - do sali wszedł lekarz
- Maddie serce jej nie bije. Niech pan pomoże jej. - powiedziałem panikując
- Wyjdźcie. Musimy ją ratować bo umrze. - powiedział poważnie lekarz
Tak jak kazał wyszliśmy. Minuty w tym momencie ciągły się nieubłagalnie. Minuta przeobrażała się w godzinę. Siedzieliśmy może pięć minut a mi wydawało się jakbyśmy czekali tu z cały dzień. Tak się o nią bałem. To wszystko moja wina. To przeze mnie. Czemu jej to zrobiłem. Po co słuchałem naszego menadżera. Teraz pewnie byłaby szczęśliwa w domu z osobą którą kocha. Lily i Iz siedziały cicho popłakując. A ja w myślach obwiniałem się za to wszystko.
*********************
Jestem przywiązana do cienkiej nitki i jedno przetarcie a nitka się urwie. Wiszę nad wielką pustką. Ale w oddali widzę światło. Przesuwam się w stronę światła. W pustce jest cholernie zimno a ja chcę się ogrzać. Wiem że tam będzie cieplej. Nagle ktoś próbuje przeciąć nitkę na której wiszę. Spadam i spadam i nie mogę przestać. Aż nagle wpadam do korytarza. Na końcu jego jest światło kieruję się w tamtą stronę. Aż dotarłam do mojego celu. Czyli jednak choroba ze mną wygrała. Nie lubię przegrywać ale taka choroba jest trudnym przeciwnikiem, ponieważ ma wspólników który udawali że są po twojej stronie. Zabijała mnie od środka. Aż wreszcie wygrała wcześniej niż myśleliśmy. A może wygrała walkowerem. Może ja po prostu się poddałam. Przestałam walczyć bo mi się już nie chciało. Odpuściłam. Dałam jej wygrać. Ale może tak już musiało być. Czeka mnie sąd. Okaże się czy zasłużyłam żeby teraz odpocząć od wszystkiego. Od bólu jaki dostałam na ziemi. Okaże się. Może nie zasłużyłam i czeka mnie wieczna męczarnia. Ale chyba za to cierpienie które dostałam zasługuje na chwilę odpoczynku. Proszę Boże zabierz mnie do siebie.
************************

To jest ostatni rozdział. Zawiodłam się na was. Jutro epilog i koniec. Mam dosyć ja się staram a nikt tego nie czyta. Dlatego kończę. Może coś jeszcze napiszę ale nie wiem.

Pa
Pati :*

czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział XX ,, Nie chce żyć. "

Promienie słońca nie rozświetlały mi dziś pokoju. Tak jakby chmury płakały ze mną. Krople deszczu spadały na moje włosy gdy ja siedziałam na jednej z gałęzi drzew przed moim oknem. Ciągle po głowie chodziły mi m o j e słowa ,, Może powinniśmy zrobić sobie przerwę. " To były najgłupsze słowa jakie kiedykolwiek wypowiedziałam. Wiedziałam że coś pewnie palnę głupiego i potem będę żałować. Czemu byłam taka głupia. On pewnie już jest umówiony z Emmą na randkę. A ja ten dzień spędzę sama w łóżku z płaczem w oczach i złym nastrojem. Było mi cholernie zimno ,ponieważ na dworze była brzydka pogoda. Wiał wiatr a ja byłam cała mokra od deszczu i moich łez. Jednak moje rozpaczanie przerwało pukanie do drzwi. Wróciłam do pokoju rzuciłam się na łóżko i przykryłam kołdrą bo było mi zimno.
- Maddie jesteś tam ? - usłyszałam dobrze mi znany głos ale w tym momencie nie mogłam skojarzyć kto to był.
- Dajcie mi spokój! - krzyknęłam
- Proszę? To ja Harry. - czyli to był Harry
- Ok.
Po tym jak to powiedziałam do pokoju wszedł Harry ubrany w czarne rurki i biały podkoszulek który podkreślał jaki jest umięśniony. Muszę przyznać że wyglądał bardzo seksownie.
- Jak się czujesz słyszałem że się trochę pokłóciliście z Naillem ... Wszystko jest już ok racja ? - zapytał z nadzieją w głosie
Ale ja nie odpowiedziałam tylko wybuchłam płaczem.
- Nic nie jest ok! Nic! - wykrzyczałam przez łzy.
A Harry tylko podszedł do łóżka i usiadł koło mnie. Przytuliłam się do niego zanim zdarzył jeszcze coś powiedzieć. Odwzajemnił uścisk.
- Jeżeli nie chcesz opowiadać to nic nie mów.
- Zerwaliśmy ze sobą. - nie słuchałam co on przed chwilą do mnie powiedział dopiero teraz zrozumiałam że mówił że nie muszę mu tego mówić. Rozbeczałam się na maxa.
- Że co ?! Ale dlaczego? Przecież wy urodziliście się dla siebie. Nie pamiętasz, to przeznaczenie.
- Powiedzieliśmy że powinniśmy zrobić sobie przerwę.
- Wrócicie do siebie ,co nie ?
- Raczej nie.
- Czemu?
- Nie wiem. Nie wiem czy sama chce wrócić do niego. Zmienił się. To nie jest ten sam Naill. To nie ten Naill w którym się zakochałam.
- Może tak Ci się tylko wydaje. Może jest inaczej.
- Tamten Naill nie pozwolił by mi odejść. A ten zrobił to z chęcią.
- Nie możliwe.
- Właśnie że możliwe.
- Na jego miejscu nie pozwolił bym Ci odejść na krok a co dopiero takie coś. Zawsze mu zazdrościłem, że ma taką osobę przy sobie. Zazdrościłem że znalazł miłość swojego życia. A ja ukrywam swoje uczucia. Ja boje się wypowiedzieć tych dwóch słów. Tak jakby miały spalić mi gardło.
- Kim jest ta szczęściara.
Harry nie odpowiadał przez dłuższy czas.
- No powiedź.
Harry przybliżył się do mnie tak jak małe dziecko które chce wyjawić tajemnice ale tylko na ucho.
Harry przybliżył twarz żeby powiedzieć mi na ucho tajemniczą dziewczynę. Ale w ostatniej chwili obrócił moją twarz i położył na moich ustach łagodny pocałunek.
Oddaliliśmy nasze twarze i spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Ty. Ale ty musisz być z Naillem. Już się do tego przyzwyczaiłam. On musi Cię mieć. Nie ja. Cześć. - powiedział smutno i już chciał wstać ale ja złapałam go za rękę żeby się zatrzymał.
- Poczekaj. Czemu nie powiedziałeś tego wcześniej?
- Bo tak miało być. Naill w nowej szkole poznaje dziewczynę dawnego przyjaciela któremu kiedyś ,znasz tą historię nie musze jej mówić. Później niby zdradza ją z Mayą. Wrócą do siebie i wogle. A potem ze sobą zerwą bo muszą się o coś pokłócić.
- Ale o co chodzi?
- Nasz menager to wymyślił. Żeby była wielka sensacja. A ja musiałem to wszystko ukrywać. Wyrzucili by mnie z zespołu a ja skończyłem tylko podstawówkę. I nic więcej. Nie znajdę innej pracy. Od podstawówki zacząłem pracować tylko nad muzyką. Szkoły muzyczne itp.
- Czyli to wszystko było zaplanowane. A Louis naprawdę jest moim bratem czy nie.
- Jest.
- Chociaż jedna rzecz nie jest kłamstwem.
- Ale nie jest kłamstwem że ... że ... że ...
- Że co Harry?
- Że Cię kocham.
Powiedział i tym razem nie chciał wyjść jak najszybciej z mojego pokoju tylko nadal siedział i patrzył mi w oczy.
Ja też się popatrzyłam i tym razem to ja go pocałowałam. Nie sprzeciwiał się tylko oddawał pocałunki. Mieszkałam sama więc nikt nam nie przeszkodzi. A tato spał w hotelu. Czyli mam otwarte drzwi wejściowe. Oderwałam się od niego bez słowa zeszłam na dół zamknęłam drzwi i wróciłam do pokoju. Harry nadal tam siedział oszołomiony. Myślał nad czymś. Ja mu przerwałam tym że wskoczyłam na łóżko. Spojrzał na mnie. I znów się przylepiliśmy do siebie. Nasze  łagodne grzeczne pocałunki zmieniły się w namiętne i naparczywe. Do gry doszły nasze języki które rozpoczęły swój taniec. Położyłam się na Harrym a on zaczął całować mi szyję. Ja w tym czasie ściągałam bluzkę Styles'owi. Zawsze chciałam zrobić to z odpowiednią osobą i Harry dla mnie był odpowiednią osobą. Nie byłam zdania że powinno być się po ślubie. Tak jak mówią chrześcijanie.
Po chwili nasze ubrania leżały na ziemi. Czułam się trochę skrępowana ale później przestałam.
- Chcesz tego ? Nie chcę żebyś później tego żałowała.
- Chce.
I my ... zrobiliśmy to. Miałam lekką satysfakcję. Ale nie żebym to zrobiła żeby się zemścić na Naillu. Czułam coś do Harrego od dawna. Byłam przy nim sobą i się tego nie wstydziłam. Czułam się dobrze. Nie wiem nawet czy się w nim nie zakochała.
Leżałam na jego gołym torsie a on bawił się moimi włosami. Muszę przyznać że ma umięśniony tors i  jest ogólnie seksowny.
- Nie żałujesz? - zapytał mój Bóg Seksu
- Nie. A wręcz jestem szczęśliwa.
Powiedziałam i podarowałam mu buziaka.
- Nie mówmy im. - powiedziałam
- Masz rację. - odpowiedział
- Przyjdziesz wieczorem.
- Nie wiem czy wogle z tąd wyjdę. Masz wygodne łóżko.
- Ty jesteś wygodniejszy. - powiedziałam i się na nim położyłam.
- Nawet nie wiesz jak jestem szczęśliwy. Sprawiłaś że będę budzić się rano z uśmiechem na ustach bo wiem że ty o wszystkim wiesz i mnie nie odrzuciłaś.
- Ja też. Dzięki tobie zapomniałam o całym zamieszaniu z Naillem i wogle.
- Maddie ,ale to nie jest tak że chcesz sie tylko odegrać na Naillu.
- Nie. Naprawdę nie. Już od dawna dziwnie się czułam. Zaczynałam coś do Ciebie czuć ,chyba.
- Cieszę się.
- Chcesz coś zjeść. Nie jadłam jeszcze śniadania.
- Jasne.
- Co chcesz?
- Nie wiem zrób co chcesz. - powiedział i posłał mi swój słynny łobuzerski uśmiech.
- Ok.
Wstałam z łóżka ubrałam bieliznę.
- Mówiłem że seksownie wyglądasz w bieliźnie.
- Nie.
- To teraz Ci to mówię.
Powiedział Harry a ja ubrałam szlafrok.
- Będę tęsknić. - powiedział
- Ja bardziej. Zejdź na dół za chwilę. - powiedziałam i dałam mu buziaka
Zeszłam po schodach i weszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić naleśniki. To jest chyba jedyna rzecz jaką potrafię dobrze zrobić. Nie jestem dobrym kucharzem. Wyciągnęłam wszystkie składniki i usłyszałam Harrego schodzącego po schodach. Był ubrany w to samo co wcześniej więc się nie przyglądałam się zbytnio jego ubiorowi. Jedyne co było inne to jego włosy które były całe poczochrane. Usiadł przy stole i mi się przyglądał. Ja skończyłam robić naleśniki i podałam na dwa talerze. Podałam mu jeden a mi drugi.
Po kilku minutach talerze były puste.
- To było pyszne. - powiedział a na moich policzkach ukazały się rumieńce
- Dzięki.
- Słodko wyglądasz jak się rumienisz. - powiedział a ja byłam już po prostu burakiem
Rozmawialiśmy potem o wszystkim i o niczym. Dobrze mi się z nim rozmawiało. Ale ktoś musiał to przerwać. Dzwoniąc mi do drzwi. Podeszłam sprawdzić kto to. Tym kimś okazał się Naill. Co on tu robi. Może chce do mnie wrócić. A może, sama nie wiem.
- Harry to Naill. Schowaj się. Idź na górę. On nie może Cię teraz zobaczyć.
- Masz rację. Byłby wściekły.
Harry był już na górze ,a ja otworzyłam drzwi.
- Cześć. - powiedziałam smutnym głosem
- Hej muszę Ci coś powiedzieć. - powiedział Naill
- Co?
- Ja na prawdę Cię cały czas oszukiwałem. To wszystko wymyślił nasz menager. Żeby zrobić sensację. A ja się zgodziłem. Przepraszam że zmarnowałem Ci życie. Zostaniemy przyjaciółmi. Proszę.
- Nie wiem. Muszę to przemyśleć.
- Muszę Ci jeszcze coś powiedzieć. David żyje.
- Ale jak. Przecież byłam na jego pogrzebie. I ten list.
- To był jego brat bliźniak. On żyje. Kontaktował się ze mną i chciał się z tobą spotkać. Nie wiem czemu udawał że to on zginął ale tak jest. Muszę wracać. Pa.
- Cześć.
Zamknęłam drzwi.  Nie rozumiałam już tego kompletnie. Osunęłam się po drzwiach. Wszystko to nie składało się w całość. Jakieś to wszystko pokręcone. Nie rozumiem. Postanowiłam pójść do Harrego.
Weszłam do mojego pokoju. Jedyne co tam zastałam to otwarte okno i kartkę na łóżku. Podeszłam i wzięłam kartkę do ręki.
,, Maddie , Maddie , naiwna Maddie.
Sorry że tak to się skończyło ale tak miało być. Ty jesteś super laską a ja chciałem Cię tylko zaliczyć przykro mi. Myślałaś że naprawdę Cię kocham. Naiwna.
P.S. Jestem dziś umówiony z Emmą zajebiście co nie.
Harry
P.S. Znowu ja wiem. Jesteś super w tych klockach może kiedyś to powtórzymy.
Harry "
Co jak on mógł. Ja mu wierzyłam. Nienawidzę go. Nie chcę żyć. To koniec. Nie chcę takiego życia.
Poszłam do łazienki wyciągnęłam żyletkę. To nie takie trudne. Tylko przyłożyć do ręki i pociągnąć. Dasz radę Maddie. Po chwili leżałam w kałuży krwi. I straciłam kontakt z rzeczywistością. Zemdlałam. Słyszałam tylko jak ktoś wchodzi do łazienki i zaczyna krzyczeć. Bierze telefon do ręki i dzwoni. Ale teraz całkowicie nic nie czuję.

*****************************

Hej mówiłam że rozdział pojawi się w niedzielę ale postanowiłam że wstawię go dziś. Chce odzyskać osoby które to czytały. Ostatni rozdział miał zero wyświetleń. Jest mi przykro że nikt nie docenia tego ile czasu straciłam na tego bloga. I nie wiem czy nie na marne go wogle piszę. Nikt go nie czyta więc chyba go szybciej skończę. Mam napisany epilog więc może napiszę z pięć rozdziałów i koniec. Chciałam dojść do czterdziestego ale już nie wiem. Decyzja zależy od was. Powierzam ją w wasze ręce.
Pa
Pati :'(

Rozdział XIX ,, Jeżeli nam na sobie zależy to do siebie wrócimy "

PRZECZYTAJCIE NOTKE POD POSTEM

Ubrałam swoją ulubioną turkusową sukienkę ,czarny sweterek i czarne baletki. Na to torebkę od Tiffan'ego.
A zapomniałam ,przecież jak wzięłam te ciuchy, oczywiście chłopacy są tak tępi że nie zauważyli że wróciłam do pokoju i znów uciekłam oknem.
Do klubu nie miałam daleko więc szybko się tam dostałam. Był to mój ulubiony klub. Czesto tam wychodziłam żeby oderwać się od rzeczywistości. Żeby zatopić ból w kolorowych drinkach.
Stojąc w drzwiach klubu ujrzałam osobę której za żadne skarby bym się nie spodziewała. Stała tam Emma. Teraz mój największy wróg. Ale wyglądała inaczej. Jej brąz włosy pokrywała blond farba a jej skórę pokrywała mała warstwa samoopalacza. Jak nie Emma, ale trzeba przyznać że wyglądała ładnie. Miałam złe przeczucie. Bałam się że coś kombinuje, ale może chce się zmienić.
- Maddie ! - i znów usłyszałam ten słodziutki głos. To była Emma.
- Emma ? - zapytałam, ale i tak wiedziałam, że to na pewno ona.
- Tak. Trochę się zmieniłam, ale też chce zacząć wszystko od nowa. Tęsknię za naszą przyjaźnią. Byłam zazdrosna że każdy chłopak za tobą latał, a za mną nikt. Przepraszam.
- Też trochę za tym tęsknię, ale nie mogę zapomnieć o tym co zrobiłaś.
- Wiem. Wybaczysz?
- Tak.
Powiedziałam i się przytuliłyśmy.
- Przyjaciółki? - zapytała z nutką nadzieji w głosie
- Tak. Co ty na to żeby napić się czegoś?
- Ok.
Po kilku drinkach, albo było ich kilkanaście, byłyśmy nieźle wstawione. Nie wiedzieliśmy co robimy, ale wtedy zabawa jest najlepsza.
**************************
Nie mieliśmy pojęcia gdzie może znajdować się Maddie. Szukaliśmy jej w każdym zakamarku domu, ale nigdzie jej nie ma. Pewnie jakoś wyszła, ale gdzie.
- Wiem gdzie może być. - powiedział jej tato - Obok jest klub gdzie lubiła chodzić wieczorami na imprezy.
- To idziemy. - powiedziałem
Bardzo blisko to było. Weszliśmy do środka i zauważyliśmy Maddie tańczącą z jakąś dziewczyną. Piękna blondynką. Nawet nie zwróciłem uwagi na Maddie tylko na tajemniczą dziewczynę. Jej piękne blond włosy podczas tańca pięknie spadały jej na twarz. Ja chyba się zakochałem. Miłość od pierwszego wejrzenia.
***********************
Przy drzwiach zauważyłam chłopaków i tatę. Jak oni mnie znaleźli. A no właśnie tato przecież wie że to jest mój ulubiony klub. Spojrzałam przez otwarte drzwi na dworze było już ciemno więc musze już trochę tu siedzieć. Zaczęłam się lekko kolebać. Obiecuje sobie że już nigdy się tak nie upije. Głowa mnie niemiłosiernie bolała.
- Maddie tu jesteś. - zawołali
- Zostawcie mnie zostaje tutaj z Em. - powiedział chociaż język strasznie mi się plątał
- Wracasz do domu jesteś pijana. - powiedział Harry z poczekaj ... z troską i z zmartwieniem w głosie? Dziwne trochę.
- Kochanie wracamy. - powiedział mój tato
Smuciło mnie zachowanie Nailla nie zwracał na mnie uwagi. Patrzał na tłum i raz czy dwa razy zerknął na Emmę. Nie ukrywam że jestem zazdrosna. Teraz od przyjścia do klubu spojrzał na mnie może raz.
- Naill coś się stało? - zapytałam mojego ukochanego
- Nic , jak ty byś się czuła na moim miejscu. Chciałem to wszystko z tobą wyjaśnić a ty uciekłaś z domu. - powiedział Naill ale można było wyczuć że kłamie
- Nie kłam nie o to Ci chodzi. Jeżeli chcesz skończyć ten związek to tylko mi powiedz. Ja ... Ja nie rozumiem po tym co przeszliśmy.  Po tych wzlotach i upadkach powinniśmy być pewni co do siebie czujemy. Pamiętasz co się działo. To ja raczej powinnam być nadal na Ciebie wściekła za te wszystkie kłamstwa. Za to że ukrywałeś przede mną że jesteś sławny. Za udawaną dziewczynę. I wiele innych. A ja ci to wszystko wybaczyłam a ty co.
- Nie oto chodzi. - powiedział zdezorientowany Naill
- Nie przerywaj mi! A może znów to było kłamstwo. To że niby mnie kochasz! Może wszystkie te chwilę które spędziliśmy razem nic dla Ciebie nie znaczą!
Naill jednak milczał w całym pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza. Naill chyba już od minuty nic nie powiedział. Zdenerwowało mnie to. Alkohol buzował we mnie jak nie wiem co.
- Powiedz coś do cholery!!!
- Jesteś pijana wróćmy do domu. - powiedział spokojnie ale bez przekonania czy to co mówi ma dla kogoś jakiś sens
- Ok. Jak chcesz!
Powiedziałam i wybiegłam z budynku co chwilę potykając się o własne nogi. Moje myśli zaczęły tworzyć wielką plątaninę.  Dobiegłam do domu i pobiegłam do swojego pokoju. Płakałam jak szalona. Co mu sie stało, gdzie jest mój Naill. Gdzie jest Naill dla którego tyle poświęciłam. Gdzie jest Naill dla którego uciekłam z domu ,bo nie chciałam żeby cierpiał. To nie jest już ten sam chłopak. A w szczególności, to nie jest ten chłopak w którym się zakochałam. Może Emma, może to jest przyczyna całego zamieszania. Naill może się ... może się w ... może się w niej ... może się w niej zakochał. Nie, nie, nieee !!! To byłoby niemożliwe. Pewnie Emmie spodobał się Harry i wreszcie sobie znajdzie dziewczynę. Ale nie Naill on nie.
Alkohol który jeszcze w dużej ilości znajdował się w moim organiźmie panował nade mną. Nie chciałam przez to popełnić błędu, którego będę żałować do końca życia.
- Maddie! - krzyczał Naill
- Co chcesz?!
Nie usłyszałam odpowiedzi ,ale za to usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
- Co chcesz ode mnie?
- Chce porozmawiać. - powiedział Naill swoim łagodnym i miłym dla uszu głosem
- O czym. Że to koniec. Że chcesz ze mną zerwać, bo to była tylko jedna wielka gra. A ja byłam zabawkom.
- Nie. Kocham Cię, ale nie wiem co się dzieje pomiędzy nami. Nie rozumiem. Zawsze było tak dobrze ,a teraz często się kłócimy.
- Kłócimy?! Słaba wymówka Horan. Może powinniśmy zrobić sobie przerwe. Może nie dorośliśmy do prawdziwego związku. Jesteśmy jeszcze dzieciakami. Jeżeli nam na sobie zależy to do siebie wrócimy. Racja ? - zapytałam z nadzieją w głosie
- Tak. Masz racje. Zależy mi na tobie ale obydwóm nam sie to przyda.
- Ok. Mogę ostatni raz Cię przytulić.
- Tak.
I chwilę później znalazłam się w objęciach Nailla.
- Wyjeżdżamy z chłopakami w trasę po jutrze.
- Szkoda.
- Pa.
- Cześć.
I wyszedł z pokoju ,odszedł. A ja zostałam sama z myślami. Byłam na siebie wściekła że pozwoliłam mu odejść. Miałam nadzieję że wróci i powie że tego nie chce ale tak nie było. Jednak to nie był już ten sam Naill. Przerwa chyba dobrze nam zrobi.


*******************

Sorry za długą nieobecność ale jestem na koloni i ledwo znalazłam wi-fi żeby napisać ten rozdział. Jeszcze raz sorry. A następny rozdział w niedzielę bo w sobotę wracam.
Pa
Pati ;*

niedziela, 29 czerwca 2014

ROZDZIAŁ XVIII ,, Poszukiwacz skarbów. "

- Co ??!! - krzyknął Naill - Ale jak przez okno?!
- No ze złości wyrzuciłam go ,a okno akurat było otwarte więc go tam wyrzuciłam. - tłumaczyłam się mu
- Ale jak ty teraz zamierzasz otworzyć te drzwi?
- Nie wiem. Wywarzycie jak będziecie sobie chcieli.
- Bo to taka łatwa sprawa.
- Nom.
- Ta bardzo śmieszne. - powiedział i na chwilę zapadła cisza ,ale długo nie trwała bo znów usłyszałam głos Nailla - No i powiedziała że wyrzuciła klucz przez okno i trzeba teraz wydarzyć drzwi. Chyba że któryś chce się pobawić w poszukiwacza skarbów.
- Nie raczej nie będzie nam się chciało. - powiedział najprawdopodobnie Harry
I dobrze bo to wywarzanie u nich może trochę potrwać więc okurat chwilę od nich odpocznę. Miałam ich już trochę dość. Cały czas mnie okłamywali, wszyscy. Nawet Naill co mnie najbardziej zabolało. Ktoś z zewnątrz powiedział pewnie by że to nic strasznego matko o takie coś być złym. Ale jednak nie wie jak to jest na miejscu właśnie tej osoby. Tylko nie rozumiem dlaczego tego mi nie powiedzieli. Ale może jeszcze nic nie stracone. Może jeszcze zbudujemy szczęśliwą rodzine ,może rodzice się zejdą. A ja wreszcie będę miała brata tak jak zawsze chciałam. Tak szczerze mówiąc to zawsze chciałam mieć brata.
Moje rozmyślania przerwał jakieś głosy.
- Wiem mamy jeszcze zapasowy klucz. powiedział mój tato
- Super to niech pan po nie idzie. - powiedział Naill
- Ok.
- Nie musicie się fatygować. - powiedziałam. Nie chciałam ich teraz widzieć. Może jakoś ucieknę. Popatrzyłam na okno a za nimi zauważyłam drzewo. Właśnie za oknem miałam drzewo. Podeszłam do okna i je otworzyłam. Usłyszałam wkładanego klucza do zamka. Przyśpieszyłam ruchy i już byłam na drzewie. Może zachowywałam się jak małe dziecko które nie dostało cukierka ale trudno. Gdy byłam już prawie na samym dole usłyszałam tylko jedno.
- Kurna gdzie ona jest. Uciekła. Zachowuje się jak dziecko. - powiedział Naill
- Chociaż chwilę od was odpocznę. - powiedziałam ale nie za głośno żeby mnie nie usłyszeli
- Słyszeliście. To chyba Maddie. - powiedział Harry
- Nie chyba Ci się przesłyszało. - powiedział Louis
Kamień spadł mi z serca. Gdyby mnie usłyszeli. By zaraz za mną pobiegli i tyle mojego spokoju. Pójdę na impreze i wrócę. 


------------------------------

Hejka to znowu ja. Sorki że trochę krótki ale jadę na kolonie i chciałam szybko napisać coś jeszcze. Teraz będzie przerwa 2 tygodnie. A potem wracam z nowymi pomysłami.
Pa :)
Pati :*

wtorek, 24 czerwca 2014

ROZDZIAŁ XVII ,, Chciałabym otworzyć ,ale wyrzuciłam klucz przez okno "

Dochodziło południe a ja leżałam jeszcze w szpitalnym łóżku. Promienie słońca nie oświecały mi twarzy bo na dworze padał deszcz. Myślałam nad swoim losem jaki dał mi Bóg. Został Ci rok życia powtarzał mi głos w mojej głowie. Jak chce wogle spędzić ten czas. Jest tyle rzeczy które chciałabym zrobić jest tyle na świecie rzeczy i miejsc jakie chciałabym zobaczyć. A teraz nic nie zobacze i nie zrobię. Mam dopiero osiemnaście lat a tyle mnie ominie. Już nie założę rodziny. Nie ułożę sobie życia z chłopakiem którego kocham. A miałam tyle planów na przyszłość i teraz co. Wszystko musze porzucić i o tych planach zapomnieć. Ale na całe szczęście nie zostałam sama. Mam jeszcze przyjaciół ,mam jeszcze Nailla.
Moje przemyślenia przerwał lekarz.
- Maddie możesz już wrócić do domu.
- Dziekuję. I do widzenia.
Stojąc już w drzwiach wyjściowych z pomieszczenia zatrzymały mnie słowa lekarza.
- Medycyna niestety jeszcze nie wymyśliła nic na tą chorobę. Przykro mi ,już nic nie da się zrobić. Jeszcze raz przykro mi.
Po słowach lekarza kilka łez spłynęło po moim policzku. Wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam do mojego domu. Założyłam kurtkę i weszłam na świeże powietrze. Deszcz swobodnie spadał na moje moje brązowe włosy. Niestety moja kurtka ani bluza nie ma kaptura. No trudno.
Mam nadzieję że chłopaki przywieźli moje torby do domu.
Podeszłam do drzwi ale nie musiałam się fatygować żeby je otworzyć bo Naill mnie w tym wyprzedził.
- Maddie wróciła. - zaczął wrzeszczeć Naill pewnie do chłopaków
- Tak wróciłam. Też się cieszę że Cię widzę. - powiedziałam a on mnie nagle przytulił
- Nigdy Cię już nie wypuszczę. Nigdzie mi już nie opuścisz.
- Ale ja wolę się nie udusić. Ok.
- Dobra. - powiedział i lekko zmniejszył uścisk. - Kocham Cię i nie pozwolę żeby ktoś mi Cię zabrał. Nie pozwolę żeby mi Cię zabrakło. Za żadne skarby.
- Ja też Cię kocham. Ale wieczorem mój tato przyjeżdża, żeby mnie odwiedzić. Więc muszą coś przyszykować do jedzenia.
- Odpuść to sobie nie wolisz ten czas spędzić ze mną.
- Wole ale nie mogę.
- Ok. Pomogę Ci. - powiedział a my nadal trwaliśmy w uścisku.
- Jak chcesz. - powiedziałam i podarowałam mu buziaka. Ale Naill nie był mi dłużny i oddał buziaka.
- Koniec tych czułości zaraz rzygnę. Za długo was wysłuchuje. I za długo się na to patrzę. Tej ostatniej sceny nie chciałem widzieć. - skarżył się Harry
- Jest zazdrosny bo jesteś ze mną i że się kochamy. Po prostu nikt Cię nie kocha. - mówił Naill
- Do szczęścia mi to nie potrzebne. - sprzeciwiał się Harry ale było widać w jego oczach ból
- Kiedyś znajdziesz miłość. Ja i Naill znaleźliśmy. A ty też ją kiedyś znajdziesz. - powiedziałam z czułością w głosie
- Dziekuję.
- Nie ma za co. Każdy zasługuje na miłość. - powiedziałam
- Czy mam się czuć zazdrosny lub zagrożony. - powiedział Naill
- Nie masz o co - zaczął Harry - Masz cudowną i wierną dziewczynę nie zmarnuj tego. - powiedział i wyszedł do kuchni. Chciałabym żeby znalazł sobie dziewczynę. Zasługuje na to. Naill mi opowiadał że kiedyś był bardzo zraniony przez taką jedną nie pamiętam jak miała na imię. Bardzo był później nieobecny i nie chciał z nikim rozmawiać. Musiała go bardzo zranić. Po tym wszystkim zasługuje na to by znaleźć tą jedyną.
- Nail musimy mu znaleźć dziewczynę. - szepnęłam mu na ucho żeby kędzierzawy nie usłyszał
- Czemu chcesz mu pomóc.
- Nie wiem. Po prostu sądzę że jednak zasłużył sobie żeby znaleźć tą jedyną. Każdy na to zasługuje.
- Ok. Ale zrobię to tylko dlatego że Cię kocham.
- Dziekuję. - powiedziałam i przy okazji obdarowywując go buziakiem w policzek - Znasz jakąś dziewczynę. Żeby była fajna ,zabawna i ładna.
- Ym pomyślmy ... Tak Ciebie.
- Ej nie żartuj sobie.
- Co mówię prawdę.
- Ale wiesz o co mi chodzi.
- Jedyną taką dziewczyną jaką znam jesteś ty. Ale mówię poważnie. Po prostu nie zwracam uwagi na inne dziewczyny. Ty jesteś dla mnie tą jedyną.
- A ty moim jedynym.
- Ej a ty wogle dałaś adres swojemu tacie.
- Zapomniałam. Dzięki.
Jak mogłam o tym zapomnieć. Wzięłam telefon i wystukałam sms-a do taty z napisanym adresem.
- Powiesz mu że jesteśmy razem. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie.
- Raczej tak. Szczerze mówiąc boje sie jego  reakcji. Nie wiem jak się zachowa. Jednak to jest mój pierwszy poważny związek.
- Jeżeli uważasz że to jeszcze za wcześnie żeby mówić mu o nas to ok.
- Chce.
- To dobrze.
Naill nie pozwolił dojść mi do słowa bo złączył nasze usta pocałunku.
- A oni jak zwykle nie szczędzą sobie czułości. - i tą cudowną chwilę przerwał nam Louis
- Wiecie co to jest miejsce publiczne. Człowiek chce sobie przejść przez salon a tu ... Takie coś widzą. Chamstwo. - powiedział Liam
- Bez przesady już to dzisiaj słyszeliśmy. - powiedział mój chłopak
- Jesteście ... Ach szkoda gadać. - powiedział Liam
- A właśnie Maddie czy moglibyśmy przez jakiś czas zamieszkać? - zapytał Louis
- A co się stało.  - zapytałam
- Nie nic tylko nas z tamtąd wyrzucili. - powiedział Louis
- Ok. Tylko mi domu nie rozwalcie. - powiedziałam - Ale będzie lekki problem gdzie mielibyście spać. Mam tylko wolne 4 miejsca. - powiedziałam
- Dobra to Naill śpi z tobą i wszyscy są Happy. - powiedział Zayn
- Ok. - powiedziałam - Niech wam będzie.
Naszą bardzo ciekawą konserwację przerwał dzwonek do drzwi co oznaczało że pewnie przyszedł mój tato. I się nie myliłam to był mój ojciec.
- Tato cześć. Dawno Cię nie widziałam.
- Mi też Cię miło widzieć.
- Chodź muszę Ci kogoś przedstawić. Znaczy kilka osób.
- Jasne.
Weszliśmy do środka. W salonie siedziało całe One Direction.
- Tato to jest Harry , Liam , to jest Zayn , to Louis ,a na sam koniec Nail. Naill jest moim chłopakiem. - powiedziałam. Podeszłam do Nailla a on objął mnie ramieniem.
- Miło mi pana poznać. - powiedział Naill podając rękę mojemu tacie
- Mi także. Ale Maddie jest bardzo ważna rzecz którą muszę Ci powiedzieć. Ale nie wiedziałem że ty go znasz.
- O co chodzi tato.
- Ty masz brata.
- Co ?!
- Masz brata. Jest nim Louis.
- Że co Louis ten Louis jest moim bratem ?! I teraz po tylu latach raczyłeś mi to powiedzieć?!
- Przepraszam. - powiedział widać że był smutny.
- A ty to wiedziałeś? - zapytałam z nadzieją że wszyscy tego przede mną nie ukrywali
- Wszyscy o tym wiedzieliśmy. - powiedział Harry
- Naill ty też ?! - powiedziałam ale będąc już strasznie wkurzona
- Tak. - odpowiedział smutno
- Jak mogliście przed mną to ukrywać. Zawsze myślałam że nie mam rodzeństwa. Już teraz wszystko widzę.
Powiedziałam i z płaczem uciekłam. Nie miałam gdzie uciec więc uciekłam do pokoju i zamknęłam go na klucz. A klucz wyrzuciłam.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Od dzieciństwa myślałam że jestem jedynaczką i że nie mam nikogo. Całymi dniami siedziałam i rozmyślałam jak to by było gdybym miała brata. Wtedy ochroniłby mnie przed wszystkimi niemiłymi żartami jakie fundowali mi w podstawówce. Może teraz miałam super w szkole ale kiedyś tak nie było. Byłam kozłem ofiarnym. By mi pomógł. Ale to mnie boli że nawet Naill mnie okłamał.
- Maddie kochanie otwórz! - krzyczał Naill
- Maddie! - nadal krzyczał - Obiecałem im że Ci nie powiem. Dotrzymuje obietnic więc nie mogłem. Kocham Cię i nie chce się z tobą kłócić. Gdybym mógł ... ,gdybym wiedział że to tak się skończy inaczej bym to skończył. Całkowicie inaczej. Proszę otwórz jestem sam.
- Chciałabym otworzyć ale wyrzuciłam klucz przez okno.

*****************

Hej :*
Sorki za moje nieobecności ale nie miałam ostatnio czasu. Jest rozdział sorry że trochę krótki ale więcej nie wycisnę z siebie. Na ten rozdział wena się skończyła. Mam nadzieję na komentarze bo jest ich masakrycznie mało i chce jeszcze powiedzieć że opowiadanie skończy się na 30 min. Chyba że wena się skończy to troszkę wcześniej.
Pa
Pati :*

czwartek, 19 czerwca 2014

ROZDZIAŁ XVI ,, A więc zostało Ci mało czasu. Może jakiś rok ,a potem ach... "

Dzień minął nam super cały dzień nad jeziorem. W dodatku pogoda cudowna. Szkoda ,że dzień się już kończy. Ale to co dobre szybko się kończy. Chyba nic mnie już nie zaskoczy. Ten wyjazd to był najlepszy pomysł na jaki mogli wpaść. Słonce kończyło swoją trasę żeby ukryć się za widnokręgiem. Był to cudowny widok. Piękny.
Nagle ktoś zakrył mi oczy.
- Kto to. Naill to ty odpowiedź do cholery.
- Dziewczynki takich słów nie używają. - usłyszałam głos Horana
- Horan głupku co ty wyrabiasz.
- Ej to zabolało ale co tam. Zaraz zobaczysz.
Szliśmy do ... właśnie nie wiem gdzie idziemy. Aż w pewnym momencie Naill się zatrzymał i odkrył mi oczy.
- Gdzie ty ... - chciałam coś powiedzieć ale gdy zauważyłam miejsce gdzie on mnie zabrał zaniemówiłam - Naill ale co to.
- Przecież mieliśmy mieć kolacje razem tak.
- No tak. Ale kiedy ty to uszykowałeś. To miejsce jest piękne.
- Już kiedy chłopaki podali pomysł z wyjazdem od razu wpadłem na ten pomysł.
- Dziekuję.
Powiedziałam i usiedliśmy na kocu który znajdował się przed jeziorem przy zachodzie słońca. O myśli o tym już zbierało mi się na łzy. Nigdy nie pomyślałabym że będę kiedyś tak szczęśliwa.
- Cieszę się że Ci się podoba.
- A jak mogłoby się nie podobać.
- Nie wiedziałem zbytnio co lubisz. Czy lubisz takie miejsca.
- Trafiłeś w dziesiątkę.
- Chciałem Ci tylko powiedzieć że Cię kocham.
- Jesteś słodki.
- Ach ten ja.
- Ja też Cię kocham.
Powiedziałam i podarowałam mu buziaka.
- Nie wiem co Ci powiedzieć. Jest tyle rzeczy które chciałbym Ci powiedzieć ale nie wiem jak. Od razu jak Cię zobaczyłem, już obruciłaś mi świat do góry nogami. A kiedy musiałem udawać że nic do ciebie nie czuję. To było dla mnie straszne. Nie wiem czym sobie zasłużyłem żeby być z tobą. Kocham to dla mnie za małe w znaczeniu słowo. Zdecydowanie za małe.
- Też tak uważam. Ale nie sądzisz że to dzieje się za szybko.
- Nie wiem.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia.
- Nigdy nie wierzyłem ale kiedy cię zobaczyłem uwierzyłem.
Między nami zapadła cisza ale nie czuliśmy się niezręcznie czuliśmy się cudownie razem. Oparliśmy się o siebie i patrzyliśmy na zachód słońca. Mogłabym tak siedzieć do końca życia. Ale szara rzeczywistość nadal trwała i będzie trwać. Wiedzieliśmy o tym ale się nie przejmowaliśmy bo byliśmy razem. Zawsze coś się stanie ale w związku potrzebne jest zaufanie. Przed nami wiele sprzeczek i problemów ale my się tym nie zamartwialiśmy.
I tą cudowną atmosferę przerwał mój telefon.
,, Maddie musimy porozmawiać to bardzo ważne. Przylecę jutro. Napiszesz nam adres a mi będziemy wieczorem.
Pa Tato. "
- Co się stało.
- Nic tato do mnie napisał że jutro przyleci i musimy porozmawiać.
- Ciekawe o co chodzi.
- Masz racje.
Jeszcze godzinkę tam posiedzieliśmy. I wróciliśmy do hotelu. Mieliśmy wszyscy ten sam apartament więc nie trudno było znaleźć. Krzyki było słychać na dworze.
Znaleźliśmy pokój i do niego weszliśmy.
- I jak kolacja się podobała. - zapytał Harry
- Bardzo ,cudowna.
- To się cieszymy. Jednak pomagaliśmy w przyszykowaniu tego wszystkiego. - powiedział Louis
- To gratuluję bo było cudownie. Naprawdę. - powiedziałam - Sorry że was zostawiam ale jestem zmęczona. Który to mój pokój.
- Ty będziesz w pokoju z Naillem. - powiedział zadowolony Harry - Ten pokój. - i pokazał palcem na drzwi
- Ale że co. - powiedziałam zdziwiona
- No przecież jesteście razem to o co chodzi. - powiedział Harry
- No ale wiesz jesteśmy razem może jeden dzień.
- Jeżeli nie chcesz to ja będę spać w salonie. - powiedział chyba lekko smutny Naill
- No dobra ok. Niech będzie chociaż trochę masz racje. Ale trochę się zaskoczyłam. Ja idę. Dobranoc.
Powiedziałam i udałam się do mojego pokoju który dziele z Naillem.
Jak zwykle prysznic i położyłam się do łóżka. Nie minęło nawet kilka chwil a już odpłynęłam.
,, Dzisiaj mam się spotkać z Naillem. Lily mi powiedziała że widziała go jak kupował pierścionek zaręczynowy. Wie też dlatego bo pytał się jej czy jest ładny. Więc możliwe że chce mi się oświadczyć. Jesteśmy razem 5 lat więc może uznał że to wystarczy by być stu procentowo pewny swoich uczuć. Ja byłam pewna już dawno ale to nie ważne. Jestem taka szczęśliwa. Dochodzi ósma więc zacznę się już szykować. Ubrałam się tak jak na co dzień. Zwiewna sukienka i baletki. Twarz jak zwykle pozostawiona w naturalnym stanie. Zeszłam po schodach do salonu. Na stole leżała karteczka.
,, Spotkajmy się pod restauracją. Jeżeli zależy Ci na nas będziesz wiedziała o którą chodzi. "
Jak mogłabym nie wiedzieć. Nasza pierwsza randka w Londynie. To pewnie ta restauracja.
Wzięłam torebkę i klucze. Na dworze nie było tak źle więc nie zakładałam nic na ramiona. Ruszyłam w stronę restauracji.
Byłam tuż pod wejściem kiedy zauważyłam Nailla z Maya. Kłócili się ale Naill to zaspokoił pocałunkiem. Jak on mógł , jak wogle mogłam mu wtedy uwierzyć że to było kłamstwo. I że jeszcze psuł dobre imię Davida. On nie miał jak się sprzeciwić bo nie żył. A Naill to perfidnie wykorzystał.
Na moje nieszczęście musiał mnie zauważyć.
- Maddie to nie tak jak myślisz.
- A niby jak.
Krzyknęłam przez łzy i zaczęłam biec w stronę domu. Ścieżkę do domu zagradzała mi tylko ulica. Oczy miałam całe zalane przez co nie widziałam prawie nic. Tylko światła odbijające się o moje oczy.
Gdy już byłam na środku drogi zatrzymało mnie auto które jechało prosto na mnie. Nic nawet nie zdążyłam powiedzieć. Bo byłam nieprzytomna.
Jedyne co pozostało to ból. Ale od bólu fizycznego gorszy był ból psychiczny. Który zafundował mi Naill. "

Nagle obudziłam się z krzykiem. To był tylko sen, to był tylko sen. Powtarzałam sobie w myśli. Zauważyłam na zegarze że jest trzecia w nocy. Mam nadzieję że nikogo nie obudziłam.
- Co się stało. - zapytał zatroskany Naill
- Zły sen nic więcej. Chodź spać.
- Dobranoc.
Powiedział i wtuliłam się w niego jakbym chciała żeby nigdy nie uciekł ani nie zostawił.
Resztę nocy spędziłam w silnych ramionach mojego ukochanego. Ale zawsze musi przyjść szara rzeczywistość.
Ale to było najgorsze że bardzo silny ból głowy nie dawał mi spokoju.
Postanowiłam dlatego wstać. Wezmę tabletkę i będzie dobre.
W salonie nikogo nie było więc spokojnie mogłam zażyć tabletkę bez żadnych zbędnych pytań.
Jedna tabletka ale ból nie ustaje a wręcz się powiększa.
Godzina mija a ból się zwiększa.
Druga tabletka ale ból nie zmniejsza się.
Trzecia tabletka i nic.
Aż gdy wstałam żeby wziąć następną straciłam przytomność.
******************
Apartament budził się do życia. Nail jednak pierwszy wrócił do świata żyjących.
Ruszył do salonu żeby pooglądać telewizor. Przeszkodził mu tylko widok jego ukochanej leżącej nieprzytomnej na ziemi. Koło niej leżała tylko pusta paczka po tabletkach przeciw bólowych.
- Maddie , Maddie obudź się. Nie żartuj. Ej. Maddie ! Maddie ! - krzyczał zdenerwowany a zarazem zrozpaczony chłopak
Dziewczyna nie reagowała. A on coraz bardziej się denerwował.
- Ej chłopaki budźcie się. - wrzeszczał Naill
- Co się stało. - zapytał Louis ale gdy zauważył Maddie żałował że się zapytał - Co jej się stało. Dzwońcie na pogotowie. Już. Szybko !
Tak jak kazał Louis tak zrobili. Harry wziął telefon i wybrał numer pogotowia.
- Już jadą. - powiedział i spojrzał na Naill który stał nad Maddie cały we łzach - Będzie dobrze. Nie wiemy co się stało. Może nic się jej wielkiego nie stało. Może tylko osłabła.
- Może masz racje.
Chwilę później pogotowie zabrało Maddie. Ale to nie koniec.

*********************
Obudziłam się w łóżku szpitalnym.
Ten ból nie dał mi spokoju i musiałam przedobrzyć z tabletkami. Albo nie wiem co. Myślałam że jestem tu sama ale gdy całkowicie się ocknęłam zauważyłam zmartwione twarze moich przyjaciół.
- Hej.
- Maddie wreszcie się obudziłaś. Martwiliśmy się. - zaczął Naill - Co Ci się stało?
- Nawet nie wiem. Głowa mnie piekielnie bolała. Więc poszłam do salonu po tabletkę i wzięłam ich kilka ale ból był coraz mocniejszy. A na sam koniec po prostu zemdlałam. A teraz leżę tu z wami.
- Już się obudziłaś to dobrze ,ale mam dla Ciebie złą wiadomość. - mówił lekarz - Twoja choroba się wzmocniła.
- Ale mówili mi że już prawie wyzdrowiałam. Że jest duża szansa że wrócę do normalnego życia.
- Ból głowy był objawem właśnie twojej choroby. Nie chce Cię straszyć ,ale moja praca każe mi to Ci powiedzieć. A więc zostało Ci mało czasu. Może jakiś rok ,a potem ach... Rozumiesz.
- Rozumiem. - Chciałam udawać twardą i obojętna ale nie potrafiłam, cała zalałam się łzami. Nie chciałam żeby oni to słyszeli. Ale też cieszyłam się bo znalazłam się w ramionach Nailla. - Nie da się nic jeszcze zrobić.
- Leczenia które przechodziłaś pomogły Ci ale chwilowo. Twój przykład jest trochę inny niż innych ludzi z tą chorobą. Twoja choroba jest tak jakby to nazwać bardziej wścibska i lubi zmylić posiadacza. Tak jak zrobiła z tobą. Przykro mi ale lepiej wykorzystaj te ostatnie chwile jak najlepiej. A wy jej w tym pomóżcie.


***********************

Hej sorry za moją długą nieobecność ale koniec roku i nie miałam czasu. Ale teraz kiedy będą wakacje nadrobię to trochę.

piątek, 6 czerwca 2014

ROZDZIAŁ XV ,, Teraz na pewno będę szczęśliwa. "

Kanapki były już gotowe. Weszliśmy do salonu i położyliśmy na stole. Jakimś dziwnym trafem wszyscy goście wyparowali. Zostaliśmy tylko ja One Direction Lily i Iz. Właśnie miałam pogadać z Iz.
- Iz się obudziła. - zapytałam schodzącą ze schodów Lily
- Tak właśnie się ubiera. A wy jesteście razem ? - zapytała dopiero teraz się skapnęłam że siedzę na kolanach Nailla
- Yyy ... Tak. - powiedzieliśmy
- Ale przecież ty mówiłeś że ...
- Ja ci później wszystko wyjaśnię. A tak na marginesie wieczorem idziemy na kolacje.
- Ok ,ale musisz mi to wyjaśnić.
- Spoko.
Naszą rozmowę przerwał hałas schodzącej ze schodów Iz i chłopaków oczywiście nie licząc Zayna i Nailla.
- O cześć. - powiedzieliśmy
- Co tu się dzieję. Maddie i Naill ale przecież on. - powiedział Harry
- Naill może powiedź im o co chodzi. - powiedział Zayn
- Mów. Należą nam się wyjaśnienia. - powiedzieli wszyscy
- Ok. - powiedział Naill i opowiedział nam całą historię od początku do końca. - Więc dlatego ta cała szopka była. Nie chciałem ale musiałem. On mógł jej coś zrobić.
- To takie słodkie. Mam nadzieję że będziecie razem szczęśliwi. - powiedział Harry i Louis
- Dzięki. Teraz na pewno będę szczęśliwa. - powiedziałam Naillowi do ucha
- Co tak szepczecie. - powiedziała Iz
-Nic ale Iz muszę z tobą porozmawiać.
- Ok to chodź do góry.
- Spoko.
Weszliśmy do pokoju i usiadłyśmy na moim łóżku.
- Iz mam pytanie które męczy mnie od czasu kiedy do mnie przyjechaliście.
- Chodzi ci o to - pokiwałam potwierdzająco głową - Justin po twoim wyjeździe strasznie się zmienił. Zaczął się stawać niemiły, arogancki i nieprzyjemny. Zaczął się puszczać jak dziewczyna. Nawet raz mnie przeleciał i zostawił. Wybaczyłam mu ale nadal czuję złość.
- Rozumiem dlatego. Nie wierzę że tak się zmienił.
- Niestety. Dlatego nie chciałam żeby znów Ci się spodobał bo wiedziałam że Cię zrani.
- Dziekuję.
- Za co.
- Nie wiem. Pomożesz mi przyszykować sie na kolacje z Nailem.
- Ok.
- Chodź do nich.
- Spoko.
Zeszłyśmy do salonu wszyscy już tam siedzieli.
- Dobra już jesteście więc mamy plan na dziś.
- Jaki. - zapytałam
- Pomyśleliśmy że skoro dziś jest taka ładna pogoda. Co w Londynie żadko bywa. Więc pomyśleliśmy żeby pojechać nad jezioro. - powiedział Naill
- Jasne będzie fajnie.
- To super jest już 12 to może się już zbierajmy. Znam takie super miejsce ale do niego jest ponad godzina drogi. Więc się już szykujcie dziewczyny żebyśmy nie musieli długo czekać. - powiedział Liam
- Ok. - powiedziałyśmy z dziewczynami
- To my idziemy wszystko spakować i się przebrać. Dobra. - powiedziałam
- Dobra to chodź. - powiedziała Lily i zabrała mnie i Iz na piętro
Na początku się przebrałyśmy. Założyłam swoje ulubione czarne bikini i na nie założyłam białą zwiewną sukienkę. Do tego białe baleriny. Twarz pozostawiłam bez makijażu. Dziewczyny też były już gotowe dlatego zaczęłyśmy pakować różne rzeczy. Gdy mieliśmy wszystko spakowane zeszliśmy do chłopaków który czekali na nas przed drzwiami wejściowymi.
- Co tak długo.
- Nie marudź. Idziemy? - zapytałam
- Idziemy.
Powiedzieli i wyszliśmy z mojego domu.
Droga nie zajęła nam dużo czasu tylko godzinka i znaleźliśmy się pod jakimś pensjonatem.
- Co my tu robimy.
- Mówiłem że znam takie super miejsce. Ale to jezioro zobaczyłem jak byłem tu na wakacjach w tym pensjonacie. I z chłopakami wymyśleliśmy żeby tu spać. Wynajmiemy jakiś mały apartament i wrócimy do domu jutro. - powiedział Liam
- To będzie ciekawy dzień. - powiedziałam szczęśliwa ale w głębi duszy byłam trochę smutna że nasza kolacja teoretycznie odwołana. Mówi się trudno i idzie się dalej.
- Chodźcie. - z moich przemyśleń wyrwał mnie głos mojego ukochanego

**********************

Hej sorry że długo nie było i że w dodatku jest krótki ale teraz koniec roku ja jestem w szóstej klasie więc muszę poprawić oceny a chce się dostać do takiego dobrego gimnazjum i nie mam teraz za dużo czasu na bloga. Ale obiecuje że jak oceny będą wystawione to rozdział będzie czyli za tydzień.
Pa
Pati :*

wtorek, 3 czerwca 2014

ROZDZIAŁ XIV ,, Więc tak. Ja ty 20 kolacja kocham Cię. "

- Maddie ... nie.
- Widzisz jak się boisz.
- Daj spokój. Idę a ty idź spać.
- Dobranoc tchórzu.
Powiedziałam i odpłynęłam do krainy snów.
Obudził mnie straszny ból głowy. Takie uroki kaca. Bez zastanowienia wstałam i ruszyłam do kuchni po tabletki. Wyszłam na korytarz na którym leżeli jacyś ludzie. Trochę mnie to rozbawiło ale nieważne. Teraz miałam jeden cel który się nazywał tabletka na ból głowy.
Gdy wchodziłam do kuchni tam już ktoś był. Był to Zayn. Był bardzo smutny chyba że to było zmęczenie.
- Coś się stało?
- Co byś zrobiła gdyby ktoś cię o coś strasznie błagał ale ty nie jesteś w stanie tego zrobić.
- Nie wiem nie byłam nigdy w takiej sytuacji.
- Jasne, musisz pogadać z Nailem ja coś sądzę że ukrywa coś bardzo ważnego.
- Ale o co chodzi.
- Po prostu z nim pogadaj.
- Ok.
Jeszcze tylko sięgnęłam po tabletki i wyszłam z pomieszczenia. Chciałam poszukać Nailla ale długo szukać nie musiałam bo właśnie schłodził po schodach.
- O hej Nail. Musimy pogadać ale tak na poważnie.
- Ok. - powiedział przygnębiony
O co mu chodziło. Moja głowa była cała zapełniona myślami. Nadal jednak kochałam Nailla. Był moją drugą prawdziwą miłością. A licząc osoby które jeszcze żyją. To teoretycznie pierwszą.
Weszliśmy do mojego pokoju.
- Zayn mi mówił że coś bardzo ważnego ukrywasz. Mów.
- Nie mogę. Obiecałem mu. A raczej to ... Yyy nie ważne.
- O co chodzi.
Nie odpowiedział tylko spojrzał mi w oczy. Biło od niego ciepło. Jakby nie wiem sama. Jakby coś go przytaczało i nie dawało spokoju.
- Nie mogę. Ale on przecież ...
- Kto do cholery.
- David.
- Co on.
- On ... on ... to on mi kazał to wszystko powiedzieć. Ja nigdy nie chciałem być z tą całą Mayą. Później musiałem udawać że Cię nie kocham. Kocham Cię jak nikogo innego. Tylko Ciebie ale on mnie szantażował. Mówił że coś mi zrobi. Dlatego się odsunąłem i dlatego odegrałem tą całą szopkę. Ale kiedy on już nie żyje nic mi nie zrobi. A kiedy usłyszałem że jego wspólnik też umarł. Nie muszę już ukrywać i kłamać. Wiem że ty mi tego nie wybaczysz następne kłamstwa. Ale on by coś ci jeszcze zrobił. Bałem się o Ciebie. Kocham Cię.
- Naill na pewno mnie nie kłamiesz. Jja też cię kocham ale boje się że to następne kłamstwo. David mógł być do tego zdolny ale jednak. Przepraszam.
- Maddie. Zapytaj Zayna. Jemu może uwierzysz.
- Pa.
Wyszłam zszokowana z pokoju. Muszę zapytać Zayna czy to prawda.
- Zaaaaaayn. - wołałam przyjaciela
- Co się stało.
- Zayn to prawda że Nail szantażowany.
- Tak. Wiedział że jeszcze jego wspólnik jest na wolności ale jak się dowiedział że wiesz. To postanowił Ci to powiedzieć. Maddie Naill na prawdę Cię kocha. Prosił mnie żebym się tobą zajął bo on nie może. Czy ktoś komu osoba jest obojętna prosi o takie coś.
- Nie. Czyli to prawda. On na prawdę mnie kocha. Ale ja go też kocham. Muszę mu to wiedzieć. Racja.
- Tak leć już do niego.
- Pa.
Wbiegłam do swojego pokoju w którym na łóżku siedział smutny Naill.
- Nail wierzę Ci i cię też kocha.
Powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję.
- Nie pozwolę żeby ktoś mi cię zabrał. Kocham Cię. I nigdy nie zostawię.
- Ja Ciebie też.
- Co ty na to żebyśmy poszli dziś wieczorem na kolacje.
- Z tobą zawsze.
- Ale muszę Cię o coś zapytać. Maddie czy ty chcesz zostać moją dziewczyną.
- Tak. - powiedziałam i go przytuliłam
- Więc tak. Ja ty 20 kolacja kocham Cię.
- To mi się podoba.
- Mi podobasz się ty ale ok.
- A ty mi nie. - i wystawiłam mu język
- Zrywam z tobą.
- Żartowałam.
- Ok wybaczam Ci. Ale jest rzecz za którą cholernie tęskniłem. Po wylocie z Californi.
- Jaka.
- A taka.
Powiedział i złączył nasze usta w jedno. I znów motyle w brzuchu czemu on na mnie tak działa. Nogi mi się rozpłynęły. Na całe szczęście siedziałam bo bym się przewróciła.
- Dziekuję. - powiedział
- Za co.
- Że mi uwierzyłaś.
- Po prostu Ci ufam.
- Dziekuję.
- Dobra co ty na to żeby zrobić śniadanie.
- Spoko.
Wziął mnie za rękę i zeszliśmy do kuchni. Zayn nadal tam był i strasznie się zdziwił widząc nas razem trzymających się za ręce.
- Co się stało. - zapytałam
- Jesteście razem ?
- Tak.
- Gratulacje. - powiedział i szczerze się do nas uśmiechnął
- Chcesz śniadanie z Maddie będziemy robić.
- Ok. Pomóc?
- Nie trzeba. - powiedziałam
Z Nailem wzięliśmy się za robienie kanapek. Dzień super się zaczął. Ale mi została do wyjaśnienia jedna sprawa.


**********************

Hej
mam nadzieję że się podoba
niezła zmiana wydarzeń pewnie myśleliście że Maddie będzie z Zaynem a tu bam jest z Naillem. Czekam na wasze opinie w formie komentarzy i
Pa
Pati :*

sobota, 31 maja 2014

ROZDZIAŁ XIII ,, Nie wiedział czy ją kocha. "


Było same południe więc zbytnio dużo pomysłów nie przychodziło mi do głowy. Byłam na nich wkurzona dlaczego żeby odreagować położyłam się , na uszy założyłam słuchawki i puściłam muzyka. Melodia piosenki chłopaków którą poznałam i pokochałam otulała moje myśli. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.
- Lily budź się.
- Co się dzieje. Pali się czy co że mnie budzisz.
- Nie po prostu przebierz się w to.
Lily podała mi szare rurki z ćwiekami w niektórych miejscach. I białą bluzkę z flagą Ameryki ,a do tego miałam założyć czarne conversy.
- Po co.
- Idź i mnie nie wkurzaj.
- Ok. Już idę MAMO.
- Do łazienki.
Weszłam do łazienki i ubrałam to co dała mi Lily. Ale gdy zauważyłam moje włosy które były w totalnym nie ładzie. Musiałam to zmienić bo nie wiedziałam co Lily planuje. Ale na pewno nie impreze moge się założyć. Lily nie lubi robić niespodzianek ani ich dostawać. Czyli to odpada. Włosy związałam w luźnego kucyka. Nie robiłam jakiegoś wielkiego makijażu tylko moje oczy zostały pomalowane maskarą.
Wyszłam z łazienki do pokoju. Rozejrzałam się po pokoju w którym nie było już szatynki. Więc pewnie jest w salonie lub kuchni. Postanowiłam pójść do niej się spytać o co jej chodziło.
Schodząc po schodach zauważyłam tylko to że w całym domu światło świeciło się tylko na schodach na których byłam. Lekko się przestraszyłam ale nie wiem czemu.
- Lily o co tu do cholery chodzi już dziś wystarczająco mnie wykurzaliście żeby teraz sobie ze mnie jaja robić.
Powiedziałam i zeszłam w stronę salonu żeby włączyć światło.
Podeszłam i już światło zaczęło rozświetlać moje mieszkanie. Gdy do moich uszu doszły słowa ,, wszystkiego najlepszego " a moim oczom ukazał się mój salon cały udekorowany w serpentyny i balony i wogle.
- Wszystkiego najlepszego Maddie. - powiedziałam Liy
- Nie spodziewałam się. Kogo to był pomysł.
- Zayna i Harrego. - powiedział Nail
- Dziekuję kochani. Myślałam że zapomnieliście. - powiedziałam i przytuliłam obydwóch chłopaków
- Jak byśmy mogli zapomnieć. Ej to nie fair. Ona jest starsza od nas. - powiedział Naill
- Oprucz mnie i Louisa i Harrego. - zaczął wymieniać Zayn - Ty jesteś najmłodszych Naill i Lily.
- No.
- Wszystkiego najlepszego Maddie. - powiedział Zayn
- Dziekuję. - powiedziałam i go przytuliłam
- Mam coś dla Ciebie. Proszę. - powiedział i podał mi małe pudełeczko.
- Co to.
- Poczekaj. Zamknij oczy.
- Ok.
Zamknęłam oczy i poczułam zimny dotyk jakiegoś łańcuszka na mojej szyi.
- Otwórz oczy.
Otworzyłam a moim oczą ukazał się piękny naszyjnik w kształcie połówki serca.
- Mam nadzieję że się podoba. Nie wiedziałem co lubisz zbytnio i w ogóle.
- On jest piękny. Dziekuję. A gdzie druga połowa.
- Jest w pudełku. Będziesz mieć dla kogoś. Nie wiem to twój prezent zrobisz z nim co chcesz. Ale pod tym jeszcze jest bransoletka.
- Jesteś niemożliwy i kochany.
Musiałam go przytulić.
- A my to co my też mamy prezenty. - powiedziała reszta
- Dzięki. Ale skąd wzięło się tu tyle osób.
- To nasi znajomi. Powiedzieliśmy że masz urodziny że jesteś naszą przyjaciółką i że muszą tu przyjść. Ale mamy gościa niespodziankę. Chodź tu.
- Hejka wszystkiego naj Mad.
- O Iz przyjechałaś tu specjalnie.
- Tak dla ciebie.
- Nie mogę w to uwierzyć.
Zabawa się rozkręcała. Odebrałam wszystkie prezenty. I zaczeło się. Byłam upita i szajba dobiła mi do głowy. Nie wiedziałam co robie.
Gdy nagle podszedł do mnie Zayn.
- Jak tak Maddie. Impreza się podoba.
- Tak ale ty bardziej. - powiedziałam wogle nad sobą nie panując. Nie mogłam nad sobą zapanować. Za dużo alkoholu.
- Jesteś pijana może lepiej się połóż.
- A pójdziesz ze mną.
- Tak pójdę.
Co ja robię do cholery.
**************
- Chodź kochany.
Powiedziała Maddie uwodzicielskim głosem.
- No idę idę. - powiedział Zayn
Weszli dio pokoju Maddie. Maddie położyła się na łóżku. Zayn chciał już wyjść ale przeszkodziła mu w tym Maddie która do niego podbiegła.
- Gdzie się kochanie wybierasz. Obiecałeś że pójdziesz ze mną spać. A nie do pokoju.
- Maddie jesteś pijana nie wiesz co mówisz.
- Wiem akurat wiem. Jesteś po prostu tchórzem. Boisz się.
- Ja niczego się nie boję.
- Ta na pewno. Boisz się że się we mnie zakochasz.
- Może. - powiedział ledwo słyszalnie
- Wiedziałam. Ale ja zrobię wszystko żebyś się zakochał.
Powiedziała po czym wpiła swoje usta w usta Malika. Pocałunki z niewinnych stawały się coraz to bardziej zachłanne i pożądliwe. Obydwoje tego chcieli ale jednak nie chcieli to było bardzo skomplikowane. Rzucili się na łóżko. Maddie chciała ściągnąć już bluzkę mulata ale on zrozumiał że ona jest pijana i ją by w pewnym sensie wykorzystał. Chciał tego ale nie chciał. Nie wiedział czy ją kochał czy to tylko była jego przyjaciółka. Nie wiedział.

*******************

Hejka sorry że krótki i wogle ale dzisiaj szybko pisałam żeby coś wstawić. Sorry że długo nie było ale moi rodzice nie wiedzą że pisze bloga i przez to że laptop jest mamy nie mogę na nim pisać. Dlatego każdy rozdział jest pisany na telefonie. A ostatnio miałam karę na telefon więc nie miałam jak napisać. Jeszcze raz sorry.
Pati :*

wtorek, 27 maja 2014

ROZDZIAŁ XII ,, Moi rzyjaciele. Zaczynam w to wątpić "

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju. Byłam cała w skowronkach bo wiedziałam że dziś jest mój dzień. Nic nie zapowiadało mi go zepsuć, bo dziś moje osiemnaste urodziny. Szczerze mówiąc bałam się że nie dożyję tego dnia. Na całe szczęście Zayn namówił mnie żebym chodziła regularnie na leczenia. Pewnie gdyby nie on spędzałabym urodziny z babcią. Pewnie nikt nie pamięta o moich urodzinach. Trudno. Ale sprawdzę może ktoś pamięta.
Podeszłam do szafy chciałam dziś ładnie wyglądać. Wyciągnęłam niebieską sukienką z białą koronką na gorsecie. Poszłam do łazienki umyłam się. Wysuszyłam włosy. Ubrałam wybrane ubrania i zrobiłam lekki makijaż. Psiknęłam się ulubionymi perfumami. Wyglądałam bosko. Wyszłam z łazienki z której po otwarciu drzwi wyleciała masa pary. Jedyne czego brakowało to buty. Podeszłam do niewielkiej półki i wyciągnęłam białe baletki. Założyłam obuwie ,chwilę później usłyszałam jak ktoś zaczął chodzić po naszym domu. Pewnie Lily się obudziła. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Zeszłam po schodach i ruszyłam w stronę kuchni.
- Hej Lily.
- Hej. - powiedziała oschle co jej się stało
- Co się stało. Wstałaś lewą nogą. - powiedziałam z uśmiechem
- Strasznie śmieszne. Do kabaretu z tym pójdź.
- Jacie co ja ci zrobiłam. Idę się przejść.
- I nie wracaj.
To co powiedziała zabolało mnie. Co ja jej zrobiłam. Chyba nie pamięta o moich urodzinach. Zawsze mi składała życzenia odrazu jak nie zobaczyła. A teraz nie wiem co się dzieje. Poszłam w stronę parku. Może kogoś spotkam.
Szłam środkiem wydeptanej ścieżki parku gdy zauważyłam znajome mi twarze.
- O cześć chłopaki. - powiedziałam gdy do nich podeszłam
A oni popatrzyli na mnie i odeszli. Co się im stało. Usłyszałam że przyszedł do mnie sms.
,, Wszystkiego najlepszego Maddie. Szkoda że mnie z tobą nie ma. Pewnie jakaś fajną impreze organizujesz co? "
To była Iz. Tylko ona pamiętała.
,, Dzięki tylko ty pamiętałaś o moich urodzinach a imprezy nie będzie. "
,, Ale jak to nikt nie pamiętał. "
,, Wszyscy doskonale wiedzieli kiedy mam urodziny. Nawet Lily nie pamiętała. A w dodatku od rana wszyscy są dla mnie nie mili. W parku spotkałam chłopaków powiedziałam do nich cześć i wogle a oni się na mnie popatrzyli i poszli dalej. "
,, Nie wierzę. Przecież. Jeszcze w twoje urodziny. A nie sądzisz że po prostu szykują dla ciebie niespodziankę. "
,, Nie na pewno nie. Chociaż chłopacy mają głupie pomysły. "
,, No właśnie. "
,, Ale i tak jestem na nich wkurzona. Jak oni tak mogli. "
,, Z tym się zgadzam. "
,, Muszę kończyć jeszcze raz dzięki i pa. "
,, Cześć kochana na pewno będzie dobrze. Pa."
Schowałam telefon gdy zauważyłam małą kawiarenkę i pomyślałam że może się czegoś napije.
Weszłam do kawiarni i podeszłam do lady.  Zamawiałam kawę i podeszłam do stolika w rogu. Blond włosa dziewczyna przyniosła mi filiżankę z kawą i odeszła. Wzięłam do buzi dwa łyki gorącego napoju. Wypiłam do końca. Pieniądze położyłam na serwetce i wyszłam z kawiarni. Nie chciałam wrócić do domu bo pewnie znów Lily byłaby dla mnie nie miła. Nie chciałam tego. Wczoraj jeszcze była dla mnie miła a dzisiaj szkoda gadać.
Jedna i tak poszłam do domu. Ale gdy stałam obok drzwi usłyszałam kłótnie.
- Przestańcie przecież nie widzieliście jak ona przez to cierpi. Jesteśmy jej przyjaciółmi. - usłyszałam głos Zayna
- Ale o to chodzi. - powiedziała Lily
Musiałam to przerwać.
- O co chodzi ? - zapytałam
- Maddie? - powiedzieli wszyscy chórem
- Pytam się o co chodzi?
- Bo po prostu chcieliśmy cię przeprosić jak się dziś zachowywaliśmy. - powiedział Harry
- Nie wiesz nawet jak mnie to zabolało. Moi najlepsi przyjaciele. Zaczynam w to wątpić. - powiedziałam i ruszyłam w stronę mojego pokoju
Nie chciałam z nimi rozmawiać. Ale to mnie ucieszyło że Zayn się za mną wstawił. Jedyny zrozumiał że to co zrobili było złe. Ale dlaczego to zrobili.
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Moge wejść. - usłyszałam głos mulata
- Jasne.
- Przepraszam cię za to.
- Ok. Słyszałam jak się kłóciliście. Miło z twojej strony że się za mną wstawiłeś.
- Musiałem to zrobić nie pozwolę żeby Cię tak traktowali. To może w ramach przeprosin poszłabyś ze mną na kolację. Nie że jakaś randka czy coś. Po prostu w ramach przeprosin.
- Ok. Z przyjemnością.
- To jutro o 20 po Ciebie przyjdę.
- Jasne.
Posmutniałam myślałam że chce mnie tak wprowadzić na przyjęcie. Ale jeżeli jutro to czyli zwykła kolacja. Nie pamiętali.
- To do jutra.
- Cześć.
Pożegnaliśmy się i Malik wyszedł z mojego pokoju. A ja zostałam sama z moimi myślami.

**************

Wow , i jest 12 cieszę się. Ale bardziej bym się cieszyła gdyby ktoś to czytał. No ale trudno. Mam nadzieję że ktoś to przeczyta i zostawi po sobie komentarz.
Pati :*

niedziela, 25 maja 2014

ROZDZIAŁ XI ,, Nie chce znowu cierpieć "

Od tamtego zdarzenia minął jakiś miesiąc. Zrozumiałam że to co się stało po prostu musiało się stać. Ale też z drugiej strony trochę się cieszę. Zbliżyłam się z Zaynem do siebie. Jesteśmy przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi chociaż dużo osób myśli że to coś więcej. Lily przeprowadziła się do Londynu a moi rodzice pozwolili mi tu zostać. Zayn dał mi do zrozumienia że to co chciałam zrobić było głupie. Zrozumiałam że chcę z nim tu zostać. Coraz częściej o nim myślałam a coraz mniej o Naillu.
Był wieczór więc zaczęłam szykować kolacje ,gdy z mojego zajęcia oderwał mnie dzwonek do drzwi. Podeszłam, otworzyłam drzwi i moim oczom ukazało się słynne One Direction.
- Hej.
- Cześć możemy wejść.
- Jasne. Coś się stało że o tej porze przychodzicie. - a było grubo po dwudziestej
- Muszę Ci coś wreszcie powiedzieć. - odezwał się speszony Naill
- Co chcesz. - powiedziałam oschle
- Chciałem Cię wreszcie przeprosić. Przepraszam wybaczysz mi. Chce żeby było tak jak dawniej.
- Kto to przyszedł. - krzyknęła Lily z piętra. Mieszka u mnie bo jeszcze szuka mieszkania. Ja też bo ten dom wynajmuje.
- To chłopaki. Naill to nie jest takie proste. Ja ciebie na prawdę kochałam a ty. No właśnie. Na całe szczęście już mi przeszło. Uczucia minęły. Ale ból jeszcze trochę w środku został. To był dla mnie cios prosto w serce. I trudno mi będzie to wybaczyć. Ale tęsknię za tymi wspólnymi chwilami chłopaki. Tęsknię za wami.
- Za Zaynem nie musisz tęsknić. - powiedział Harry
- Jest moim najlepszym przyjacielem więc co się dziwisz. Naill zgoda ?
- Tak.
Powiedział i się przytuliliśmy. Kochałam go ale jak brata.
- Chcecie coś zjeść robiłam właśnie kolacje.
- Ja ,ja chce. - wykrzyczał Naill który jak zwykle by tylko jadł.
- Ok.
- Pomóc Ci? - zapytał Zayn
- Jasne.
Weszliśmy do kuchni. Zrobiliśmy trzy talerze kanapek. Niby strasznie dużo ale jedna była tylko dla Nailla. A reszta dla sześciu osób więc.
- Maddie mam do Ciebie pytanie.
- Jakie.
- Bo ja w następny weekend wyjeżdżam do rodziny i mój starszy brat będzie mi dokuczał jak nie przyjadę z dziewczyną. Proszę.
- Serio. - zapytałam i wtedy on popatrzył na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami w których za każdym razem tonęłam. - No ok.
Weszliśmy do salonu i talerzami. I znów powitał nas Harry.
- I jak tam nasze gołąbeczki. - powiedział
- A bardzo dobrze kochanie prawda.
- Tak skarbie. - powiedzieliśmy żartem
- Pary w takich chwilach dają sobie całusa.
- Zapomniałam. - powiedziałam i dałam Zaynowi całusa ale w policzki przecież nie dałabym w usta.
- Tylko tyle. Foch. - powiedział Harry
- A na co liczyłeś jesteś irytujący. Cały czas to samo. Zrozum jesteśmy tylko p r z y j a c i ó ł m i. - podkreśliłam słowo przyjaciółmi.
- Ale wy na prawdę wyglądacie razem słodko. - powiedziała Lily a ja popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem
- Ja też tak sądzę. - powiedział Louis
- A Harry jeśli tak cały czas mówisz to może dlatego bo jesteś zazdrosny ,co? - powiedział mój Anioł którym oczywiście był Zayn
- O taką laske kto nie byłby zazdrosny. - powiedział Harry
- Dobra koniec nie ładnie kłamać przyjaciół. A opowiedzcie jak powstał ten wasz zespół. Posłuchałam waszą jedną piosenkę i powiem wam że jak usłyszałam twój głos Harry to na prawde się zdziwiłam. Macie wszyscy talent.
- Ja największy słyszeliście. - powiedział dumny Harry
- Nie powiedziałam że największy tylko że się zdziwiłam.
- A który najbardziej Ci się głos spodobał. - zapytał Liam
- Trudno mi powiedzieć. Wszyscy macie taki sam talent. - odpowiedziałam
- No dobra a zespół powstał w ten sposób że poznaliśmy się w szkole muzycznej i założyliśmy zespół. Wzięliśmy udział w programie i go wygraliśmy. Po wygranej wytwórnia chciała podpisać z nami kontrakt. Nagraliśmy płytę. I tak jakoś wyszło że jesteśmy sławni. - powiedział Harry
 - Fajnie macie. - powiedziała Lily
- Nie sądzę cały czas paparacji chodzi za nami i nie daje spać. Zero prywatności.
- Chociaż racja. - powiedziała szatynka
- Nie chce was wyganiać ale jestem zmęczona i chce spać. - powiedziałam
- Dobra to my idziemy a ty Zayn się nią zajmij. - powiedział Harry
- Strasznie śmieszne. - powiedzieliśmy obydwoje
- Dobra pa. - powiedzieliśmy z Lily
- Papapa. - powiedzieli chłopcy wychodząc z domu
- Powiedź mi wreszcie prawdę. - powiedziała Lily
-Ale co.
- Przyznaj że Zayn ci się podoba.
- Wcale nie. Jak zwykle wy i wasza paranoja.
- Ale ja się pytam poważnie.
- Naprawdę nie wiem co do niego czuję. Jest moim najlepszym przyjacielem. Nie chce tego tracić.
- Rozumiem Cię.
- Ja chyba czuje do niego coś więcej niż przyjaźń ale nie jestem tego pewna nie chce żeby powtórzyło się to co z Naillem tam też wszyscy zapewniali mnie że on mnie kocha a wiesz co się okazało. Nie chce znowu cierpieć.

*************

jest jedenasty trochę krótki ale nie mam zbytnio czasu
mam nadzieję że się podoba
a i jeszcze jedno napisałam chociaż mieliśmy umowę wiem i mnie to trochę zabolało
wiem że nie wszyscy czytają co pisze pod rozdziałem ale mam nadzieję że docenicie mnie bo mam tylko nie całe 13 lat
proszę strasznie o komentarz
Pati :*

sobota, 24 maja 2014

ROZDZIAŁ X ,, Chciałam Ci tylko powiedzieć że Cię nienawidzę"

Zobaczyłam Naill wychodzącego z domu z jakąś dziewczyną za rękę! Że co! Jak on mógł mnie tak oszukać! Mówił że mnie kocha! A teraz chodzi za rączkę z jakąś laską! Czemu to wszystko musi spotykać akurat mnie!
Wyciągnęłam telefon i odszukałam numer do Nailla.
,, Widziałam to. Jak mogłeś. "
Napisałam i mu to wysłałam. Czułam się strasznie. Poczułam wibrację na nodze co oznaczało że mój telefon dostał nową wiadomość.
,, O co chodzi? Tęsknię. Za kilka dni wracamy. Nie mogę wymyśleć sposobu jak wymazać cię z moich myśli. "
Teraz zamiast żalu poczułam wściekłość. Jak może mnie tak okłamywać.
,, Ta blondynka ci w tym pomogła. "
Napisałam i wyłączyłam telefon.
Zerknęłam w wyłączony ekran telefonu moje oczy były całe spuchnięte od płaczu. Chciałam żeby ktoś mnie teraz przytulił. David chyba się mylił. Naill mnie nie kochał. To była tylko gra. Chciał odbić mu następną dziewczynę. Do mojej głowy wróciło wspomnienie jak płakałam z powodu Davida i Zayn mnie pocieszał. Znów poczułam ten dreszcz jaki w tedy poczułam. Chciałabym znów to poczuć. Nienawidziłam Nailla z całego serca. Teraz nie wiem co myśleć.
Dojechaliśmy do hotelu. Wyciągnęłam walizki z bagażnika. Podeszłam do recepcji wzięłam klucz do swojego pokoju i podeszłam do windy. Wjechałam na drugie piętro na którym znajdował się pokój. Bez problemu przekręciłam klucz i weszłam do nie małego mieszkania. Odłożyłam walizki. Wyciągnęłam laptopa ponieważ chciałam sprawdzić kim jest ta dziewczyna. Wpisałam ,, dziewczyna Nialla Horana ". Wyszło mi wiele stron ale ja jak zwykle wybrałam pierwszą. Przeczytałam nagłówek i zaczęłam czytać artykuł.
,, Słynny piosenkarz i członek znanego na świecie zespołu One Direction Naill Horan jak dowiedzieliśmy się z wywiadów ma nową dziewczynę Maya Williams. To imię nasuwa się na usta wszystkim fanką zespołu. Ale dochodzą nas plotki że Naill na wyjeździe do Californi całował się z jakąś dziewczyną na lotnisku. Z różnych źródeł dowiedzieliśmy się że tajemnicza dziewczyna ma na imię Maddie. Maya z Nailem bardzo się pokłócili po tym jak się dowiedziała o tajemniczej dziewczynie ale odrazu nie miła spinka pomiędzy nimi znikła gdy Naill zaprosił Maye na romantyczną kolację. Czy to ostatni raz słyszeliśmy o tajemniczej Maddie a może jeszcze usłyszymy o niej w sprawach 1D. Coś sądzę że ta dziewczyna jeszcze zawróci w głowie któremuś z członków zespołu. A może okaże się nową dziewczyną Nailla Horana. Na razie to wszystko co wiemy. Ale nasi reporterzy nie śpią i oczy zawsze mają szeroko otwarte. "
Na pewno nie będę dziewczyną tego człowieka. Zerknęłam jeszcze sprawdzić co to wogle za zespół podobno jakiś sławny zespół a ja o nim ani słowa nie słyszałam. Weszłam na Youtube wpisałam One Direction. Wyskoczyło mi wiele filmików z ich piosenkami i nie tylko ale jeden bardzo mnie zaciekawił Zayn Malik pociesza dziewczynę z którą całował się Naill Horan. Na filmiku było jak płakałam Zayn do mnie podszedł przytulił zaczął pocieszać. Zmartwiłam się że ten filmik jest w necie. Kto go kurna zrobił! Myślałam że to jakiś głupi sen. Ale nie to była rzeczywistość. Wiele dziewczyn chciałoby być na moim miejscu a ja przeklinam dzień w którym ich poznałam a jednocześnie to był najlepszy dzień w moim życiu. Chciałam się z nimi spotkać. W szczególności z Naillem i wygarnąć mu to co myślę. Nie wiem jak to by się skończyło ale ja na pewno bym mu nie wybaczyła. Jedna część mnie go kochała ale ta większą część go nienawidziła. Weszłam żeby zobaczyć chociaż jedną ich piosenkę. Włączyłam piosenkę pt. ,, Story of my life. " tytuł mnie bardzo zachęcił do posłuchania.
Pierwsze nuty zabrzmiały a moje oczy już zaczęły się robić czerwone. Do melodii doszły słowa śpiewane przez Harrego muszę przyznać że ma nieziemski głos. Ale jak usłyszałam głos Zayna ciarki przeszły mi po całym ciele.
Teledysk wzruszył mnie na maxa. Najbardziej scena z Louisem. Nie mogłam opanować płaczu. Zamknęłam laptopa i położyłam go na półce.
Chyba trochę za dużo jak na jeden dzień idę się położyć.
Położyłam się wyciągnęłam swoją ulubioną książkę ale przed tym zerknęłam która godzina. Była godzina 19:27 jak ten czas szybko mija.
Czytałam jakąś godzinę i pomyślałam żeby gdzieś wyjść rozerwać się. Postanowiłam pójść do jakiegoś klubu napić się czegoś i potańczyć.
Ubrałam turkusową sukienkę bez ramiączek i sięgającą mi przed kolana. Włosy spięłam w niechlujnego kucyka. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam. Droga zajęła mi krótką chwilę ,ponieważ był oddalony o pół kilometra.
Usłyszałam bardzo głośną muzykę co oznaczało że jestem na miejscu weszłam do środka. Odrazu wzroki niektórych chłopców zleciały na mnie. Nie lubiłam za bardzo tego ale co się dziwisz jeśli się tak ubrałaś. Podeszłam do baru i poprosiłam o jednego drinka. W jednej chwili drzwi się otworzyły a w nich ukazało się całe One Direction i Maya. Jak ja jej nie lubiłam. Miałam ogromną nadzieję że mnie nie zobaczą lub nie poznają. Niestety moje błagania nie zostały wysłuchane.
- Maddie ? - zawołał Mulat
Ja ignorowałam ich żeby pomyśleli że się pomylili. Niestety on musiał podejść i sprawdzić. Ja zeszłam z krzesła i ruszyłam w stronę wyjścia. Wychodząc czułam ich wzrok i nie tylko ich. Ale Malik nie dał za wygraną i wybiegł za mną.
- Maddie poczekaj. Poczekaj!
- Nie. Nienawidzę dnia w którym was poznałam wiesz. Gdyby nie ten dzień siedziałabym w ciepłym łóżku bądź fotelu. Nie cierpiałabym z powodu twojego kolegi. Byłabym szczęśliwa. Może nie do końca.
- Dlaczego?
- Bo mam raka.
Powiedziałam i znów zaczęłam biec. Niestety nie zabardzo umiem biegać w szpilkach. Dogonił mnie. Złapał mnie za nadgarstek. Ciarki przeszły po mnie a jego ciepło spowodowało że moje serce przyspieszyło.
- Przykro mi.
- Nie wiesz co czuję więc nie wiesz czego masz mi współczuć.
- Moja mama miała nowotwór. Zmarła jak miałem 13 lat.
- Współczuję.
- Nie możesz mi współczuć bo bliska ci osoba nie umarła jak byłeś jeszcze dzieckiem.
Zrobił to samo co ja. Zrobiło mi się przykro że tak go potraktowałam. Ale wściekłość przedzierała mnie na pół.
- Przepraszam. Jestem po prostu wściekła.
- Wybacz Naillowi.
- Niby czemu.
- Nie wiem on już taki jest. On i Harry najwięksi podrywacze którzy nie potrafią utrzymać stałego związku. Nawet jeśliby chcieli nie potrafią. A Naill chciał ale nie wiem czemu się wycofał.
- A ja wiem czemu. Był znajomym mojego byłego który teraz już nie żyje.
Oczy mi się zeszkliły.
- Przykro. Nie wiedziałem.
- Nic się nie stało.
- To ten chłopak co Ci wtedy w szkole ...
- Tak to on. Po jego śmierci jego mama dała mi list od niego.
- Mogę wiedzieć co tam było.
- Napisał że był przyjacielem Nailla. Naill zawsze zabierał mu dziewczyny i nie chciał patrzeć jak zabiera mu następną. Ona popełnił samobójstwo! - krzyknęłam mu prosto w twarz - Mówił że mnie niby na prawdę kocha ale teraz widzę że byłam jego następną zdobyczą.
- Nie zasługujesz na to żeby tyle cierpieć. Jesteś cudowną i piękna dziewczyną nikomu nic nie zrobiłaś złego a inni wyrządzają Ci tyle krzywd. - powiedział Mulat. Było czuć od niego ciepło. Zmartwienie. Jakby gestami mówił że nie pozwoli mi być znów skrzywdzona. Że będzie ochroniarzem moich uczuć.
Zayn podszedł i mnie przytulił. Moje nogi aż się ugięły nigdy nic takiego nie czułam.
Mulat podniósł wzrok nasze spojrzenia się spotkały. Utonęłam w jego czekoladowych oczach. Nasze twarze się zbliżały do siebie. Dzieliły nas milimetry. Czułam na swoim ciele jego ciepły oddech. Ciarki ogarnęły całe moje ciało. Pragnęłam tego. Nasze usta dzielił milimetr już się zetknęły gdy telefon Mulata zepsuł wszystko.
- Halo ...
- Tak ...
- Ok już idziemy ...
Co idziemy ja nigdzie nie idę.
- Pa ... Chodź musimy iść.
- Ale ja nie chcę.
- Maaadie proooszę.
- Nie. Nie chcę go widzieć.
- Ale nie chce żebyście się znów
pokochali tylko żeby nie było wielkiego muru pomiędzy wami.
- Ok.
Szatyn złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Szliśmy przez park ja z niechęcią ciągnęłam się z tyłu a Zayn mnie ciągnął do przodu żebym wreszcie sama się ruszyła. Na początku robiłam to bo nie chciałam iść ale potem robiłam to tylko dlatego by trzymać go za rękę. Co chwilę odwracał się do mnie i uśmiechał zawadiacko. Lubiłam to.
Wreszcie doszliśmy na miejsce wejścia do klubu. Stał tam Harry ,Louis ,Liam i Naill przytulony z Maya. I jeszcze ma teraz czelność się z nią tulić. Ham po prostu ham.
- Nasza zguba się znalazła. - powiedział Harry
- Nie jestem rzeczą Styles, więc mnie tak nie traktuj jasne.
- Oczywiście księżniczko. - powiedział z ironią w głosie co ja mu zrobiłam żeby się tak do mnie odzywał
- Harry masz tak do niej nie mówić. - powiedział Louis któremu nie podobało zachowanie kolegi ale nie tylko jemu
- Co ona Ci zrobiła. - powiedział Naill
Spojrzałam w jego stronę pytającym wzrokiem. Nastała niezręczna cisza.
- Po co miałam tu przyjść. Chcecie mnie jeszcze bardziej gnębić. Że chłopak który zapewniał że mnie kocha że mu na mnie zależy na prawdę na dziewczynę i kłamie mi w żywe oczy. Już w swoim życiu dużo się nacierpiałam a wy i cała popieprzona znajomość dolewa mi oliwy do ognia. Naill chce Ci tylko powiedzieć że zniszczyłeś mi życie ... David przez ciebie popełnił samobójstwo. A on był jedyną osobą na tym cholernym świecie która mnie na prawdę kochała. - mówiłam przez łzy - Ty mi to wszystko zniszczyłeś został mi tylko po nim list który dała mi jego mama po pogrzebie od niego. Jedyne co Ci chce powiedzieć że Cię nienawidzę. - odwróciłam się na pięcie żeby sobie odejść ale jeszcze chciałam coś dodać - A i Maya radzę Ci z nim jak najszybciej zerwać bo ty też pewnie prędzej czy później będziesz przez niego cierpiała. To jest tylko moja rada.
Zostawiłam ich i zdziwionymi i zarazem współczującymi minami. Było im przykro z powodu swojego kolegi. Zależało im na Maddie bo zmieniła ich życie. Byli teraz inni. Nie wiedzieli co zrobić i dobrze im tak chęć zemsty mną targała i po tym zdarzeniu zostawiła mnie w spokoju.
*******************
- Naill kochanie o co chodzi? - odezwała się blondynka
- Chodzi o to że jestem kretynem i ranie wszystkich. Chęć zemsty mną targała a gdy osiągnąłem cel zauważyłem co zrobiłem. - powiedział Naill
- Niall debilu coś ty zrobił. - wrzasnął na niego Malik
- Ja chciałem się zemścić na Davidzie ale jak teraz tego żałuję. Jak byłem młodszy każde dziewczyny uganiały się za Davidem był przystojny jak na swój wiek mieliśmy 12 lat. Ja za to byłem niski trochę grubszy i żadna by nawet na mnie nie spojrzała. Obiecałem sobie że jak dorosnę to ja będę mieć każda a nie David. Wziąłem się za siebie i każda była moja. David miał jakąś dziewczynę ja tydzień już była moja. Nie podobały mi się te dziewczyny ale chciałem się zemścić. Jak dowiedziałem się że w tej szkole do której się wybieraliśmy uczy się właśnie ten David i że jest z dziewczyną już 3 lata to mnie już zdeterminowało do działania. Do Maddie nic bie czułem tylko przyjaźń nawet chyba nie przyjaźń uważałem ją tylko za koleżankę. Nie kochałem jej tak jak to mówiłem. Przepraszam.
- Jesteś okropny. Ta dziewczyna cierpi bo ją w sobie rozkochałeś jej chłopak przez to popełnił samobójstwo a ty nawet jej nie powiesz głupie przepraszam z nami koniec. Nie wiem czy mogę Ci teraz uwierzyć w to co mi mówiłeś może też jestem taką zabawką co. - powiedziała Maya
- Ciebie naprawdę kocham ale jeżeli tak uważasz to to uszanuje.
Blondynka odeszła i nigdy nie wróciła.
Za to Maddie spotykała się z Zaynem nie byli parą ale byli bardzo blisko siebie. Reszta chłopaków też czasami widywała się z Maddie. Zespół się nie rozpadł. Ale Naill jeszcze nie przeprosił Maddie nie czół poczucia winy ,ponieważ chęć zemsty go zaślepiła. A Maddie nadal oczekują dnia w którym blondyn ją przeprosi i wszystko będzie tak jak dawniej. Złość ją lekko opuściła. Na tyle by mu wybaczyć. A jak dowiedziała się co działo się w dzieciństwie trochę go zrozumiała ale nie wybaczyła. Narazie.

****************

Jest dziesiąty. Chciałam się wam jeżeli ktoś wogle tu jest odwdzięczyć za to że zawsze są krótsze rozdziały i dziś zrobiłam dłuższy a na pewno mi się wydaje że jest dłuższy. I mam prośbę żeby choć jedna osoba zostawiła komentarz umówmy się tak 1 komentarz jak 1D czyli 1 tylko 1 to chyba nie wiele a sprawi na mojej twarzy uśmiech i każdy kto pisze bloga wie ile znaczy choć ten 1 o który ja proszę właśnie proszę. Mam nadzieję że wysłuchacie mojej prośby.
Pati :*

czwartek, 22 maja 2014

ROZDZIAŁ IX ,, Możesz. Trzeba tylko chcieć. "

Naill podszedł do laptopa ,ponieważ usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości. Zobaczył że to od Maddie więc od razu uśmiech pojawił się na jego twarzy. Kochał ją i cieszył się że do niego napisała.
Ale gdy przeczytał zawartość zbiło go to z nóg.
************************
Właśnie chciałam wyłączyć laptopa ale usłyszałam że mam nową wiadomość. To był Naill. Miałam nadzieję że tego nie przeczyta ale jednocześnie chciałam żeby o tym wiedział. Nie chcę się z nim rozstawać.
,, Maddie nie rób tego. Kocham Cię i nie chcę się z tobą rozstawać. Nie wiem co Ci mam powiedzieć żebyś zrezygnowała. To twoja decyzja. Chcesz olać swoich przyjaciół i mnie to ok. Ale wiedz że cię kocham."
Popłakałam się na maxa. Nie chciałam się z nim rozstawać.
,, Ja muszę to zrobić dla was. Kocham Cię nawet nie wiesz jak bardzo. Ae nie chce żebyście cierpieli. "
,, Będziemy cierpieć jak nas opuścisz. "
,, Tak to o mnie zapomnicie i będzie dobrze. "
,, Nigdy o tobie nie zapomnę bo nie zapomina się swojej największej miłości. Odjeżdżając sprawisz nam największy ból. Proszę. "
,, Nie ,nie mogę. "
,, Możesz. Trzeba tylko chcieć. "
,, Przepraszam zaraz mi samolot odleci. "
Wyłączyłam laptopa. Ostatni raz przeszłam się po pokojach. Patrzyłam się na stare zdjęcia. Będę za nimi wszystkimi tęsknić. Ale to mnie boli że nie mogę tych zdjęć ze sobą zabrać. Biorę tylko ubrania i pieniądze. Najważniejsze rzeczy. Nie mogą zobaczyć że mnie nie ma. Chciałabym tu zostać ale nie mogę. Może Naill miał trochę rację ale ja też.
Wyszłam i zadzwoniłam po taksówkę. Nie mogłam zabrać samochodu bo by zwróciliby. Taksówka przyjechała zabrała walizki a ja weszłam do środka samochodu.
Czemu ja to robię mogę tu zostać i podjąć się badaniom i mogę wyzdrowieć. Ale ja nie. Ja muszę mieć swoje zdanie. Musi wszystko być po mojej myśli.
Jedyne co później usłyszałam to szum odlatującego samolotu. Odleciałam i nie wrócę. Może jeszcze da się jakoś nawrócić ale ja nie potrafiłabym spojrzeć im w oczy.
Zamknęłam oczy i zasnęłam. Nie miałam innego pomysłu na spędzenie tego czasu w samolocie. Obudził mnie głos stewardesy.
- Proszę pani zaraz lądujemy.
- Dziekuję.
Spojrzałam za szybę samolotu i ujrzałam przepiękny Londyn. Zawsze chciałam tu przyjechać a nawet jak byłam dzieckiem chciałam tu zamieszkać. Ale teraz moje stare marzenie się spełniło. Wyszłam z samolotu ,odebrałam bagaż. Ruszyłam w stronę wyjścia. Zamówiłam taksówkę. Taksówka przyjechała i ruszyliśmy w drogę do mojego mieszkania. Przejechaliśmy koło jakiegoś wielkiego domu a w koło niego wiele dziewczyn. Pewnie jakieś gwiazdy tu mieszkają. Drzwi wielkiego domu się otworzyły a jak zobaczyłam kto to był. Szczęka mi opadła.

****************
Sorry że taki krótki i że musieliście tyle czekać. Nie wyrabiam się teraz koniec roku i musze trochę popoprawiać oceny dlatego rozdziały będą rzadziej i mam nadzieję że mnie zrozumiecie.
Pati :*

niedziela, 18 maja 2014

ROZDZIAŁ VIII ,, Nie poddawajcie się tak jak ja się poddałam. "

Byłam pod domem. Weszłam do środka i radośnie się przywitałam.
- Hejka. - powiedziałam cała w skowronkach.
- A co ty taka szczęśliwa. - powiedziała Iz
- A nic, gdzie Lily.
- Do góry. Jeszcze obydwoje śpią.
- Ok. To idę do nich.
Weszłam po schodach do góry. Podeszłam do pokoju i weszłam do środka. Ale to co zauważyłam zbiło mnie z nóg. Lily i Justin oni razem w łóżku. Uciekłam z tamtąd. Zbiegłam ze schodów. Iz wołała mnie. Krzyczała gdzie idę. Ja jednak biegłam dalej. Usiadłam po kilku minutach biegu na ławce w parku. Nie płakałam bo nie zabolało mnie to w ten sposób. Po prostu byłam w szoku. Jeszcze wczoraj Justin zachowywał się jakby mu na mnie zależało a dzisiaj widzę go z moją przyjaciółką w łóżku. Wiem co zrobię nie mogę robić wszystkim problemu. Nie chcę być problemem. Wyjadę stąd ,gdzieś daleko. Jak najdalej. Nikt nie może się dowiedzieć gdzie. Jakoś rade dam. Zaraz po pogrzebie. Muszę się z nim przecież pożegnać.
Szłam parkiem patrzyłam się na wszystko będę za tym tęsknić. Ale najbardziej to mnie boli że na pewno przed wyjazdem nie zobacze Naila. Kocham go ale nie chcę żeby potem przezemnie cierpiał. A tak to zapomni o mnie znajdzie sobie dziewczynę i będzie szczęśliwy. A ja umrę gdzieś tam i nikt nie będzie z tego powodu cierpiał.
Nagle dostałam sms-a.
,, Maddie wróć do domu. Przepraszam Cię za to. Znowu się na mnie zawiodłaś. Nie jestem dobrą przyjaciółką najwidoczniej. Jak wrócisz mnie tam nie będzie. Pewnie byś nawet nie chciała żebym tam była.
                                                   Cześć Lily :( "
,, Dobrze pomyślałaś. Ale nie jestem zła bo jestem zazdrosna bo Justin mi się podoba. Justin mi się nie podoba. Jestem zła bo to zrobiła wtedy kiedy wyglądało na to że mi chyba się podoba. Mogłaś pomyśleć że on się podoba. I to byłoby niezbyt fajne. Na całe szczęście nie podoba mi się. Ale jeżeli jest gdzieś koło ciebie to mu powiedź że jak wrócę to ma go tam nie być. Iz może zostać ale on nie.
                                         Cześć Maddie "
Ruszyłam w stronę domu. Weszłam do środka tam nikogo nie było. Wolałam ale nikt nie odpowiadał. Zrobiło mi się strasznie przykro. Myślałam że Iz zostanie i z nią porozmawiam. Trudno. Weszłam po schodach do góry i weszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku wzięłam do ręki laptopa i go włączyłam. Weszłam na jakąś stronę i szukałam miejsca gdzie mogę wyjechać. Znalazłam super miejsce. Teraz poszukać mieszkania. O to mieszkanie mi się podoba. Ładne i nie drogie. Zamówiłam bilety na samolot i zamówiłam mieszkanie. Odłożyłam laptopa i się położyłam. Nie wiem kiedy ale zasnęłam. Obudziłam się był już wieczór. Więc zeszłam do salonu i włączyłam pierwszy lepszy film. Po jakiejś godzinie filmu zasnęłam.
************ 2 dni później ***********
Dziś pogrzeb. Od 2 dni nie wiedziałam Iz i Justina. Jest rano i właśnie się szykuję na pogrzeb. Nie dostałam zaproszenia na stypę więc jakoś się nie stroiłam. Wyszłam i ruszyłam w stronę cmentarzu. Musiałam pomylić godzinę bo ksiądz wychodził. Trudno pomodlę się chwilę porozmawiam z mamą Davida i wrócę do domu.
- Dzień dobry. Szczere kondolencje.
- Witaj Maddie dobrze że przyszłaś. Po tym co mój syn tobie zrobił myślałam że nie przyjdziesz. Mam coś dla Ciebie. David powiedział że jak coś się stanie to żebym Ci to dała. Myślę że on mógł popełnić samobójstwo. Ale on nie żyje nie dowiemy się. Chyba że coś napisał Ci. Przeczytaj na pewno coś ważnego.
- Dobrze.
- Dowidzenia ja muszę już iść goście czekają. Przepraszam że Cię nie zaprosiłam ale zapomniałam. Jak chcesz to czuj się zaproszona.
- Przepraszam ale wyjeżdżam. Z chęcią bym przyszła ale nie mam czasu.
- To dowidzenia. Przeczytaj.
- Dobrze dowidzenia.
Coś ty wymyślił. Jeżeli popełniłeś samobójstwo to wróć na ziemię bo cię muszę zabić. Dobra otwieram.
,, Kochana Maddie.
Przepraszam pewnie podejrzewasz że popełniłem samobójstwo i masz rację. Ale posłuchaj dlaczego to zrobiłem. Nie mogłem patrzeć jak Naill odbiera mi kolejną dziewczynę. Z Nailem znamy się od dzieciństwa ale sie wyprowadziłem. Nail zawsze zabierał mi dziewczyny. Ale ciebie na prawdę kocha. Wtedy robił mi zawsze na złość ale nie na tobie. Byliśmy razem tyle lat i nigdy nie powiedziałem Ci że Cię kocham. Teraz ci to powiem.
Kocham Cię David. "
Zalałam się łzami. Racja nigdy mi nie powiedział tych dwóch słów. Teraz je napisał. Obawiam się tylko że Naill tylko chciał odebrać mnie Davidowi. Mam nadzieje że nie. Idę do domu muszę się spakować.
Weszłam do mojego domu. Wzięłam walizkę i zaczęłam się pakować. Zabrałam wszystkie najbardziej potrzebne rzeczy żeby nie mieć strasznie dużo bagażu. Samolot miałam za półtorej godziny więc sprawdziłam czy wszystko wzięłam i podeszłam jeszcze do laptopa. Chciałam napisać do Nailla.
,, Naill krótko się znamy ale wiem że to co do ciebie czuję jest prawdziwe. Kocham Cię. Ale wyjeżdżam na zawsze nie wrócę. Nie chce być dla was problemem. Nie chce że kiedy umrę będziecie cierpieć. A tak zapomnicie o mnie i będzie dobrze. Znajdziesz sobie jakąś dziewczynę i wszystko będzie w jak najlepszym porządku. Nie powiem gdzie lecę ani kiedy  ani nic. Nie chce żebyście co cokolwiek wiedzieli. Kocham was i będę tęsknić. Swoją walkę przegrałam ale wasza toczy się dalej. Nie poddawajcie się tak jak ja się poddałam. Cześć Maddie. "

czwartek, 15 maja 2014

ROZDZIAŁ VII ,, Cholernie go kocham "

- Kto to. - zapytał Justin
- Mój były.
-Przykro mi.
- A ja nie wiem czy jest mi przykro.
- Dlaczego.
- Nie ważne.
- Ona nie chce chyba o tym rozmawiać. - powiedziała Lily
- No dobra. - powiedział
Poszłam do pokoju i siadłam na łóżku. Nie wiedziałam czy mam płakać czy być obojętna. Więc płakałam i było mi to lekko obojętne. Do pokoju weszła Lily usiadła koło mnie i przytuliła.
- Będzie dobrze.
- Ale ja wcale nie jestem jakoś strasznie smutna. Tylko chyba zmieszana. Nie wiem co mam myśleć. Kochałam go ale później nienawidziłam.
- Wiem o co ci chodzi.
- No właśnie nie wiesz. W tym jest problem wy nie wiecie o co chodzi. Bo jakiś debil nie zniszczył wam rodziny. Bo Emma  mu powiedziała że go zdradzam. Rozumiesz nie wiesz o co chodzi. Nikt nie wie i nie będzie pewnie wiedzieć.
- Ale chociaż próbujemy ci pomóc bo nam na tobie zależy. I chcieliśmy, chcemy i będziemy chcieli ci pomóc. Zależy nam na tobie.
- Mogę zostać sama.
- Dobra, mam im wytłumaczyć o co chodzi.
- Możesz. O samego początku.
Lily wyszła z mojego pokoju a ja podeszłam do mojego laptopa. Weszłam na Facebooka. Zauważyłam że Naill jest więc postanowiłam do niego napisać.
,, Hej "
Czekam już chyba pięć minut jeszcze nie odpisał.
,, Jeżeli nie chcesz ze mną rozmawiać to trudno, ale nie rozumiem czemu tak się zachowujesz. Co ja ci zrobiłam. Myliłam się, myślałam że zawsze jak będę cię potrzebować to przy mnie będziesz. Że mi pomożesz w problemach. Myślałam że teraz z tobą porozmawiam i poczuję się lepiej. Ale ty masz focha. Dobra. Pa :( "
Wylogowałam się i zamknęłam laptopa. Czemu on się tak zachował. Nic mu nie zrobiłam a on takie coś odstawia. Nie wiem co ja mu niby zrobiłam. Idę powiedzieć że idę spać. Poszłam do nich na dół i powiedziałam że idę spać że mają uszykowane łóżka i że niech sobie robią co chcą a ja jestem zmęczona i muszę już iść spać. Jeszcze weszłam na chwilę na laptopa. Zauważyłam jedną wiadomość.
Od Naill :
,, Z chłopakami wyjeżdżamy na jakiś czas. Sprawy rodzinne. Ale chciałem ci powiedzieć że nie mogę przestać o tobie myśleć. Gdy cię pierwszy raz zobaczyłem od razu wiedziałem że nie jesteś mi obojętna. Ale wiem że ty teraz pewnie jesteś z tym chłopakiem. Niestety byłem za późno. Ale chyba to już czas się poddać. Chciałem się nie poddawać i wogle ale wiem że nie mam już szans. Taka przerwa dobrze nam zrobi. "
Do oczu napłynęły mi łzy. Czyli on do mnie też coś czuje. Ale po tym wszystkim nie wiem co czuje.
,, Naill proszę nie wyjeżdżaj przeze mnie. Wiem że pewnie też przez to wyjeżdżasz. Ja ... "
,, Jesteś silna i dasz rade. Masz przy sobie Lily i resztę. "
,, A ja chcę żebyś tu był. Nie wiem co do ciebie czuje. Ale nie chcę się z tobą rozstawać. "
,, Dasz radę przecież nie masz jakiś wielkich problemów więc nie masz czym się martwisz. "
,, Akurat nie byłabym tego taka pewna. "
,, Ale o co chodzi. "
,, Jestem chora. "
,, Powiedz Lily żeby z tobą poszła do lekarza. "
,, Ale nie taką chorobę. Mam raka. "
Napisałam i wyłączyłam laptopa. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. I nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
- Maddie obudź się jest już dziesiątą.
- Co się stało?
- Naill czeka na ciebie na dole. Nie wiem o co mu chodzi bo nie chciał powiedzieć.
- Nie chce z nim gadać.
- Chyba będziesz na mnie skazana. - powiedział Naill który nagle pojawił się w drzwiach mojego pokoju.
- Idź z stąd. - powiedziałam oschle
- Nigdzie nie pójdę bo musimy porozmawiać. Iz zostaw nas samych.
- Ok.
- Czemu mi nie powiedziałaś.
Nie chciałam o tym rozmawiać. Więc nie odpowiadałam.
Usiadł koło mnie i przytulił. Czemu on się mną przejmuje. I tak niedługo umrę i nic po mnie nie zostanie.
- Czemu się mną przejmujesz. Niedługo umrę. I mnie już po prostu nie będzie.
- Noe mów tak. Przeżyjesz bo tak chcę. Rozumiesz. Musisz iść po prostu na jakieś leczenia. - posmutniał więc mi też zrobiło się przykro. - Maddie kocham Cię. - powiedział i wyszedł z mojego pokoju.
- Też Cię kocham. - powiedziałam ale on nie słyszał. Usłyszałam tylko dźwięk odjeżdżającego samochodu. Czy on powiedział że mnie kocha. Ja chyba też. Ale nie wiem. Raczej tak. Tak. Kocham go. Cholernie go kocham. Muszę to mu powiedzieć. Ale oni dziś wylatują. Muszę do niego zadzwonić.
Wzięłam telefon. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci. Nie odebrał. Dobra dzwonie do Harrego. Jest odebrał.
- Harry gdzie jesteście...
- Na lotnisku czekamy na Nailla a co...
- Nie ma go jeszcze dobra...
- Co sie stało...
- Nie ważne...
- Dobra pa...
Na lotnisku. Kurde nie zapytałam się na jakim ale moje przeczucie mówi mi że chyba wiem na którym są.
- Zaraz wrócę muszę na chwilę gdzieś pojechać.
- Gdzie? - zapytała Iz
- Na lotnisko.
Powiedziałam i wyskoczyłam z domu do auta. Jechałam a tu nagle korek chyba och pojebało. Ale czy to auto Nailla. Tak to jego auto czyli też utknął. Wreszcie wyjechałam z tego korka. Jechałam za nim dzięki czemu wiedziałam gdzie pojechać. I dobrze bo bym pojechała na inne lotnisko. Zaparkowałam i ruszyłam do wejścia. Byłam już w środku gdy zauważyłam ich wchodzących na przejście do samolotu. Biegłam ile sił w nogach. Musiałam ich dogonić. Byłam już pod wejściem. Nie wpuścili mnie więc zaczęłam ich wołać. Nie słyszeli. Odeszłam zrezygnowana. Byłam pod wyjściem z lotniska gdy ktoś złapał mnie za nadgarstek. Odwrócił mnie i dopiero zauważyłam jego twarz.
- Naill przecież wy już wchodziliście na samolot. Czemu ty tu jesteś.
- Zauważyłem Cię jak odchodziłaś i pobiegłem do ciebie. Czemu przyjechałaś.
Nastała cisza wstydziłam się to powiedzieć.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
I wtedy się pocałowaliśmy. Kochałam go ale nie wiem czy to nie za wcześnie. Ale dla mnie to chyba ostatnia szansa na miłość przed tym jak umrę.
- Naill kocham Cię, cholernie Cię kocham.
- Ja ciebie też.
Przytuliliśmy się.
- Ale ja muszę iść. Samolot zaraz mi odleci.
- Jasne. Będę tęsknić.
- Ale ja bardziej.
- Nie bo ja.
- Ja.
- Dobra niech ci będzie nie masz czasu się teraz kłócić. Cześć
- Pa.
I poszedł. Odlecieli. Kiedy wrócą. Nie wiem. Ale mam nadzieję że niedługo. Ale męczy mnie pytanie czy my jesteśmy razem. Ale chyba tak nie wiem. Muszę do niego zadzwonić na Skype. Ale teraz goście czekają na mnie w domu a ja na lotnisku. Co za ze mnie człowiek. Już szybko jadę bo się na mnie obrażą.

wtorek, 13 maja 2014

ROZDZIAŁ VI ,, Spotkanie po latach "

Notka pod postem

*************

Gdy wchodziliśmy do domu. Zapytałam się:
- Ej  chciałabyś u mnie spać. Sorry chłopaki ale chciałam zrobić dziś babski wieczór.
- A ja jestem kobietą tylko mam przebranie. - powiedział Naill
- Niestety nie.
Zrobił słodkie oczy i nie umiałam im odmówić. Ale nie mogłam tego po sobie pokazać.
- Ym... no nie wiem. - powiedziałam
- Ploooooszeeee - i znów te słodkie oczka ,czemu on ma takie piękne oczy
- Możesz przestać. - mówiłam i zakrywałam sobie oczy
- Ach ten mój urok. Wiesz jak się cieszę że ja ci się podobam.
- Ty ... Ty mi się podobasz. Ha ha ha.
- A nie podobam ? - zapytał i stanął na przeciwko mnie. Poczułam jego perfumy i po prostu odpłynęłam. Czemu on taki jest. Zna moje słabe strony. A jedną z nich jest on.
- Ymmm ... Nie.
- Nie fair. - powiedział i się obrócił i udawał że jest obrażony.
- Nie fochaj się.
- Chłopcy idziemy. - powiedział i obrócił się na pięcie.
- Lily co o tym sądzisz.
- Mogą zostać. - powiedziała mi na ucho
- No dobra. Ale ja Cię nie posłucham. Chłopcy moi kochani. Oczywiście że nie możecie zostać. Sorry znaczy możecie.
- Jej. - podbiegł do mnie Naill i przytulił
- Dobra dosyć tych czułości. Zazdrośni będą.
- Nie będziemy. - powiedział Louis
- Może ty ale ja byłbym zazdrosny o taką laskę.
- Dobra, dobra ... To czyli zostajecie.
- Tak.
- Ok ja z Lily pojedziemy do niej po rzeczy a wy pójdźcie do siebie.
- Ej Maddie a El mogłaby przyjść?
- Jasne.
- A kto to? - zapytała Lily
- Dziewczyna Louisa. - Lily tak jakby zrobiła się smutna
- Dobra chłopcy won mi stąd.
- Ej może grzeczniej do mnie. - powiedział Naill
- A co.
- Nie dostaniesz nagrody.
- A przepraszam.
- Ok.
- A jaka nagroda. - i zaczęłam udawać małą dziewczynkę proszącą o nagrodę
- Zobaczysz. - mówił trzymając mój podbródek i czemu on musi tak mówić takim cudnym głosem ... Ooooo mamo
- Idźcie już.
- Papapa.
- Cześć.
Poszłyśmy do domu Lily żeby zabrać jej rzeczy. Byliśmy już pod moim domem gdy zauważyłam dobrze mi znane auto. Czarny Mercedes.
- Hej kuzynko. - krzyknął do mnie mój kolega i kuzynka. Ciekawe czy już są razem.
- Hej co wy tu robicie.
- A ... chcieliśmy cię odwiedzić dawno cię nie widzieliśmy.
- Jacie jak się cieszę. Chodźcie do środka.
- Mam nadzieję że nie przeszkadzamy.
- Oczywiście że nie. A ta jest Lily moja przyjaciółka. To jest Izabel ale mówimy Iz. A to Justin.
- Miło mi was poznać. - powiedziała Lily . Chyba nie podoba jej się Justin. Widzę jak na niego patrzy. Szkoda myślałam że się polubią. Ale też mam ulgę Justin podoba mi się od strasznie dawna. Myślałam że go nigdy nie zobaczę ale się myliłam. Teraz to uczucie znów powróciło, czemu. Myślałam że to koniec. Ale jednak nie.
- Idźcie do salonu. A i właśnie moi znajomi przyjdą.
- Ok. - powiedzieli razem a ja usłyszałam dzwonek do drzwi. A tam kto jak nie chłopcy.
- Cześć.
- Siemka. - powiedzieli chłopcy chórem
- Chce wam przedstawić Iz i Justina.
- Maddie czyli nie mam u ciebie szans. Kurde masz już chłopaka. - powiedział Harry trzymając rękę na moim ramieniu.
- Justin to nie mój chłopak. - ściągnęłam jego rękę z mojego ramienia - A i tak bym z tobą nie była.
- A właśnie El nie mogła przyjść. Bardzo chciała ale się źle poczuła. - powiedział Louis
- Nie no ok. Szkoda. Ale damy rade bez niej. - powiedziałam i odwróciłam się w stronę Iz
- Ej Iz który ci się podoba. - szepnęłam jej na ucho.
- Ten z lewej.
- Ma na imię Liam.
- Mam nadzieję że ja też mu się podobam.
- Ej co chcecie robić.
- Zagrajmy w prawda czy wyzwanie . - powiedział Harry
- Ok. - powiedzieliśmy chorem
Wzięliśmy butelką i usiedliśmy na ziemi.
- Ja zacznę. - powiedziałam
- Liam.
- Ej boje sie.
- Prawda czy wyzwanie.
- Prawda.
- Ymm ... Na ile ci się podoba Iz. Od 1-10.
- Nie wiem 8.
- Uuuuuuuu ... - zaczęli wszyscy
- No co.  - powiedział Liam
- Dobra kręć.
- O mój kochany Zayn.
- Wyzwanie.
- Idź mi przynieś picie. No co nie mam pomysłu a chce mi się pić.
Zayn przyniósł Liamowi picie. Kręciliśmy kilka razy. Harry teraz kręcił. Wypadło na mnie. Czemu. Pewnie będę musiała go pocałować. A może się zdziwię. Ale nie będę dawać prawdy bo pewnie coś wymyśli a ja nie chce kłamać. Chce mówić samą prawdę.
- Pra...
- Wyzwanie.
- Yyy ... pocałuj swojego chłoptasia.
- Justina.
- Ychy.
- Yyy ... Serio.
- Dawaj.
Ok to tylko gra ale jak uczucia powrócą. Przybliżyliśmy się do siebie i nasze usta się złączyły. Nasze pocałunki zaczęły się robić coraz bardziej namiętne. Ale nie chcieliśmy tego po sobie poznać. Tak jak myślałam uczucia wróciły. Ale Naill nie wiem co z nim. Ale Justin on ... Nie wiem nawet co powiedzieć.
- Dobra, dobra koniec tego dobrego. - powiedział Harry i nas odciągnął od siebie.
Zrobiło mi się głupio że ktoś nas musiał rozłączać. Aż tak długo to trwało. - Jak się przyssali do siebie. A wy mówicie że nic pomiędzy wami nie ma.
- Bo nie ma. Jesteśmy przyjaciółmi.
- Tak ,tak. - powiedział Harry śmiejąc się pod nosem
- Dobra niech ci będzie. Matko jest już północ.
- My będziemy się zbierać. - powiedział Liam który rozmawiał z Iz.
- Masz rację. - powiedzieli
Zebrali się pożegnali i wyszli. Naill cały czas był smutny. Ciekawe czemu.
- Fajni są. - powiedziała Iz
- Ale naj fajniejszy Liam. - powiedziałam - Co nie?
- Tak i to jak. - powiedziała będąc daleko w myślach.
- Maddie ja się będę zbierać. - powiedziała Lily
- A nie zostaniesz na noc.
- Nie chce robić problemu i masz gości.
- No co ty. Będziemy się cieszyć. Racja.
- No. - powiedziała dwójka
- Ok. Zostanę. - powiedziała Lily
- Super. Ja pójdę uszykować wam pokoje.
- Pomogę Ci. - powiedział Justin
- Ok.
Weszliśmy do pokoju gościnnego. Wzięliśmy kołdry i tak dalej. Cisza jaka nastała była niesamowita. Musiałam ją przerwać.
- Yyy... Justin jeżeli chodzi o to co się stało.
- Nic nie mów. Jesteśmy przyjaciółmi nie możemy tego zniszczyć.
- Masz racje. Chciałam to samo powiedzieć. Nasza przyjaźń jest najważniejsza.
- Ale ci powiem że nieziemsko całujesz.
- Ej. - powiedziałam i go popchnęłam
- Co mówię prawdę. Zazdroszcze temu kto jest twoim wybrańcem.
- A ja twojej. Dobra koniec.
- Ok. Możesz czasami mnie pocałować bo to było przyjemne.
- Zaraz cię walne.
- No dobra ,dobra.
- No właśnie.
- A który ci się podoba?
- Ty.
- Tak ,tak. No naprawdę. Powiedź jesteśmy przyjaciółmi. A przyjaciele sobie o takich rzeczach mówią.
- A może się na początku zapytaj czy wogle ktoś mi się podoba.
- Bo dobra czyli podoba ci się ktoś.
- Może. Dobra podoba mi się.
- Kto.
- Tego to ci nie powiem.
- No dobra nie będę naciskać. Tęskniłem za tobą.
- Ja bardziej.
- Nie bo ja.
- Ja.
- Ja.
- Ta to niby udowodnij.
- Na serio chcesz.
- No dawaj.
I mnie pocałował czemu. Mam mętlik w głowie. Na początku Naill ,teraz znowu Justin. Zgłębialiśmy nasze pocałunki. Ale ja to przerwałam. Nie chciałam ale musiałam.
- Obiecaj że już nigdy tego nie zrobimy. Jesteśmy przyjaciółmi. Nie chcę tego psuć. Jesteś dla mnie jak brat. Kocham cię jak brata.
- Ja ciebie też.
- Ale jak brata oczywiście.
- Tak.
- Chodź na dół do dziewczyn.
Dziewczyny oglądały wiadomości. Ale ich miny nie były normalne. Były przerażone. W szczególności Lily.
- Co się stało? - zapytałam
- David... Sama zobacz.
- On - myśli miałam zmieszane z jednej strony chciałam płakać a z drugiej byłam zmieszana - miał wypadek ,nie żyje.

************
Sorry że nie było długo rozdziału ale byłam przez trzy dni na wycieczce i nie było tam neta więc sorry